IPN przejął tajne dokumenty ukrywane przez Kiszczaka [wideo]
Rękopisy, maszynopisy i fotografie przejął IPN w domu generała. Wdowa po PRL-owskim szefie MSW miała za nie żądać 90 tys. zł.
Sześć pakietów wielkości worka z różnego typu dokumentami odnaleziono w domu zmarłego w ubiegłym roku generała Czesława Kiszczaka, szefa MSW w latach 80.
- Wśród nich są maszynopisy, rękopisy oraz fotografie - poinformował wczoraj dr Łukasz Kamiński, prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
Kamiński nie ujawnił zawartości dokumentów. Zapewnił, że w możliwie krótkim czasie zostaną one opublikowane w zasobie archiwalnym Instytutu. Najpierw muszą być jednak zbadane przez specjalistów, w tym prokuratorów IPN oraz archiwistów. O autentyczności przejętych z domu Kiszczaków dokumentów nie przesądził także prokurator IPN Tomasz Kamiński. - Dopiero po ich zbadaniu będzie można powiedzieć, czy są autentyczne, i ujawnić ich treść - powiedział.
Wideo: Przeszukanie domu wdowy po gen. Kiszczaku. IPN zabezpieczył dokumenty dot. TW "Bolka"
Źródło: TVN24/x-news
Jedynym znanym obecnie dokumentem pochodzącym z domu byłego szefa MSW, który nadzorował Służbę Bezpieczeństwa i kierował zwalczaniem opozycji demokratycznej w Polsce, jest notatka służbowa, którą na spotkanie z prezesem IPN Łukaszem Kamińskim przyniosła we wtorek wdowa po generale Maria Kiszczak. Jest to ręcznie spisana informacja ze spotkania z tajnym współpracownikiem SB „Bolkiem”. Spotkanie odbyło się 16 listopada 1974 r. w Gdańsku. Notatka jest opatrzona nagłówkiem „źródło” TW „Bolek”, przyj. rez. „Madziar”, odeb. kpt. Z. Ratkiewicz.
Jak ujawniła wczoraj Agnieszka Sopińska-Jaremczak z IPN, to wdowa po generale zabiegała o spotkanie z prezesem Instytutu. Maria Kiszczak poprosiła o spotkanie na przełomie stycznia i lutego. Doszło ono do skutku dopiero 16 lutego. - Pani Kiszczak przyniosła na nie odręcznie spisaną notatkę ze spotkania funkcjonariusza SB z tajnym współpracownikiem ps. Bolek. Poinformowała, że ma więcej tego typu dokumentów i przekaże je do Instytutu za 90 tys. zł - relacjonowała Agnieszka Sopińska--Jaremczak, rzeczniczka IPN.
Wcześniej wdowa po gen. Kiszczaku w wywiadzie radiowym mówiła, że to IPN zaproponował jej pieniądze za udostępnienie dokumentów. - Mąż mi powiedział, że mam oddać te dokumenty prezesowi IPN. Panowie zapytali mnie o warunki finansowe, przytaknęłam - powiedziała Maria Kiszczak w RMF FM. Przekonywała również, że to dzięki jej mężowi Lech Wałęsa dostał Pokojową Nagrodę Nobla. - Gdyby nie Kiszczak, nie byłoby polskiego bohatera - mówiła żona byłego szefa MSW.
- Podczas spotkania z prezesem IPN pani Kiszczak twierdziła, że jej mąż za życia powiedział jej, że jeśli będzie miała problemy finansowe, to powinna zgłosić się do IPN. Prezes Kamiński nie proponował jej pieniędzy za dokumenty, byłoby to sprzeczne z prawem - podkreśliła rzeczniczka IPN. Dodała, że pani Kiszczak została przez prezesa Instytutu poinformowana o przepisach, zgodnie z którymi wszystkie dokumenty wytworzone przez Służbę Bezpieczeństwa PRL powinny być przekazane do IPN, a ich ukrywanie jest zagrożone sankcją karną.
Ujawniony dokument wywołał wiele spekulacji dotyczących zawartości szafy Kiszczaka. Dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy” Cezary Gmyz na Twitterze twierdził, że wśród przejętych przez IPN dokumentów jest oryginalna teczka personalna TW „Bolka”, zawierająca 90 kart. Według Gmyza są w niej oryginały donosów TW „Bolka” oraz pokwitowania za pieniądze. Poza tym znaleziono też ok. 50 kg innych dokumentów oraz wiele zdjęć z narad z opozycją w Magdalence podczas obrad Okrągłego Stołu w 1989 r. Mogą wśród nich być dokumenty kompromitujące wiele osób.
- Tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Bolek był Lech Wałęsa - oświadczył historyk Sławomir Cenckiewicz, obecnie szef Centralnego Archiwum Wojskowego. - Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Lech Wałęsa był zarejestrowany jako tajny współpracownik SB o pseudonimie Bolek, a jego współpraca trwała od 1970 do 1976 r. - twierdzi także historyk Piotr Gontarczyk, współautor, z Cenckiewiczem książki „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”.
Zdaniem Gontarczyka, gdyby faktycznie w domu Kiszczaka odnaleziono oryginalną teczkę TW „Bolek” i podpisane ręką Lecha Wałęsy donosy i pokwitowania, byłoby to przełomem w sporze dotyczącym przeszłości byłego prezydenta.
Sam Lech Wałęsa przebywa obecnie w Ameryce Płd. Informację skomentował na portalu Wykop.pl. „Ale walczą, nawet trupem Kiszczaka. Mali Ludzie. Zwycięzcy się nie sądzi. Nie jesteście w stanie kłamstwami, pomówieniami, podróbkami zmienić prawdziwych faktów. To ja budowałem i stałem od 1970 r. na czele głównego odcinka walki. To ja etapami prowadziłem bezpiecznie do pełnego zwycięstwa” - napisał były prezydent.
Natomiast w Brukseli eurodeputowany Platformy Obywatelskiej Jarosław Wałęsa, ocenił, że przejęte przez IPN dokumenty nie mają żadnej wartości.
- Mój ojciec jest bohaterem narodowym. To dzięki jego przywództwu doszliśmy do wolnej Polski. Grupa ludzi stara się przypisać do mojego ojca rzeczy haniebne, a mamy ostatniego noblistę żyjącego w naszym kraju - świadczył zdenerwowany syn byłego prezydenta.
Lech Wałęsa - bohater czy zdrajca? Jawna historia sporów o tajnego TW „Bolka”
Informacje o współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa jako pierwszy ujawnił Antoni Macierewicz 4 czerwca 1992 r.
Jako minister spraw wewnętrznych w rządzie Jana Olszewskiego Antoni Macierewicz odpowiadał za wykonanie uchwały Sejmu zobowiązującej go do przedstawienia parlamentowi listy posłów i senatorów, którzy według dokumentów archiwalnych współpracowali ze SB. Na tzw. liście Macierewicza znalazł się Lech Wałęsa, według dokumentów MSW zarejestrowany jako TW „Bolek”. Wałęsa najpierw się przyznał do podpisania dokumentów o współpracy z SB, później zaprzeczył, a w nocy, podczas burzliwej debaty parlamentarnej, doprowadził do odwołania rządu.
W 2000 r. Sąd Lustracyjny uznał, że Lech Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, w którym napisał, że nie współpracował z tajnymi służbami PRL.
Sąd Lustracyjny uznał, że SB fałszowała swoje akta na temat Wałęsy. Sędzia Paweł Rysiński uzasadniał wtedy, że w całej sprawie, oprócz wypisu z rejestru byłej SB oraz trzeciorzędnych i budzących zasadnicze wątpliwości dokumentów, nie ma jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby współpracę Lecha Wałęsy jako tajnego współpracownika o pseudonimie Bolek ze Służbą Bezpieczeństwa PRL.
W 2006 r. reżyser Grzegorz Braun zrealizował film dokumentalny „Plusy dodatnie, plusy ujemne”, w którym przedstawił wiele dokumentów i relacji potwierdzających agenturalną przeszłość Wałęsy. Dwa lata później IPN wydał książkę Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”, oskarżającą Wałęsę o współpracę z SB.
Zarówno w filmie Brauna, jak i w książce historyków ujawniono wiele dokumentów, w tym kopii zapisów archiwalnych SB, donosów TW „Bolka”, a także relacji kolegów Wałęsy ze Stoczni Gdańskiej, na których donosił TW „Bolek”. Z materiałów wynikało, że agentem SB o pseudonimie Bolek był Lech Wałęsa. Autorzy książki ujawnili też, że za czasów prezydentury Wałęsy z materiałów archiwalnych dot. TW „Bolka” zniknęło wiele dokumentów. Dokumenty te zostały wypożyczone przez Wałęsę i nigdy ich nie zwrócono. Były prezydent, mimo wielokrotnych zapowiedzi, nie podał autora filmu, historyków ani gdańskich robotników do sądu. Sądził się natomiast z Krzysztofem Wyszkowskim, który otwarcie zarzucał mu agenturalność. Po wielu apelacjach Wałęsa ostatecznie proces przegrał. W ostatnich dniach Lech Wałęsa zrezygnował z debaty, którą miał zorganizować w marcu gdański oddział IPN.
Autor: Tomasz Skłodowski