Inwestycyjny rozmach w SM „Budowlani” budzi niepokój mieszkańców
Inwestycyjny rozmach w SM „Budowlani” budzi niepokój mieszkańców. Remonty warte kilkaset tysięcy złotych będą spłacane długimi latami.
Mieszkańcy jednego z bloków przy ul. Grzymały-Siedleckiego aż przysiedli z wrażenia, gdy zobaczyli pismo ze spółdzielni. Ta informuje, że stan funduszu remontowego budynku wynosi minus 304 tysiące złotych, a roczne wpływy do funduszu to 77 tysięcy złotych. Sporo do spłacenia, ale to nie powstrzymuje ambitnych planów spółdzielni.
- W wyniku przeprowadzonych przeglądów i wniosków części mieszkańców, proponujemy do wykonania następujące prace remontowe - w 2021 roku wymiana wiaty na odpady (16 tysięcy złotych) i wymiana nawierzchni placu zabaw (7 tysięcy złotych) - informuje spółdzielnia. W 2022 roku plany są jeszcze bogatsze - kosztem 100 tysięcy złotych chodnik zmieni się nie do poznania, a 125 tysięcy spółdzielcy zapłacić mają za remont dachu. W 2023 ma nastąpić inwestycyjny szczyt - za 390 tys. zł spółdzielnia zamierza remontować balkony. To było dla spółdzielców za wiele, tym bardziej, że za ambitnymi planami stoją podwyżki opłat na fundusz remontowy. I tak od stycznia przyszłego roku spółdzielcy zapłacić mają 2,81 zł za metr powierzchni, a od 2022 roku - 3,7 złotego za metr. Oznacza to, że w przypadku 60-metrowego mieszkania miesięczne opłaty tylko na fundusz remontowy wyniosą aż 222 złote.
- To dla moich rodziców, którzy są już na emeryturze, ogromne pieniądze - irytuje się nasza Czytelniczka. - Nie wiem jak to możliwe, że nieruchomość, choć jest zadłużona na kilkaset tysięcy złotych, ma być jeszcze doinwestowana za kolejne kilkaset tysięcy. Czy najpierw nie powinno oddać się tego „zadłużenia”? Po sprzedaży mieszkania w takim bloku nabywca nie będzie miał żadnego wyboru, będzie spłacał przez dobrych kilka lat zadłużenie nieruchomości, z którym nie miał nic wspólnego, a żadne nowe projekty nie będą mogły być sfinansowane. Zadłużenie sięgnie prawie miliona złotych. To nie fair, że niektóre nieruchomości mają ustalony fundusz remontowy poniżej 2 złotych za metr, a u moich rodziców wyniesie on 3,7 złotego. W tej samej spółdzielni!
Drogie klatki schodowe
Podobne pisma z inwestycyjnymi propozycjami otrzymują inni spółdzielcy SM „Budowlani” i są tak samo zdenerwowani. W jednej z nieruchomości osiedla „Na Skarpie” przy ul. Ku Wiatrakom w planach inwestycji znalazł się remont klatek schodowych za bagatela 360 tysięcy złotych. - To blok 3-klatkowy, wychodzi 120 tys. zł za remont klatki? Czy ktoś upadł na głowę? - dziwią się spółdzielcy.
Przy ulicy Komuny Paryskiej zaproponowano, kosztem 90 tys. zł, renowację zieleni wokół bloku. - Czy my tu mamy mieć jakiś angielski ogród zrobiony, czy o co chodzi? - dziwi się mieszkanka bloku.
Spółdzielnia, spodziewając się zapewne niezbyt przychylnego przyjęcia ankiet, od razu dołączyła do nich pismo, w którym podkreślono, że stawki na fundusz remontowy nie zmieniały się od 13 lat.
Spotkanie z mieszkańcami
- Zakończyliśmy przyjmowanie ankiet. Spotkamy się ze wszystkimi mieszkańcami, którzy będą tym zainteresowani i przedstawimy nasze argumenty - obiecuje Jacek Kołodziej, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Budowlani”. - Pewne rzeczy, jak wymiana pionów wod-kan czy dachu trzeba wykonać, inne - jak remont klatki schodowej, której stan jest kwestią estetyki, za zgodą mieszkańców można odłożyć w czasie. Nie możemy dopuszczać jednak do sytuacji, w której bloki, na skutek zaniedbań, będą ulegać degradacji.
Prezes wyjaśnia też, że różnice w stawkach na fundusz mają swoje źródło w zaszłościach (kiedyś być jeden fundusz na wszystkie bloki) oraz kosztów utrzymania budynków wysokich. Te, ze względu na obecność dźwigów i dużej powierzchni wspólnej, są kosztowne w utrzymaniu.
304 tysiące zł na minusie - to stan funduszu remontowego budynku przy ul. Grzymały-Siedleckiego