Interpretacja prawa zależy tylko od stanu kasy
Bez względu na to, kto rządzi, minister finansów raz jawi się jako doktor Jekyll, innym razem jako pan Hyde. Ta dwulicowość przypisana jest do tego stanowiska. Każdy je piastujący wie, że więcej pieniędzy będzie w budżecie, jak uda mu się namówić Polaków do inwestowania.
To jednak wymaga czasu i cierpliwości. A gdy rządzący rozdają cukierki, to minister dostaje polecenie szybkiego załatania finansowej dziury.
Mateusz Morawiecki obiecał przedsiębiorcom zaufanie, nie karanie za coś, co było kiedyś legalne, nie działanie prawa wstecz, przyjazną interpretację przepisów itd. Kilka dni później rozpoczął polowanie na nich.
Wszelkie interpretacje podatkowe, jakie wydały izby skarbowe, mogą być bezwartościowe, jeżeli tak będzie pasowało ministrowi. Pozwoli mu to na ściągnięcie podatków wraz z odsetkami za kilka lat wstecz.
Ma to związek z klauzulą o unikaniu opodatkowania. Zgodnie z nią każdy, kto wykorzysta obowiązujące przepisy i zmniejszy podatek o 100 tys. zł rocznie, może zostać uznany za przestępcę.
Istnieje możliwość uzyskania opinii z ministerstwa, jak zapatruje się na konkretne poczynania, co kosztuje 20 tys. zł, ale i tak minister może ją po czasie unieważnić. Dla porównania za interpretację z izby skarbowej zapłacimy 40 zł.
Klauzulę obejścia prawa Ministerstwo Finansów reklamowało jako bat na podatkowe kanty międzynarodowych korporacji. Teraz z tego się wycofuje. Resort, na pytanie portalu money.pl, odpowiada, że nigdy nie określił zakresu stosowania klauzuli i że nie została ona ustanowiona tylko do kontroli korporacji.
Czas zacząć się bać. Takie podejście powoduje, że zwolnienie z podatku od darowizn w kręgu najbliższej rodziny staje się fikcją. Jeżeli planujesz podarować najbliższym coś, co jest warte więcej niż 100 tys. zł, to możesz narazić się na zarzut unikania płacenia podatku. Dotyczy to także przejęcia przez dzieci firmy, zakładu rzemieślniczego po rodzicach.
Jest w tym sens, bo w starciu z prawnikami międzynarodowych firm urzędnicy fiskusa są zwykle bezradni, a że minister wyznacza każdemu urzędowi limity nałożonych kar, to jakoś trzeba się wykazać.
Resort finansów szuka pieniędzy, gdzie może. Od stycznia niektóre firmy mają obowiązek rozliczać się z podatku VAT w formie elektronicznej. To sensowny pomysł. Problem w tym, że przesłanie rozliczenia w formie papierowej karane jest mandatem 40 tys. zł.
Jeżeli sądzisz, że przeobrażanie się ministra finansów cię nie dotyczy, bo jesteś za biedny, to trzymaj się za kieszeń. W stosunku do tych, którym gminy umorzyły niezapłacony czynsz, niektóre urzędy skarbowe, widocznie nie wypracowały limitu, wystąpiły o zapłacenie podatku.
To nowość, bo dotychczas fiskus nie traktował umorzenia czynszu jako dochodu. Po awanturze w mediach ministerstwo zabroniło takiego postępowania wobec najbiedniejszych. Ale wiadomo, że interpretacja prawa zależy od stanu państwowej kasy.