Islam ma 16 lat. Wywalczył dla rodziny prawo pobytu w regionie
- Polacy są bardzo tolerancyjni. Mieszkam tu od siedmiu lat i nigdy nikt nie okazał mi braku szacunku - mówi 16-letni Islam z Czeczenii.
Uciekli z Czeczenii do Polski w 2010 roku. 34-letnia mama Zapła, 7-letnia siostra Rajana, malutki brat Imam i on Islam Bersunkaev. Miał wtedy 9 lat. Z ojczyzny wygnała ich wojna, zniszczyła szkołę i dom. Schronili się w ośrodku dla uchodźców w Grupie w gminie Dragacz (powiat świecki) i odbudowali tu rodzinne gniazdo.
Ale nie było to łatwe. W 2012 r. o mały włos zostali deportowani. Strażnicy graniczni dali im godzinę na spakowanie i wywieźli do zamkniętego ośrodka w Kętrzynie. Zza krat wyrwali ich Polacy. Z pomocą nauczyciela Piotra Gilla i prawników Polskiej Akcji Humanitarnej 11-letni Islam Bersunkaev stanął przed polskim sądem i płynną polszczyzną przekonał go do tego, że jego rodzina zasłużyła na życie w Polsce.
Jak im się tu układa?
- Mamy takie problemy, jak Polacy. Radzimy sobie mimo niedoboru pieniędzy. Jeszcze chodzę do szkoły. Skończyłem Gimnajzum w Michalu i przyjęli mnie na logistykę w grudziądzkim „ekonomiku”. Czasami dorabiam na budowach. Robię, co majster każe.
Majstrowie, z którymi dotąd współpracował ,zawsze byli dla niego sprawiedliwi. - Płacili jak Polakowi i traktowali jak Polaka. Wielu nie dostrzegało między nami żadnej różnicy. Dziwili się, gdy słyszeli moje imię. „Islam? Świrujesz!” To najczęstsze komentarze. Po nich opowiadam o Czeczenii i mówię, że jestem uchodźcą. Większość jest zaskoczona, bo uchodźcy kojarzą się przede wszystkim z Syryjczykami.
I z muzułmanami.
Wyznanie Islama zdradza już jego imię. - Staram się być religijny, modlić cztery razy dziennie, ale czasami nie mogę tego robić o godzinie 12, gdy na przykład trwa lekcja w szkole i wtedy nadrabiam popołudniami. Niekiedy modlę się w miejscach publicznych, ostatnio w centrum handlowym w Grudziądzu. Myślałem, że ktoś się przyczepi, ale nic z tych rzeczy. Pełna tolerancja.
Według Islama Polacy są bardzo tolerancyjni. - Nigdy nikt nie okazał mi braku szacunku. Miałem wspaniałych nauczycieli i najlepszą klasę. Wielu z nich podziwiam za postawę, dają dobry przykład. Trzymam się takich ludzi, bo mam zasady. Nie baluję, nie piję i nie palę. Także ze względu na religię.
W tym roku zakwalifikował się na Ogólnopolską Olimpiadę Młodzieży w Drzon-kowie, jako zawodnik klubu Wisła Świecie. W walce daje z siebie wszystko, ostatnio podczas Międzynarodowego Pucharu Polski Kadetów w Brzegu Dolnym.
- Odniosłem poważną kontuzję w walce z Niemcem, przez chwilę nie widziałem na lewe oko. Trener kazał mi przerwać. Mówił, że mogę mieć jakiś tętniak w głowie. Na szczęście nic takiego nie wyszło, a wzrok wrócił i został tylko ból w szyi.
Porażka nie zraziła Islama, bo sztuki walki są jego pasją. - Gdy opowiadam Polakom o Czeczenii, to mówię, że jestem z tego samego kraju, co Mamed Khalidov (polski zawodnik MMA pochodzenia czeczeńskiego, międzynarodowy mistrz KSW w wadze półciężkiej z 2009 oraz w wadze średniej z 2015 - przyp. red.). Poznałem go na treningach w Warszawie, gdzie jeździłem z ośrodka dla uchodźców w Białej Podlaskiej, bo tam najpierw trafiła moja rodzina. Khalidov mnie pewnie nie pamięta, byłem wtedy dzieckiem. Ale ja pamiętam świetnie i mam nadzieję, że kiedyś będę taki jak on.
Spoza innych celów w życiu Islam wskazuje spokój. - Ja nie szukam bogactwa. Wystarczą mi spokój i szczęście. To liczy się najbardziej.
A miłość? - Na ten temat nie umiem mówić, od razu zaczynam się jąkać. Moja mama dobrze to ujęła: „Nie boisz się bić, ale powiedzieć dziewczynie, że ją kochasz, to już się boisz”. Taka jest prawda. Ale może w końcu się odważę?
Są cofani z Niemiec do Polski
Rodzina Islama postanowiła zostać w Polsce. Decyduje się na to niewielu mieszkańców ośrodka w Grupie. Za cel obierają za-zwyczaj zachodnią Europę.
- Średni czas pobytu cudzoziemca w Grupie wynosi 76 dni - mówi Jakub Dudziak, rzecznik prasowy Urzędu do Spraw Cudzoziemców. - W drugim kwartale bieżącego roku samowolnie placówkę opuściło 76 cudzoziemców. W tym samym okresie ze wszystkich 11 ośrodków wyjechało ich 726, co oznacza, że mieszkańcy ośrodka w Grupie postrzegają pobyt w Polsce podobnie jak mieszkańcy innych ośrodków. Spoglądając na statystyki z ostatnich 10 lat znaczna liczba postępowań o udzielenie ochrony międzynarodowej została umarzona - około 76 proc. Dotyczy to spraw, w których cudzoziemiec po złożeniu wniosku opuścił Polskę, nie czekając na wydanie decyzji. Te dane pokazują, że procedura uchodźcza w Polsce jest często wykorzystywana do tego, żeby nielegalnie migrować na zachód Europy.
A Zachód stał się mniej przychylny Czeczenom, odkąd próbuje zaspakajać liczne potrzeby Syryjczyków. - Zgodnie z międzynarodowym prawem uchodźcy, którzy rozpoczęli procedurę ochronną w Polsce, są tu cofani z Niemiec i innych krajów, jeśli zostaną w nich zatrzymani. Stąd powroty do ośrodka w Grupie, które ostatnio obserwujemy - wyjaśnia Przemysław Wyciechowski z fundacji Emic która wspiera uchodźców zamieszkałych w Grupie.
Obecnie jest ich 141. Jedna osoba z Białorusi, 11 z Gruzji, 121 z Rosji, w tym 116 narodowości czeczeńskiej, cztery z Tadżykistanu i cztery z Ukrainy. W większości muzułmanie.
Fundacja Emic prowadzi w ośrodku świetlicę którą wcześniej zajmowała się Polska Akcja Humanitarna. - Kontynuujemy i wzmacniamy działania PAH - wyjaśnia Przemysław Wycie-chowski. - Organizujemy porady prawne, zajęcia intergracyjne, np. w formie warsztatów rękodzielniczych oraz dni otwarte, dzięki którym polscy mieszkańcy Grupy mogą bliżej poznać nowych sąsiadów.
Nie zapominają o tradycji
Zapytaliśmy przechodniów, fryzjerkę, ekspedientki i panią sprzedającą kebaby w Grupie, jak odbierają cudzoziemców. - Są bardzo grzeczni, wyjątkowo! Nawet kobiety mnie chłopu kłaniają się pierwsze. Moja córka mieszka obok ośrodka i też nie ma do nich żadnego zarzutu.
- Podoba mi się, że pracują. Jak tylko mogą, od razu garną się do roboty na roli, budowie albo w ogrodnictwie. Latem jest im łatwiej. Większą biedę mają zimą, gdy brakuje zajęcia.
- Czeszą się u mnie. Bardzo dbają o swoje włosy, a mają piękne. I nie ścinają ich tak krótko, jak Polacy. Niektórych znam bardzo dobrze, dlatego zgadzam się, żeby zapłacili później, jeśli brakuje im pieniędzy. Jedyne co, to mogliby nie rzucać papierków na chodnik.
- Mam baraninę, ale częściej kupują kebaby z kurczakiem. Dzieci je lubią, przychodzą tutaj grupkami. Najstarszy wszystko organizuje i opiekuje się resztą. Czasem dzielą porcje na pół.
- A niektórzy jacy zdolni! Jeden Gruzin ma dwoje dzieci (12 i 17 lat), które są prymusami. Zdobywają nagrody na olimpiadach z polskiego i historii!
- Zdarza się, że bladym świtem budzi nawoływanie muezina do modlitwy. Słyszałam, że Czeczeni organizują w ośrodku rytualne porwania przed ślubem.
- Szanujemy ich obyczaje i wymagamy tego samego. Na przykład w barze, do którego chodzimy ze swoimi chłopakami. Zdarzyło się, że Czeczeni pogrozili nam palcami, że siedzimy z mężczyznami i pijemy piwo. Wzruszyłyśmy na to ramionami, oni też wzruszyli i tyle.
- Od początku pobytu w Polsce cudzoziemcy ubiegający się o ochronę międzynarodową przechodzą kursy informacyjne na temat obowiązujących u nas praw, zasad i obyczajów oraz kultury - podkreśla rzecznik Urzędu do Spraw Cudzoziemców. - Otrzymują także specjalne informatory mające na celu łatwiejsze odnalezienie się w polskich realiach.
Podobnie, jak Islam, nie porzucają swej tradycji w Polsce. Przeciwnie, jeszcze bardziej ją kultywują, by zachować swoją tożsamość. Modlą się w meczecie zorganizowanym w ośrodku i poszczą w ramadan. Przez cały dziewiąty miesiąc kalendarza muzułmańskiego, od świtu do zmierzchu, nie wolno m.in. palić, używać kosmetyków i uprawiać seksu. Na koniec ramadanu jest wielka uczta, którą pomagają przygotować pracownicy ośrodka w Grupie.
Nasze kultury się poznają
Tarcia między cudzoziemcami a Polakami są drobne. Ostatnio pokłóciły się dzieci. - Ale to nasi zaczęli! - podkreślają mieszkańcy. - Przyczepili się do Czeczenów, że grają na ich boisku, skoro mają swoje w ośrodku. Bo nasi tam nie mogą chodzić, teren ośrodka jest ogrodzony. A Czeczeni są waleczni, nie dadzą się obrażać i zaraz ruszyli do bójki. Ale to trwało minutę. Na miejscu szybko zjawiły się matki z ośrodka i zabrały swoje dzieci.
Częściej do konfliktów dochodzi między uchodźcami. - Jeśli musimy interweniować w związku z cudzoziemcami w Grupie, to zazwyczaj dotyczy to konfliktów między mieszkańcami ośrodka - potwierdza Joanna Tarkowska, rzeczniczka policji w Świeciu. - Wzywają nas pracownicy ochrony. Ostatnio musieliśmy wszcząć postępowanie o groźby karalne.
Awantury wybuchają nie między mężczyznami a małżonkami. - Kobiety z ośrodka widzą, jakie prawa mają babki w Polsce i przeciwstawiają się mężom. Stąd głośne awantury, które stawiają na nogi ochronę i niekiedy musi powstrzymywać je policja.
- Nasze kultury się poznają i na siebie wpływają. Super robotę dla ich integracji robi Szkoła Podstawowa w Grupie, gdzie jest mądra dyrekcja i przemyślana oferta edukacyjna - ocenia Przemysław Wyciechowski.
Postęp w integracji mieszkańców z cudzoziemcami w Grupie obserwuje on od lat, wcześniej jako pracownik PAH.
- Nie było i nie ma wielkich napięć, bo Grupa to wyjątkowe miejsce: wielokulturowa wyspa - ocenia.