Ile przystanków przejedziesz tramwajem, tyle zapłacisz
Łódź może być kolejnym miastem w kraju, gdzie za przejazd tramwajem zapłaci się zależnie od liczby przejechanych przystanków. Decyzja w środę.
Rada Miejska zadecyduje dziś o zmianach w taryfie biletowej komunikacji miejskiej. Jeśli radni przyjmą projekt, to od połowy września pojawi się opłata przystankowa, czyli podróżny zapłaci tyle, ile przystanków przejechał. Wystarczy, że zapłaci kartą zbliżeniową. Pilotaż ma wejść w życie na wybranych liniach, które są obsługiwane nowymi tramwajami Pesa, czyli głównie na trasie W-Z.
Zasada opłat przystankowych jest prosta. Tramwaje będą wyposażone w czytniki. Podróżny wsiadający do pojazdu będzie musiał przyłożyć kartę zbliżeniową do czytnika, wydając dyspozycję naliczania opłaty za przejazd. Przy wysiadaniu trzeba będzie ponownie przyłożyć kartę do czytnika. Kto o tym zapomni, ten zapłaci tyle, ile kosztowałby dojazd na krańcówkę.
- Wprowadzenie takiego sposobu płatności za przejazd, w którym opłata jest pobierana za faktyczną liczbę przejechanych przystanków niewątpliwie zwiększy poziom zadowolenia pasażerów. Dodatkowym atutem tego rozwiązania jest fakt, że pasażer nie będzie musiał obliczać czasu przejazdu na wybranym odcinku podróży w celu zakupu biletu o odpowiednim nominale. Czytelny i prosty system poboru opłat może dodatkowo zachęcać do korzystania z komunikacji miejskiej - czytamy w uzasadnieniu projektu uchwały, pod którym podpisał się Grzegorz Misiorny, dyrektor Zarządu Dróg i Transportu.
Za pierwszy przejechany przystanek trzeba będzie zapłacić złotówkę. Za każdy kolejny od drugiego do siódmego cena będzie rosła o 20 groszy. Od ósmego do trzynastego przystanku opłata będzie rosła o 10 grodzy. Do dwudziestego przystanku stawka wynosi 8 groszy, zaś za każdy kolejny 6 groszy.
Urzędnicy obliczyli, że z biletem 20-minutowym kosztującym 2,80 zł można przejechać średnio 12-13 przystanków, czyli zapłacić 2,70 (przy 12 przystankach) lub 2,80 (przy 13 przystankach). Wprowadzenie nowego rozwiązania nie ma na celu obniżenia kosztów podróży i zmniejszenia wpływów z biletów do budżetu miasta. Chodzi o usprawnienie podróży i ukrócenie konfliktów z kontrolerami biletów, gdy kontrola odbywa się w momencie, gdy kończy się czas obowiązywania biletu.
Pilotażowy program poboru opłat będzie testowany od pół roku do roku. Nakłady poniosą Mastercard, agent rozliczeniowy i partner technologiczny. Jeśli system sprawdzi się, to ZDiT będzie chciał wprowadzić to rozwiązanie w całym mieście.
Radni z komisji finansów poparli nowe rozwiązanie taryfowe, ale zwrócili uwagę, że nie wszyscy posiadają zbliżeniowe karty płatnicze.
- A może lepiej przywrócić bilety 10-minutowe dla osób, które nie mają kart płatniczych i chcą przejechać kilka przystanków? - pytał radny Sebastian Bulak (PiS).
Poparł go radny Włodzimierz Tomaszewski (PiS), który poparł opłaty przystankowe, ale zapewnił, że będzie nadal usilnie się starał o przywrócenie biletów 10-minutowych.
- Komisja finansów nie była przeciwna biletom 10-minutowym, tylko uznała, że trzeba poczekać do września, aż zacznie sprawnie działać nowy system transportu zbiorowego, bo MPK nie dostroiło się do siatki połączeń - przypomina Władysław Skwarka, przewodniczący komisji finansów.
Michał Chylak, zastępca dyrektora ZDiT wyjaśnił radnym, że przy obecnych zmianach taryfy biletowej nie było brane pod uwagę przywrócenie biletów 10-minutowych.