Iwona Blecharczyk - nasza Barbie Shero, która jeździ 63-tonową ciężarówką
- Na początku miałam tylko marzenia i ogromną determinację - opowiada Iwona Blecherczyk z Kosztowej koło Przemyśla. Kobieta, która prowadzi najcięższe ciężarówki, przewożące ponadgabarytowe ładunki. Dla której najtrudniejsze drogi świata nie są tajemnicą, która jest inspiracją dla innych pań.
Naprawiałam tylko jedno światełko na przodzie, a na całej długości inne nagle przestały świecić! Tu kabelek przetarty, tam coś innego. No nic, trzeba było wziąć zabawki i ponaprawiać - w jednym z postów na swoim fanpage na Facebooku informuje Iwona Blecharczyk "Trucking Girl". Światełko, potem światełka i inne awarie dotyczą potężnej ciężarówki. I pani Iwona poradziła sobie z naprawą. Ten wpis powinni poczytać panowie, którzy mają kłopoty z wymianą żarówki w swojej osobówce.
Dzisiaj widok kobiety za kółkiem ciężarówki czy autobusu nie jest czymś nadzwyczajnym. Sporo pań jeździ, choć oczywiście to nadal "typowo męski" zawód. Jednak "nasza" pani Iwona jest zdecydowanie najpopularniejszym kierowcą (a może poprawniej było kierowczynią) ciężarówek w Polsce.
Pochodzi z Kosztowej, niewielkiej miejscowości w gminie Dubiecko niedaleko Przemyśla. Największymi pojazdami zaczęła jeździć 10 lat temu. Wcześniej miała doświadczenie w prowadzeniu busów do Anglii, choć to oczywiście zupełnie inny gabaryt.
- Jestem taka szczęśliwa i dumna z siebie... To ukoronowanie mojej 10-letniej pracy za kierownicą - napisała kilka tygodni temu, gdy oficjalnie została ambasadorką marki Volvo Truck w Polsce.
Kierowcę do pracy chętnie przyjmę. Aaaa, to CV od kobiety? No to przykro...
Scenariusz na życie dla pani Iwony z początku był jednak zupełnie inny. Studiowała pedagogikę. Jak wielu studentów, rozglądała się za zarobkiem. Jako kierowca busa jeździła do Anglii. Projektowała i szyła sukienki. W Rzeszowie z przyjaciółką prowadziła pracownię krawiecką.
Po studiach, zgodnie z rodzinną tradycją, została nauczycielką. Uczyła języka angielskiego.
Jednak, jak często bywa, od tego momentu życie zaczęło weryfikować scenariusz.
- Szybko okazało się, że ta praca nie jest dla mnie. Z czasem wręcz mnie dobijała. Nie chodzi o monotonię, ani o pracę od tej do tej godziny. To po prostu nie jest dla mnie. Chciałam robić coś zupełnie innego - dwa lata temu mówiła w wywiadzie dla "Nowin".
Wybrała profesję kierowcy. Od razu zdecydowała, że będą to ciężarówki. Zebrała pieniądze, opłaciła kurs.
- Zdałam egzamin. Nie miała z nim żadnych problemów. Prawdziwym wyzwaniem okazało się jednak znalezienie pracy. Zajęło mi to dobrych kilka miesięcy. Dlaczego? Stereotypy.
W tej branży o zatrudnienie nie jest trudno, zawsze są jakieś oferty. Jednak co innego, gdy CV składa mężczyzna, a co innego, gdy robi to drobna kobieta.
- Szukałam, dzwoniłam, pytałam. Potencjalni pracodawcy nie za bardzo wiedzieli co ze mną zrobić. Podchodzili do tego z wielkim zdziwieniem. Tłumaczyli, że mają ciężkie towary, załadunki, że bokami trzeba ładować, pasy zapinać, że koło czasami trzeba zmienić. I że ja sobie z tym nie poradzę fizycznie - wspomina na naszych łamach.
A pani Iwona bez problemu zakłada ciężkie pasy. Zmienić koło? A co to za problem? Założyć łańcuchy, gdy jest ślisko? Drobnostka! No może jest nieco trudniej, gdy dookoła tylko lód i śnieg, a z powodu silnego wiatru wyczuwalna temperatura to minus 70 stopni. Tak było na dalekiej północy, w Kanadzie. Tak, tak. Pani Iwona w swojej karierze zaliczyła również trasy na słynnym Lodowym Szlaku, czyli najtrudniejszych drogach na dalekiej północy.
- To normalna praca kierowcy ciężarówki. Wszystkiego można się nauczyć - kwituje, gdy niejeden "mistrz kierownicy" nie może się nadziwić jej umiejętnościom.
Barbie Shero - bohaterka, która jest wzorem dla innych kobiet
W końcu znalazła się firma chętna ją zatrudnić. Pani Iwona zdobyła upragnioną pracę. Pierwsze trzy lata jeździła ciężarówkami po Europie, głównie jej zachodniej części. Od Polski po Portugalię i Norwegię.
- W drugiej firmie przerzuciłam się na duże gabaryty. Wtedy głównie kursowałam po Polsce, Niemczech, krajach Beneluxu i Danii - opowiada.
Mówiąc gabaryty ma na myśli ładunki wielkogabarytowe, których nie można zapakować do typowego tira lub kontenera. Na przykład ogromne śmigła do elektrowni wiatrowych. Teraz na jej zdjeciach i filmach królują wielkogabarytowe ładunki, głównie śmigła.
- Jestem kierowcą ciężarówki. Dlaczego? - Bo kocham wolność, piękny dźwięk silnika, zapach południa, spadające gwiazdy i wschody słońca... - napisała na swoim kanale w serwisie YouTube. Założyła go dokładnie 8 lat temu. Dzisiaj ma 382 tys. subskrybentów, a w tym czasie jej filmy łącznie wyświetlono ponad 116 mln razy.
Pierwsza, dwunastominutowa produkcja - wideo z kabiny tira - została wyświetlona ponad 5 mln razy. Ale to i tak nie jest rekord. Najwyższy wyniki w historii jej kanału to prawie 13 minutowy film o... opłatach drogowych w Szwajcarii. Ponad 12 mln wyświetleń. Imponujący wynik.
Filmowy kanał na YouTubie, fanpage na Facebooku, Instagram. Internetowy sklep z gadżetami. Dzięki social mediom świat poznawał i poznaje panią Iwonę. A ona, pokazując jak wykonuje swój zawód, dodawała otuchy innym kobietom. Często nawet taki już po pięćdziesiatce, które odchowały już dzieci i wreszcie chciałyby coś robić dla siebie. A tym czymś zawód kierowcy ciążarówki jest jak najbardziej odpowiednim.
Amerykańska firma Mattel to największy na świecie koncern produkujący zabawki, m.in. kultową Barbie. Lalkę kojarząca się raczej z kosmetykami, fryzjerem, solarium. Jednak od 2015 r. Mattel projektuje również lalki przypominające kobiety z realnego świata. Chodzi o panie, które mogą być wzorem do naśladowania dla innych, a szczególnie przypominające kobietom i dziewczynkom, że nie ma świecie ról zarezerwowanych wyłącznie dla mężczyzn, że dzięki pracy i uporowi można realizować swoje marzenia.
Tak powstało Barbier Shero. Shero to skrót od angielskich słów she - ona oraz hero - bohater.
Wzorami dla Berbie Shero są panie osiągające sukces w życiu zawodowym, mające osiągnięcia naukowe, aktywistki na rzecz praw kobiet, środowiska naturalnego. Pierwszą kobietą uhonorowaną Barbie Shero była Zendaya Coleman, amerykańska aktorka, tancerka, piosenkarka i modelka.
W 2019 r. firma Mattel przyznała Iwonie Blecharczyk tytuł Barbie Shero i uszyła lalkę na jej podobieństwo. Drobna blondynka w uniformie kierowcy potężnej ciężarówki.
"Miałam tylko marzenia i ogromną determinację"
Prowadzenie ciężarówek i szeroko rozumiane opowiadanie o tej profesji to dwa światy, które pani Iwona doskonale łączy. Choć praca kierowcy ciężarówki jest męcząca to jednak nasza Barbie Shero potrafi znaleźć czas, a przede wszystkim energię na kolejne filmy na YouTubie, ale nie tylko.
W październiku zeszłego roku do księgarń trafiła jej książka „Trucking Girl. 70-metrową ciężarówką przez świat”. Opowiada w niej o urokach i trudach swojej pracy. O tym, jak chciała być nauczycielką i dentystką, startowała w konkursie Miss Polonia, a obecnie w ekstremalnych warunkach prowadzi ważącą 63 tony ciężarówkę. Opowiada w niej o tym, jak wygląda życie w ciężarówce, gdzie się śpi, jak przygotowuje posiłki, jak w trasie dbać o higienę i bezpieczeństwo, dlaczego w ciężarówce lepiej kłaść się na dolnym łóżku, jakie zagrożenie na trasie mogą stanowić... indyki.
Udziela się na wiele innych sposobów. Jest ambasadorką licznych akcji, choćby mającego się odbyć za niedługo 1111-kilometrowego biegu ze Świnoujścia do Dubiecka, czyli jej rodzinnych stron. Taki dystans chce przebieg dwóch mieszkańców Podkarpacia, a ich celem jest zebranie pieniędzy na leczenie trojga chorych dzieci.
- CZYTAJ TEŻ: W 14 dni chcą przebiec 1111 km ze Świnoujścia do Dubiecka. Będą zbierać pieniądze na leczenie trójki dzieci
Kilka tygodni temu pani Iwona została ambasadorką marki Volvo Truck w Polsce.
- Gdy 10 lat temu zaczynałam swoją przygodę z transportem, nie miałam pojęcia jak będzie wyglądać moje życie, którędy poprowadzi mnie droga i czego doświadczę. Miałam tylko marzenia, które w tamtym czasie miały zero szans realizacji i ogromną determinację by mimo wszystko iść w kierunku ich spełnienia - twierdzi pani Iwona.