Inspektorzy rozbroją bombę ekologiczną?
Składowiskiem w Tuplicach musiał zainteresować się Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, by coś w sprawie drgnęło...
- Dziesiątki wysłanych pism, telefonów, próśb o zrobienie porządku z prawie 40 tonową hałdą składowanych na terenie byłej cegielni w Tuplicach, odpadów i ciągłe „olewanie” nas przez urzędników, to efekt naszych działań - mówią mieszkańcy.
Boją się o własne, zdrowie, bo przez prawie dwa lata zgodnie z literą prawa w sąsiedztwie ich domów składowano odpady zawierające cynk, żelazo, i jak się dziś dowiadują, również arsen i ołów.
Pierwszy transport żużla z niemieckiej fabryki cynku trafił do Tuplic w połowie 2013 roku, gdy wójtem gminy był Tadeusz Rybak. Wtedy to na mocy decyzji ówczesnego starosty spółka otrzymała zezwolenie na zbieranie odpadów.
T. Rybak na wczorajsze spotkanie w sprawie hałdy nie dotarł, ale w jego imieniu list odczytał Zbigniew Walczak. Tłumaczy w nim, że odpady miały być przerabiane na kruszywo drogowe. Argumentem było też to, że instytucje zajmujące się ochroną środowiska nie widziały zastrzeżeń w tej działalności, ale i to, że mieszkańcy też nie zgłaszali uwag. Były wójt twierdził, że właściciele terenu ze składowiskiem doskonale wiedzieli, że znajduje się on w pobliżu obszarów chronionych Natura 2000 i Łuku Mużakowa. Nieprawidłowości nie widzieli też kontrolerzy WIOŚ. T. Rybak twierdzi, że został wprowadzony w błąd, bo firma nie miała w planach przetwarzać odpadów, a tylko je składować.
3,5 miliona euro może szacunkowo kosztować wywiezienie 40 tonowej hałdy odpadów cynku z Tuplic
Tempa sprawie nadała nowa wójt Katarzyna Kromp, która również monitowała i do starostwa i do inspektorów WIOŚ.
- Pisałam wszędzie gdzie się da, już od stycznia 2014 z prośbą o kontrole działalności firmy, wtedy składowisko odwiedzili inspektorzy- mówi K. Kromp. Chcemy wiedzieć jaki to ma wpływ na środowisko i na nasze zdrowie. Ktoś błędnie założył, że każdy odpad znajdujący się na zielonej liście, może być składowany.
Po jednej z kontroli WIOŚ, firmie nakazano odizolowanie składowiska od gruntu. - Gdy okazało się, że firma nie będzie przerabiać żużla na kruszywo, bo nie ma takiej technologii, doszło do zaniechania z naszej strony- mówi Mirosław Ganecki z WIOŚ w Zielonej Górze - gdyby nas ktoś przymusił do sporządzenia raportu oddziaływania na środowisko, można było od początku wykluczyć tę inwestycję.
W tej chwili sprawą hałdy w Tuplicach zajmuje się Główny Inspektorat Ochrony środowiska. WIOŚ dopiero w ubiegłym tygodniu pobrał próbki ze składowiska, by zbadać ich skład.
- Zleciliśmy to zewnętrznemu laboratorium i będziemy musieli za to zapłacić- dodaje M. Ganecki.- Cały odpad składowany w na terenie byłej cegielni uznano za nielegalny.
Ich wywiezienie ma zdaniem WIOŚ kosztować szacunkowo 3,5 mln euro. Wywózkę musiałoby to przez pół roku robić 2 tysiące ciężarówek. Zygmunt Kowalczuk z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Gorzowie Wlkp. zapewnił, że koszty te nie spadną na gminę.
Więcej o sprawie w sobotnim wydaniu Kuriera Żarsko-Żagańskiego.
Autor: Lucyna Makowska