Igloo, czyli dom profesora Witolda Lipińskiego we Wrocławiu. Anna Dudzińska, Dobrze zaprojektowane
Owszem, to jest dom z lat 60. Zamiast tradycyjnej kostki - igloo. Dom stoi w pięknym miejscu Wrocławia, między starymi willami. Opowiada o nim architekt Zbigniew Maćków. Zobaczcie materiał wideo z pięknymi zdjęciami.
Trudno przejść obok tego domu obojętnie. Co więcej, od pierwszych chwil odnosi się wrażenie, że z tym niezwykłym projektem można się wręcz zaprzyjaźnić. - Oto dom igloo, tak mówią sąsiedzi i tak nazywał swój dom architekt, profesor Witold Lipiński - mówi Zbigniew Maćków, nasz dzisiejszy przewodnik, znakomity wrocławski architekt . To wejdźmy do środka.
Inżynier Witold Lipiński, znany z realizacji obserwatorium astronomicznego na Śnieżce, pragnął zamieszkać w domu niezwykłym. Nic dziwnego, że od budowniczych usłyszał podobno tylko jedno zdanie: „Panie kochany, my z trudem stawiamy prostą ścianę, a co dopiero coś takiego….”. Musiał więc swój dom zbudować sam. Niezwykle charakterystyczna kopuła stoi od 1964 roku we Wrocławiu na skraju parku Szczytnickiego.
Dalej Zbigniew Maćków:
- Dzisiaj bardzo dużo mówi się i pisze o tym, że należy budować z materiałów z odzysku. Że nie powinniśmy eksploatować planety. Podobnie, już pięćdziesiąt parę lat temu, myślał profesor Lipiński. Ten dom budował własnymi rękami, pozyskując cegłę rozbiórkową z okolicznych, zburzonych willi niemieckich. W ten sposób w poniemieckim Wrocławiu rodziła się architektoniczna ikona i przyszłość tej dziedziny w swoim najbardziej eksperymentalnym wymiarze. Igloo wygląda, jakby zbudowano go z żelbetu, tymczasem użyto cegieł, warstwa po warstwie.
To kopuła zwieńczona okrągłym otworem, specjalną latarnią, która wpuszcza do wewnątrz słońce i powietrze. Mamy dwie bryły - domu, a obok garażu. Obie części związane są łącznikiem. Z zewnątrz jest fantastycznie. Nie gorzej wewnątrz.
Maćków: - Mamy tu otwarte, duże wnętrze, w którym po okręgu wydzielono szereg niewielkich pomieszczeń. Są dwa pokoje, jest łazienka i kuchnia, jadalnia i obejście za kominkiem. Sam kominek piękny - jest niecką zagłębioną w posadzce, z przodu otoczoną dużą ławą, na której można przysiąść i się ogrzać. Mamy również antresolę. To pracownia architekta. Prowadzą na nią drewniane schody.
Inżynier Witold Lipiński i jego żona zafascynowani byli tym, co biomorficzne. Tym, co związane z przyrodą. Dlatego też tak wiele mieli w domu zieleni. - Immanentną częścią tego domu jest fikus. Profesor dostał niewielką sadzonkę i posadził ją w donicy wmurowanej w podłogę. Dzisiaj fikus jest ogromny i dalej rośnie ku otwartej rozświetlonej kopule - zauważa Maćków.