Na apartamentach, wykupionych w hotelach, można dobrze zarobić. To może być lepsza inwestycja niż lokata w banku i spokojniejsza niż gra na giełdzie.
Kołobrzeg - co oczywiste - jest miastem turystycznym. Z reguły więc pierwszy pomysł na własny biznes, jaki przychodzi nam tutaj do głowy, związany jest właśnie z faktem napływu do miasta tysięcy gości.
Dla tych, którzy dysponują większym kapitałem i chcą inwestować długoterminowo, idealnym rozwiązaniem wydaje się kupno apartamentu w tzw. condo hotelu, czyli obiekcie w którym apartamenty są sprzedawane prywatnym właścicielom. Ci z kolei udostępniają je turystom, najczęściej za pośrednictwem profesjonalnego operatora.
Czy to opłacalne? Koszt kupna standardowego apartamentu waha się od 300 do 400 tysięcy złotych. Przy wyborze ofert condo hoteli warto zwrócić uwagę na to, czy za dodatkowe wyposażenie apartamentu trzeba zapłacić i jakie dokładnie koszty będzie musiał ponosić właściciel mieszkania.
W niektórych przypadkach jest to ubezpieczenie, podatek od nieruchomości i gruntowy, opłata na fundusz remontowy. Gdy już nieruchomość jest nasza, dostajemy księgę wieczystą i możemy nią dowolnie dysponować.
Kolejnym krokiem jest podpisanie umowy z firmą, która zajmie się wynajmem naszego apartamentu.
Najczęściej jest to inwestor, który postawił obiekt. Jeżeli zarządzanie powierzymy firmie, która go wybudowała, ona również zajmie się ściągnięciem do naszego apartamentu turystów. Można także powierzyć zarządzanie wynajmem wyspecjalizowanej firmie, której zazwyczaj trzeba oddać około 30 procent przychodów.
A teraz najważniejsze: Ile można na tym zarobić?
- Zwrot rzędu 5-6 procent jest realny - odpowiada Renata Sobczyńska, dyrektor ds. komunikacji w Zdrojowa Invest, która w samym Kołobrzegu ma trzy condo hotele.
- Należy jednak pamiętać, że nie każdy obiekt noclegowy generuje zyski. Na sukces ma wpływ wiele czynników, poczynając od lokalizacji, a kończąc na odpowiednim know - how. Kupujący powinni dokładnie analizować każdą ofertę, a nie jedynie sugerować się oferowaną stopą zwrotu, która może być nierealna do osiągnięcia. Obecnie oferty reklamujące się zyskiem powyżej 7 procent uważamy za ryzykowne i mogące narazić inwestora na straty.
Policzmy realnie, jeżeli wydamy na apartament 300 tys. zł, to rocznie (pod warunkiem, że sami korzystamy z niego sporadycznie) możemy liczyć nawet na ok. 18 tys. zł. Zależnie od zapisów w umowie zarobek będzie nam wypłacany miesięcznie lub kwartalnie.