Od trzech tygodni diabetycy na Pomorzu mają problem z zakupem niektórych leków. Nadal nie radzimy sobie z procederem wywozu medykamentów za granicę.
Od lutego na Pomorzu nie można dostać niektórych analogów insuliny stosowanych przez osoby chore na cukrzycę. Wśród pokrzywdzonych są także dzieci i młodzież.
- Sytuacja jest dramatyczna! - mówi pani Katarzyna, matka Wiktora, pacjenta Poradni Cukrzycowej dla Dzieci przy UCK w Gdańsku. - Bezskutecznie od trzech tygodni obdzwaniam wszystkie apteki i hurtownie, szukając insuliny Apidra, sprzedawanej jako pięć wkładów po 3 ml każdy. Tylko takie dawki pasują do penów, półautomatycznych urządzeń, pozwalających wielokrotnie podawać podskórnie lek. Syn od sierpnia ubiegłego roku jest na pompie insulinowej. W ciągu doby potrzebuje ok. 50 jednostek insuliny. Kończą się nam zapasy, nie wiem, jak będzie dalej. Aptekarze też są bezradni. Nieoficjalnie usłyszałam, że leki są wywożone na Zachód.
Kończą się nam zapasy, nie wiem, jak będzie dalej. Aptekarze też są bezradni. Nieoficjalnie usłyszałam, że leki są wywożone na Zachód.
Lekarze z poradni potwierdzają, że z insuliną Apidra są poważne problemy. - Mniejsze, peryferyjne apteki często jej nie zamawiają, bo to się im nie opłaca - słyszę. - Jednak do tej pory lek był dostępny w aptekach znajdujących się w pobliżu naszej poradni przy Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku. Teraz znikł.
Sprawą zajęła się już prof. dr hab. n. med. Małgorzata Myśliwiec, konsultant wojewódzki ds. endokrynologii i diabetologii dziecięcej.
- Osobiście zgłosiłam problem do dyrekcji firmy Sanofi produkującej insulinę Apidra oraz konsultantowi krajowemu w dziedzinie endokrynologii i diabetologii dziecięcej - wyjaśnia prof. Myśliwiec.
I dodaje: - Problem utrudnienia zakupu analogów insuliny dla osób chorych na cukrzycę do nas wraca, nie dotyczy to tylko Apidry, wcześniej był również problem zakupu Humalogu. Brak niektórych leków w aptekach jest najczęściej spowodowany ich niską ceną. Dlatego też chętnie są one zakupywane przez apteki zagraniczne prosto z naszych hurtowni polskich - mówi prof. Myśliwiec.
W ramach tego procederu lekarstwa, kosztujące w Polsce taniej niż w państwach Europy Zachodniej, zamiast do polskich pacjentów trafiają do sieci eksportujących leki za granicę. To opłacalny biznes - na sprzedaży za granicę tylko jednego opakowania insuliny można zarobić nawet kilkaset złotych.
Kolejne zmiany przepisów miały uszczelnić system. W lipcu 2015 r. weszła w życie nowelizacja Prawa farmaceutycznego, zabraniająca odsprzedawania lekarstw przez apteki do hurtowni, skąd wywożone były za granicę. Nieprzestrzeganie zakazu może skutkować cofnięciem koncesji dla aptek.
Wtedy okazało się, że furtkę pozwalającą na wywóz medykamentów jedynie przymknięto. Lekarstwa były skupywane przez spółki zakładające małe ZOZ-y.
- W 2015 r. doniesienie o skupie leków za kilka milionów złotych przez firmę z Gdyni zostało zgłoszone przez wojewodę pomorskiego do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście - przypomina dr Jerzy Karpiński, pomorski lekarz wojewódzki.
Prokuratura w Gdańsku przekazała wówczas sprawę Prokuraturze Rejonowej w Gdyni, ta zaś zleciła dochodzenie komisariatowi na gdyńskich Karwinach.
Policjanci... umorzyli sprawę „z uwagi na brak znamion czynu zabronionego”. - W listopadzie 2016 r. wojewoda złożył skargę do prokuratury na tę decyzję - mówi lekarz wojewódzki.