In vitro z miejską dopłatą. Szczegóły programu
Szczecinek - pierwszy w regionie koszalińskim - przyjął miejski program in vitro.
Pary ze Szczecinka - nawet niekoniecznie małżeństwa - które bezskutecznie starają się o potomstwo, skorzystają z dofinansowania z miejskiej kasy na zapłodnienie metodą in vitro.
W ubiegłym tygodniu szczecinec-cy radni przy sprzeciwie opozycji przyjęli - po pozytywnej opinii Agencji Oceny Technologii Medycznych - program dofinansowania in vitro. Tym razem obeszło się bez większej dyskusji, która rozgorzała kilka miesięcy temu przy wprowadzeniu kosztów programu do budżetu. Opozycyjny radny Paweł Kwak zauważył tylko, że samorząd nie powinien angażować w sprawy światopoglądowe, a wiadomo, że Kościół katolicki nie akceptuje in vitro.
- To program medyczny, a nie światopoglądowy - odpowiadała przewodnicząca Rady Miasta Katarzyna Dudź z Platformy Obywatelskiej.
Co teraz? Jeszcze w lipcu ratusz ogłosi konkurs dla klinik wykonujących zabiegi zapłodnienia pozaustrojowego. - Z listy placówek, które spełnią nasze wymagania, pary bezskutecznie starające się o potomstwo wybiorą tę, która im najbardziej odpowiada i tam się zgłoszą - mówi Mateusz Ludewicz, rzecznik burmistrza. - O takiej możliwości będziemy szeroko informować, zapewne już pod koniec lata. Będziemy przy tym chronić prywatność i tożsamość par, które wnioski o dofinansowanie będą składać za pośrednictwem wybranej kliniki.
W kolejce po dziecko
Nie więcej niż 40 lat u kobiety, nieskuteczne leczenie niepłodności - to warunki otrzymania wsparcia z kasy Szczecnka na zabieg in vitro
Miejski program in vitro w Szczecinku stał się faktem. Aby otrzymać dofinansowanie - wyniesie ono 5 tys. zł na jeden zabieg, może być on powtórzony w sumie trzy razy w ciągu 3 lat - należy przejść badania w klinice i zakwalifikować się do zapłodnienia metodą in vitro.
- Trzeba też okazać w klinice dokumentację medyczną poświadczającą, że para minimum dwa lata leczyła bezpłodność - wyjaśnia Mateusz Ludewicz, rzecznik burmistrza Szczecinka.
Z wsparcia z miejskiej kasy (ratusz ma na to rocznie po 100 tys. złotych przez trzy najbliższe lata) mogą skorzystać tylko mieszkańcy Szczecinka. Ale nie tylko małżeństwa, program obejmuje także związki partnerskie. Warunkiem otrzymania dotacji jest także wiek kobiety - od 20 do 40 lat.
5 tysięcy złotych nie pokryje kosztów całego zabiegu, dziś kliniki wyceniają procedurę (a czasami trzeba wykonać kilka transferów zapłodnionego jajeczka do macicy) na kilkanaście tysięcy.
Tak czy inaczej jest to więc oferta raczej dla osób zamożniejszych. Przy 100 tys. złotych w budżecie Szczecinka oznacza to też, że można wspomóc 20 par w ciągu roku. Przy skuteczności tej metody zapłodnienia rzędu 30 procent powinno to zaowocować kilkorgiem dzieci.
Miejski program in vitro już wywołał oziębienie stosunków na linii ratusz - Kościół, które pogorszyło jeszcze zaangażowanie miasta w organizację wrześniowego koncertu zespołu Behemoth. Proboszczowie bezkutecznie prosili burmistrza Jerzego Hardie-Douglasa o wycofanie się z zaproszenia grupy oskarżanej o obrażanie uczuć religijnych katolików. A po wprowadzeniu programu in vitro do budżetu, proboszcz parafii Mariackiej wycofał się z organizacji oficjalnych miejskich obchodów święta Konstytucji 3 Maja.
Do wprowadzenia programu in vitro przymierza się Koszalin, ale można powiedzieć, że samorząd jest na początku drogi. W czerwcu radni miejscy PO ogłosili, że powołali specjalny zespół, który zajmie się przygotowaniem programu. Zarząd tutejszej PO zdecydował, że - aby zyskać poparcie w mieście dla programu in vitro - trzeba przeprowadzić konsultacje z udziałem różnych środowisk. Także politycznych. Rzeczone rozmowy mają być prowadzone w wakacje. - Chcemy rozmawiać zarówno o sposobie działania i przeprowadzenia programu, czy to ma się opierać na stymulacji par poprzez przyjmowanie leków, czy na sfinansowaniu jednorazowego podejścia, to wszystko jest jeszcze do dyskusji. Chcemy nad tym pracować przez lipiec i sierpień tak, by we wrześniu móc przedstawić zarys programu - mówi Marcin Waszkiewicz, koszaliński radny miejski PO i szef zespołu ds. programu in vitro.
Zaproszenie do rozmów zostało skierowane m. in. do klubu radnych Lepszego Koszalina, a także do radnych PiS i radnych niezrzeszonych.