Inwalida w grudziądzkim ratuszu musi stawić się osobiście
Mąż pani Ewy nie ma nóg, dlatego w jego imieniu chciała złożyć wniosek o kartę parkingową. Urzędnicy odesłali ją z kwitkiem.
Ewa Goździkowska - w imieniu męża, który w wyniku postępującej choroby ma amputowane obie nogi - wybrała się do ratusza, by złożyć wymagane dokumenty.
Wcześniej mąż pani Ewy, kartę pozwalającą parkować na „kopertach” dla niepełnosprawnych miał przyznaną bezterminowo. Ze względu na znaczny stopnień niepełnosprawności. Przepisy jednak się zmieniły i by móc korzystać z przywilejów na parkingach, wszyscy niepełnosprawni muszą karty wymienić. Zgodnie z zasadami, należy złożyć ponownie druk o wydanie tego dokumentu wraz z dokumentacją medyczną. Całość poddawana jest ponownej weryfikacji urzędników.
- Usłyszałam, że mąż ma pojawić się osobiście, by podpisać się na wniosku. Tłumaczyłam, że nie jest to możliwe, ponieważ obecnie jego stan zdrowia nie pozwala na to, by się przemieszczał - przez łzy mówi Ewa Goździkowska. I dodaje: - Prosiłam, żeby pracownik wydziału przyjechał do nas do domu, by dopełnić tej formalności.
Jaka odpowiedź padła? - Najpierw, że mam męża przywieźć pod ratusz, a pracownik zejdzie na dół - relacjonuje żona Mariana Goździkowskiego. - Na koniec pani naczelnik wydziału spraw społecznych, stwierdziła, że skoro mąż nie może do nich przyjechać to „karta jest mu też niepotrzebna”...
Ewa Goździkowska nie kryje, że takie podejście urzędników do sprawy bardzo ją rozgoryczyło: - W tej sytuacji wystarczyłaby dobra wola tych ludzi... Karta jest nam potrzebna, gdy ktoś z rodziny bądź znajomych będzie pomagał nam w transporcie męża na rehabilitację czy do lekarza... Nie mogę zrozumieć tak nieludzkiej postawy urzędników.
Zgodnie z przepisami, kartę parkingową wydaje się na wniosek osoby niepełnosprawnej.
- Osoba niepełnosprawna składa wniosek osobiście i osobiście musi się stawić by kartę odebrać - wyjaśnia Magdalena Jaworska- Nizioł, rzeczniczka urzędu miejskiego.
Są wyjątki od tej zasady, ale one nie dotyczą pana Mariana Goździkowskiego.
Rzeczniczka prasowa ratusza kontynuuje: - Pani Ewa Goździkowska poinformowała, że czasem korzysta z pomocy syna lub znajomego, którzy zawożą jej męża na rehabilitację. W związku z tym zaproponowaliśmy, aby przy okazji przyjechali na dziedziniec urzędu miejskiego, gdzie zejdzie pracownik wydziału spraw społecznych i zostaną dopełnione formalności. Po czym usłyszeliśmy od pani Ewy Goździkowskiej, że obecnie korzysta jedynie z transportu medycznego, czyli de facto jej mąż nie używa karty parkingowej.