Od kiedy zaczęto budować plac zabaw, Stanisława Klej ma zalaną drogę do swojego gospodarstwa. Bez gumowych butów nie jest w stanie nigdzie z niego się wydostać.
Ponad 40-lat nie było tu nigdy żadnej stojącej wody. Było mokro, był śnieg, ale woda tu nigdy nie stała. Podwórko było suche. Teraz mam wodę nawet w chlewie. Drewno na opał w wodzie stoi - mówi zirytowana Stanisława Klej, mieszkanka podsokólskiej miejscowości Zadworzany.
Sołtys wraz z gminą Sokółka od sierpnia ubiegłego roku buduje plac zabaw na terenie gminnym leżącym tuż przed jej domem. Drugi w wiosce. Kłopot polega na tym, że po nawiezieniu ziemi i piasku pod przyszły plac woda nie ma którędy odpływać z drogi oraz z jej gospodarstwa. Póki co nie wykonano żadnych drenów, by odwadniać teren.
- Jaki tu plac zabaw jak tu błoto w błoto, trzęsawisko. Nawieźli gruzu, ziemi z rowów, by było taniej. Od jesieni nie ma jak tędy przejść i przejechać. Listonosz nie wjechał samochodem, bo bał się że ugrzęźnie. Podobnie jak taryfa z Białegostoku. Co tu mówić o karetce pogotowia. Bez gumowych butów nie można nawet wyjść z domu - irytuje się dalej kobieta.
Przy okazji nasypywania zniszczono drogę, którą kiedyś zrobił nieżyjący syn pani Stanisławy. Jak mówi solidnie ją zrobił, kamieni nasypał i żwiru. A kiedy została zniszczona to naprawiono ją wsypując w błoto trochę piasku zamiast jakiegoś kruszywa.
- Panu udało się jeszcze wjechać, bo pod spodem ziemia jest jeszcze zamarznięta. Później by się to już nie udało - mówi pani Stanisława.
Jej zdaniem winę za stan drogi do niej ponosi głównie sołtys i to od niego domaga się, by jak najszybciej naprawiono drogę.
- Mam swoje maszyny, poprawię pani Klej ten dojazd. Tak jak jej obiecałem. To jest najmniejszy problem. Ale nie można tego zrobić zimą, trzeba zaczekać do wiosny - mówi Bogdan Klej, sołtys Zadworzan (zbieżność nazwisk jest przypadkowa).
Jego zdaniem Stanisława Klej robi tylko niepotrzebny problem.Wszystko zostanie w swoim czasie zrobione.
- Gmina poszła nam na rękę i pozwoliła nam ten teren wykorzystać dla wsi. W zasadzie to ona nadzoruje nawożenie tej ziemi. Otrzymałem na ten cel pieniądze i końcem tamtego roku częściowo teren został nawieziony. Na ten rok mamy 9 tys. zł i myślę, że w marcu zaczniemy dalej robić, nawieziemy plac do końca. Odgrodzimy wysoką siatką plac zabaw tak, by piłka nigdzie nie poleciała. Zrobimy też dren - możemy usłyszeć zapewnienia od sołtysa.
Gmina daje pieniądze również na poprawienie wjazdu i zostanie to zrobione. Sołtys deklaruje, że w razie potrzeby sam nawiezie żwiru z wiejskiej żwirowni na poprawę drogi. Sam zabezpieczył kostki super bruk, by się nie zniszczyły w czasie nawożenia i zostaną one ponownie położone na wjeździe, więc jego zdaniem pretensje pani Stanisławy są na wyrost.
- Mamy już plac zabaw, ale znajduje się on na uboczu. Chcemy z niego zrezygnować. Tu jest środek wsi, będzie to dla dzieci bardziej poręczne, będą mogły z niego łatwiej skorzystać. W tym miejscu znajduje się tu stary basen strażacki. Tanim kosztem, wykorzystując różne pozyskane materiały staram się zrobić ten plac zabaw - mówi sołtys.