Jest plan naprawy Drawy: audyt finansowy, ugoda z wierzycielami.
Przez kilka sezonów Drawa Drawsko występowała w trzeciej lidze z aspiracjami na awans do II ligi. Jednak żeby grać na takim poziomie, zespół musiał korzystać z zawodników spoza Drawska, nazywanych przez kibiców „legią cudzoziemską”.
Żeby uzmysłowić sobie skalę tego zjawiska przytaczamy dane z sezonu 2015/2016, w którym Drawa walczyła o utrzymanie się w III lidze: z 21-osobowego składu Drawy zaledwie 4 zawodników to miejscowi, a pozostali zawodnicy przyjeżdżali na mecze ze Szczecina, Stargardu i innych miast.
Bywało też i tak, że w podstawowej jedenastce nie było ani jednego gracza z Drawska. Tej legii cudzoziemskiej trzeba było płacić, żeby chciała grać w Drawsku. Ile? Sporo, oficjalnych danych na ten temat nie ma. Póki Drawa miała możnych sponsorów, nie było z płaceniem problemów. Doszło jednak do sytuacji, w której sponsorzy - z różnych przyczyn - wycofali się, a ambicje władz i działaczy, by zespół nadal grał trzeciej lidze, pozostały.
Poziom finansowania klubu przez miasto od lat nie zmieniał się. Kłopoty finansowe klubu pojawiły się, gdy jeden ze sponsorów - właściciel centrali nasiennej Al-Samer zmarł, a drugi sponsor - spółka Kabel-Technik-Polska - po restrukturyzacji wycofał się z finasowania Drawy i Lecha Czaplinek.
- Można wydawać tylko tyle pieniędzy, ile się ma. Niestety poprzednie zarządy klubu zachowywały się tak, jakby o tym nie wiedziały - uważa burmistrz Drawska Zbigniew Ptak.
- Trzy lata temu doszło do sytuacji, w której klub wydał roczną dotację w ciągu miesiąca, a następnie ogłosił, że nie ma pieniędzy na działalność. Prezes podał się do dymisji i uznano, że sprawa jest załatwiona.
W tamtym czasie prezesem Drawy był Romuald Żukowski. W jego miejsce wybrano Wojciecha Kowalczyka. Drawa - dzięki legii cudzoziemskiej nadal występowała w III lidze. Sytuacja finansowa wciąż była kiepska. W dodatku zaczęły się problemy z kibicami, którzy chcieli dopingować zawodników z Drawska, a nie „obcych“. Jednak zamiast zrezygnować z usług legii cudzoziemskiej, wycofano z rozgrywek grającą wówczas w okręgówce Drawę II, w której występowali zawodnicy z Drawska.
Zaowocowało to tym, że na mecze trzecioligowej Drawy przestali przychodzić obrażeni na klub kibice.
- Drawa II to był zespół, który miał zagorzałych kibiców. Na meczach panowała atmosfera pikniku. Wprawdzie decyzję o likwidacji Drawy II podjął zarząd klubu, ale zrobił to pod naciskiem burmistrza, od którego klub jest zależny finansowo - uważa Mariusz Nagórski, członek ostatnich dwóch zarządów Drawy, a także powiatowy radny PiS i polityczny przeciwnik burmistrza Ptaka.
Inaczej widzi to Zbigniew Ptak.
- W klubie zaczęły się podziały i zła atmosfera nakręcana przez część działaczy. Pojawiło się hasło „Drawa to My” skandowane na meczach Drawy II. „My będziemy rządzić, a wy dawajcie nam pieniądze” - taka była wówczas mentalność. Utrzymanie Drawy II kosztowało gminę 10-15 tys. zł rocznie. Ja uważałem i nadal uważam, że powinna być jedna Drawa. Jednak to nie ja zlikwidowałem Drawę II - usłyszeliśmy.
Ponad rok temu, po heroicznej walce - zabrakło zaledwie jednego punktu do utrzymania - klub spadł z III ligi. Odeszli piłkarze z legii cudzoziemskiej, odszedł trener, rosły długi. Brakowało zawodników, by skompletować drużynę. Prezes Kowalczyk miał wątpliwości, czy zgłaszać zespół do rozgrywek IV ligi. Burmistrz Zbigniew Ptak stanowczo nalegał, by zespół grał dalej i walczył do końca. Kowalczyk i zarząd podali się do dymisji. Nie było chętnych na poprowadzenie klubu. 19 czerwca 2016 r. wybrano nowy zarząd ze „starym” prezesem Romualdem Żukowskim.
Pierwsza decyzja zarządu była taka, że zespół wystąpi w IV lidze. Prezes obiecał również, że znajdzie nowych sponsorów. Co wydarzyło się dalej już wiemy. Gra w IV lidze zakończyła się kompromitacją - za którą nie można winić zawodników, którzy wcześniej nie grali w pierwszym zespole, a później bez przygotowania rzuceni zostali na głęboką wodę. Sponsorów nie udało się znaleźć. Długi wciąż rosły.
Jak tonący chwyta się brzytwy, tak prezes Żukowski postanowił sięgnąć po młodych piłkarzy z Brazylii, którzy mieli uratować Drawę przed spadkiem. Nie udało mu się jednak załatwić formalności i Brazyliczycy nie otrzymali zgody na grę w Drawie.