Informator po białorusku. A w nim 250 błędów
Znana poetka napisała emocjonalny list do prezydenta. Władze przepraszają i wycofują kontrowersyjną publikację
Śmiać się czy płakać? Kto z urzędu weźmie za to odpowiedzialność? Czy wina leży tylko po stronie „profesjonalnej firmy tłumaczeniowej”? Taka to nasza białostocka fasadowa wielokulturowość. Wstyd - komentuje radny PiS Piotr Jankowski.
Na zlecenie miasta powstał informator o atrakcjach turystycznych Białegostoku i okolic w języku białoruskim. Już okładka budzi kontrowersje. W tytule jest literówka. Powinno być „Bjełastok”, a jest „Bijełastok” .
Znana białoruska poetka i tłumaczka Mira Łuksza naliczyła ponad 250 pomyłek.
- Są tam m.in. śmieszne tłumaczenia spowodowane nieznajomością języka białoruskiego. „Dziewicza” puszcza przetłumaczono na „dziewczęca”, a „schronisko” na „schron” - czytamy w jej piśmie do prezydenta.
Łuksza wskazuje też fragmenty tekstu w języku rosyjskim, a nie białoruskim. Na przykład zamiast „wieski” powinno być „wioski”. Są nawet słowa po polsku. I przekręcone informacje - np. o farze i bazylice mniejszej.
- Uważam, że takie tłumaczenie przez „fachowców” jest po prostu skandaliczne i warte ukarania za źle wykonaną pracę, więc firma, która się jej podjęła powinna zwrócić wszelkie opłaty za pracę i z pewnością zapłacić odszkodowanie za zmarnowane materiały i druk. Wypadałoby także zerwać jakieś inne kontrakty z brakorobami - czytamy w piśmie Łukszy.
Firma, która przetłumaczyła folder, przygotowuje też miastu tłumaczenia w innych językach. Do tej pory nie było jednak zgłoszeń o pomyłkach.
- Po otrzymaniu wiadomości o błędach w tłumaczeniu na język białoruski informator został natychmiast wycofany - zapewnia rzeczniczka prezydenta Urszula Mirończuk.
I przeprasza w imieniu urzędu za tę sytuację.
- Szczególnie społeczność białoruską. To nie powinno się zdarzyć.
Dodaje, że tłumaczenie było zlecone profesjonalnej firmie, a teraz będą wyciągane wobec niej konsekwencje.
Miasto przygotowuje właśnie informator z poprawną wersję tekstu w języku białoruskim. - Dobrze, że informator został natychmiast wycofany. Na przyszłość miasto powinno korzystać z tłumaczeń ludzi, którzy naprawdę się na tym znają. A w Białymstoku ich nie brakuje - mówi Mira Łuksza.