Informacje o piciu pod chmurką? Są! Ale miała być mapa zagrożeń
Z pilotażowej wersji flagowego projektu MSWiA, który ma poprawić bezpieczeństwo w całym kraju, dowiadujemy się m.in., gdzie piją alkohol.
W Siemiatyczach (woj. podlaskie) w lesie, w rejonie ulicy Obrońców Westerplatte, w piątek ktoś jeździł quadem. Jeździł mimo zakazu. Tego samego dnia w tym samym mieście przy ulicy Świętojańskiej ktoś pił alkohol pod chmurką. Takie samo wykroczenie zresztą popełniono 26 czerwca przy ulicy Krótkiej.
Pijacy i wandale
Użytkownik policyjnej Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa, np. w Bydgoszczy, dowie się również, nie ruszając się z domu, że w niedzielę w Kwidzynie, w okolicy torów kolejowych w rejonie ulicy Grunwaldzkiej, „dokonano aktu wandalizmu”. Co konkretnie tam się stało? Nie wiadomo. Również w Kwidzynie ktoś pił piwo albo wódkę na chodniku na Staszica.
Nanieść dane na mapę bezpieczeństwa może każdy. Wystarczy wejść na stronę internetową geoportal.gov.pl. Użytkownik wybiera jedną z kilkudziesięciu dostępnych kategorii zagrożeń, klika i nanosi na miejsce, co do którego jest przekonany, że tam właśnie dochodzi do danego przestępstwa. Zagrożenia nanoszone przez internautów pojawiają się na mapie w czasie rzeczywistym.
Linki prowadzące do mapy zagrożeń znajdują się na stronach internetowych pomorskiej, podlaskiej i stołecznej policji. W tych trzech województwach rozpoczął się w piątek pilotażowy projekt Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa. To flagowe przedsięwzięcie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Po raz pierwszy szef MSWiA poinformował o utworzeniu mapy krajowej i regionalnych (wojewódzkich) w grudniu ubiegłego roku.
W założeniu chodziło o rozszerzenie na cały kraj projektu, który był realizowany dla Warszawy, kiedy jej prezydentem był Lech Kaczyński. Oprócz danych internautów, mapa składa się też z zestawień statystycznych policji. Możemy się z nich dowiedzieć na przykład, że wskaźnik czynów kryminalnych dokonywanych na 100 tys. mieszkańców wynosi 47,45. Jest niższy niż w Pomorskiem (61,60), ale wyższy niż np. w Wielkopolsce (44,03).
Policjant: - Taka mapa to marnotrawstwo pracy i działanie pod publikę
Kiedy u nas? Nie wiadomo
Docelowo będziemy mogli się dowiedzieć, jakie przestępstwa są najczęściej popełniane również w poszczególnych powiatach, gminach, a nawet na osiedlach miast.
Kiedy?
Jeszcze nie wiadomo.
W Komendzie Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy odsyłają z pytaniami do komendy głównej. Ale tam też próżno oczekiwać konkretnej odpowiedzi. - Do września chcemy wdrożyć projekt w całym kraju, ale za wcześnie jeszcze na mówienie o konkretach - mówi komisarz Iwona Kuc, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji.
- Rozpoczęliśmy projekt pilotażowy na terenach trzech garnizonów, ponieważ chcemy sprawdzić, jak nasz program będzie działał.
W Kujawsko-Pomorskiem od początku roku do 24 kwietnia (kiedy zakończyły się konsultacje społeczne dotyczące lokalnych map zagrożeń) odbyło się kilkadziesiąt spotkań policji z wójtami, burmistrzami i prezydentami w regionie. W konsultacjach uczestniczyli także wojewoda oraz strażnicy miejscy, strażacy i inne służby.
Instruktaż dla złodziei?
Nie brakuje jednak krytyków tego projektu. Wśród nich są sami... policjanci: - To przedsięwzięcie to już w założeniu jakiś absurd. Po pierwsze nie ma sensu tworzyć czegoś, co i tak już istnieje. Przecież my, policjanci każdego dnia przed rozpoczęciem służby mamy odprawę - mówi mundurowy z Bydgoszczy. - I na tej odprawie mówi się, gdzie jest bezpieczenie w mieście, a gdzie nie, gdzie pojadą dodatkowe patrole. Tworzenie takiej mapy od podstaw to marnotrawstwo pracy i działanie pod publikę - dodaje policjant. - Poza tym jest to absurdalne, ponieważ mapa zagrożeń dostępna dla ogółu obywateli jest świetnym instruktażem, np. dla złodziei, którzy dowiedzą się, gdzie aktualnie jest więcej policji, a gdzie można sobie śmiało poczynać - zauważa mundurowy.
Rzecznik Komendy Głównej Policji wyjaśnia ogólnikowo: - W poszczególnych garnizonach trwają w dalszym ciągu prace nad mapami - podkreśla komisarz Iwona Kuc.