III liga lubusko-dolnośląska. Budowlani Lubsko odmłodzeni [RAPORT Z PRZYGOTOWAŃ]
„Czerwona latarnia” po jesieni w naszej trzeciej lidze czyli Budowlani Lubsko jest pogodzona ze spadkiem i rundę wiosenną potraktuje szkoleniowo.
Zespół beniaminka w przerwie zimowej opuściło kilka filarów. Powodem jest głównie podjęcie pracy, albo kontuzje. W celach zarobkowych do Holandii wyjechał na przykład były król strzelców czwartej ligi, idol miejscowej publiczności Maciej Trziszka. Do Zielonej Góry wrócił Albert Cipior, a problemy z kolanem ma inny z bardziej doświadczonych lokalnych piłkarzy Adrian Jeremicz.
W ich miejsce dokooptowano zawodników z rezerw i młodzież, która ma się ogrywać na wyższym poziomie.
- Sytuacje się zmieniła i przewartościowaliśmy nasz zespół. Trochę ludzi przestało grać, niektórzy nie mogli pogodzić zajęć z treningami. Jednak uważam, że ta obecna „mieszanka” może być ciekawa. Jesteśmy w miarę dobrze przygotowani - przekazał nam trener Robert Ściłba. On sam nadal ćwiczy, ale chce się skupić przede wszystkim na prowadzeniu drużyny. - Pracowaliśmy głównie nad motoryką. Kadra nie jest zbyt szeroka i może nieco brakować jakości w naszej postawie, jednak staramy się podchodzić do tego z optymizmem. Po sparingach ze Piastem Iłową, Sprotavią i Promieniem Żary uważam, że chłopaki wypadli całkiem dobrze. Jednak prawda jest taka, że cudów tu nie będzie i myślimy już bardziej o czwartoligowej rzeczywistości - tłumaczył szkoleniowiec.
Prezesa Budowlanych, który słynie z barwnych wypowiedzi spytaliśmy, czy byli już piłkarze lubskiej drużyny, po słabej jesieni i wielu porażkach zwyczajnie nie zniechęcili się do występów na obecnym poziomie? - Nieudana pierwsza runda? My sobie założyliśmy, że dla nas sukcesem są już same występy w trzeciej lidze. Rywalizowaliśmy przecież z rezerwami Śląska Wrocław czy Polkowicami. Te kluby mają spore budżety i sprowadzają sobie różnych piłkarzy, a nam musi wystarczyć 150 tysięcy złotych na wszystko - zauważył Janusz Dudojć. -Do tej pory mieliśmy trzy drużyny seniorów, a teraz zostały nam dwie. Mamy zaplecze. A ludzie w Europie są przecież mobilni, więc jeżdżą i szukają pracy, studiów. Jak ktoś nie ma drugiego składu i takich możliwości to dziwie się im, jak oni grają? Dla nas to nie problem - przekonywał działacz, który w przeszłości sam prowadził Budowlanych.
W Lubsku dla miejscowych piłkarzy i sztabu szkoleniowego kolejne mecze w trzeciej lidze są cennym doświadczeniem.
- To okazja do rozwoju i spróbowania czegoś innego. Myślę, że w każdym meczu postaramy się sprawić niespodziankę. Mam nadzieję, że chłopaki szybko się nie poddadzą, co miało miejsce w zeszłej rudzie. Wiadomo przecież, że po serii porażek powietrze szybko uchodzi - zauważył Ściłba. - Generalnie oczekuję od moich zawodników sporego zaangażowania. Niech oni zostawią zdrowie na boisku, a wtedy wszyscy będziemy zadowoleni. Zespół jest bardzo młody. Ten brak presji i ciśnienia, aby koniecznie się utrzymać może nam pomóc, ale wcale nie musi - przestrzegał szkoleniowiec.
A na co wiosną liczy prezes?
- My się szykujemy do przodu, czyli na czwartą ligę. Jesienią musimy mieć poukładany zespół. A teraz, wiosną trzeba trochę pograć na obecnym poziomie o pourywać punktów. Mostki przyjechali nas zlać, a było 2:2. Kibice to widzą i przychodzą. Czasami było nawet tysiąc widzów - szacował Dudojć.