Idą święta. Ruszamy do galerii szukać ich już dziś [ZOBACZ I POSŁUCHAJ]
Jezus, ile ja już nakupiłam! Zabawki, słodycze, ubranka, gry. Zastanawiam się czy nie wysłać paczki do Mławy. Nie zmieścimy się z tym do autobusu. Anna Trybuś z katowickiego Giszowca kupiła zabawki dla dzieci swoich siostrzenic. Ona, tak jak większość mieszkańców Śląska, zaczęła już przygotowania do świąt Bożego Narodzenia. A po drodze jeszcze Mikołaj...
Panią Annę spotkaliśmy w katowickiej galerii Trzy Stawy, gdy wychodziła z Reala. Pod pachą trzymała ogromną maskotkę - białego kota z długim puchowym ogonem. – Czteroletnia Oliwia zbiera koty, kiedy zobaczyłam tę maskotkę musiałam ją kupić. Będzie zachwycona – cieszy się pani Anna. W torbie kilka opakowań kalendarzy adwentowych dla dzieci i mały, niebieski samochodzik. - Tego samochodziku może nie fotografujmy, takie byle co – mówi i stara się ukryć za sobą najmniejszy upominek. Za to chętnie pokazuje kota. – W domu mamy prawdziwego persa – dodaje.
Przygotowania do świąt zaczęła już w połowie listopada. Wtedy ze sklepowych półek zaczęła wybierać pierwsze upominki dla dzieci. Już wydała na nie przeszło 300 złotych. Jeszcze przez blisko miesiąc będzie chodzić do sklepu. Skusi się na coś jeszcze, by dzieciakom dołożyć do wigilijnego prezentu. – Sama nie kupię, a im dam. Tak uwielbiam te maluchy. Zresztą wszystkie dzieci lubię. Ale te wyjątkowo – opowiada emerytka. Na szczęście dla jej domowego budżetu, nie urządza Wigilii u siebie. Wraz z synem jadą w jej rodzinne strony do Mławy. Wyjechała stamtąd na początku dorosłego życia. Za mężem.
– Poznaliśmy się w pociągu między Działdowem a Mławą. Był w szkole wojskowej w Olsztynie – wspomina. Przyjazdu na Śląsk żałuje. – Mogłam przy rodzicach zostać. Tam sobie życie ułożyć, bo tego w Katowicach mąż i teściowie nie osłodzili mi – mówi. Z mężem, górnikiem szybko się rozwiodła. - Nie było sensu się męczyć. Syna sama od pieluszki wychowałam. Teraz razem mieszkamy – opowiada.
Anna Trybuś z Katowic prezenty dla najmłodszych członków rodziny kupuje od połowy listopada
Na długo przed świętami za prezentami dla dzieci zaczęła rozglądać się też Izabela Gnizda z Mikołowa. W Trzech Stawach kupiła pierwsze prezenty dla dzieci. – Magdalenka uwielbia wozić misie i lalki w małych wózkach. W domu ma już dwie gondole. Pod choinką znajdzie wózek spacerowy. Zresztą proszę zobaczyć, prezent będzie trafiony – wskazuje na 2,5 letnią córeczkę, która między sklepowymi alejkami prowadzi przy mamie wózek z misiem. Pięcioletni Pawełek dostanie prezent typowo dla chłopca. – Dla męża myślę kupić koszulę, może się ucieszy – dodaje pani Iza. Jednak przed nią spore wyzwanie. Wigilię spędzają z całą rodziną. Samych dzieci do obdarowania jest dwanaścioro. Do tego dorośli. Uzbiera się torebeczek, paczek i pudełek z prezentami...
Firma doradcza Deloitte wyliczyła, że w tym roku na świąteczne przygotowania przeciętna rodzina wyda o 13 proc. więcej niż w 2013. To oznacza, że na prezenty, jedzenie czy świąteczne ozdoby rodziny planują przeznaczyć 1160 złotych. – Oj, to zdecydowanie za mało – uważa pani Iza. Szybko przelicza, że na same prezenty wyda około tysiąc złotych. Średnio na prezent dla dzieci przeznacza 50 – 60 złotych. Za takie pieniądze nie kupi świetnych zabawek, a i tak uzbiera się spora suma. Szacuje, że na tegoroczne święta będzie musiała wydać około dwóch tysięcy. – Trudno. Święta są raz w roku, nie ma co na nich oszczędzać – podkreśla. I jak dodaje, uwielbia patrzeć na radość, jaka bije z dzieci, kiedy otwierają kolejne podarunki. – Taki widok warty jest każdych pieniędzy – podsumowuje.
W kwestii prezentów mała Magdalenka nie jest wybredna. Kolejny wózek, w którym będzie wozić lalki jest idealny
Z ankiety przeprowadzonej przez Deloitte wynika, że Polacy pod choinką najchętniej widzieliby książki (42 proc. wskazań), gotówkę (38 proc.), kosmetyki i perfumy (27 proc.) oraz zabiegi upiększające, masaże oraz zabiegi w gabinetach odnowy biologicznej (np. bony spa). Właśnie gotówkę dostanie syn Aliny Mazur z Katowic. – Dlatego nie mam problemu z prezentem, sam sobie go wybiera po świętach – opowiada. W tym roku wigilijną kolację pani Alina zje tylko z synem. – Córka z rodziną mieszka w Niemczech, na święta przyjeżdża co dwa lata – opowiada pani Alina. – Szkoda, że jej nie będzie, ale co zrobić? Mogłabym do niej jechać, ale syna samego zostawić też szkoda – dodaje. Mimo to pani Alina planuje pięknie przystroić choinkę. Bez niej świąt jakby nie było. Do koszyka z zakupami już włożyła nowe ozdoby. – Co roku chcę zawiesić coś nowego na drzewku – mówi. Wybiera dwa kolory: czerwony i biały. – Trochę patriotycznie, ale mi się podoba – śmieje się. W jej domu choinka zawsze musi być żywa. – Kupuję taką w donicy, z korzeniem. Pięknie pachnie i może dłużej postać. Później daję ją sąsiadom, by wsadzili na działce – opowiada.
W tym roku pani Alina Wigilię spędzi tylko z synem. Córka mieszka w Niemczech, nie da rady przyjechać na święta
Pani Alina, wybierając do przystrojenia choinki biel, trafiła w tegoroczne trendy. – Króluje biel, srebro, złoto czy brąz – wylicza Aneta Gonciarz, ekspedientka ze stoiska Eurofirany, które znajduje się w galerii Trzy Stawy. – Hitem są bombki ozdobione koronką. Obowiązkowo szklane! – zaznacza pani Aneta. Sama jest doskonałym przykładem takiego strojenia choinki. W jej domu na drzewku wiszą wyłącznie szklane ozdoby. Nie boi się ich wieszać, choć w domu rozrabia pięcioletni synek. – Są w naszej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Co roku dokupuję tylko coś nowego – dodaje. Teraz też już coś upatrzyła u siebie na stoisku. – Odchodzi się od strojenia choinki łańcuchami. Dekorujemy ją pięknymi kwiatami, pawimi piórkami z diamentami czy figurkami sów – wylicza. Pewnie coś z tego znajdzie się u niej w domu. Na razie wszystkie plany dotyczące świąt ma w głowie i... na papierze. – W pracy jestem od godziny 9 do 21, na razie nie mam czasu na sprzątanie czy szukanie prezentów, ale wszystko mam już zaplanowane. Zrobiłam nawet listę zakupów – zdradza. Jest zdania, że kobieta pracująca, na którą w domu czeka mąż i dzieci, musi wykorzystać każdą wolną chwilę. Inaczej może mieć problem z zapanowaniem nad domowym harmidrem. Na razie nieliczni ludzie przystają i oglądają świąteczne ozdoby, jednak z każdym kolejnym dniem ruch będzie coraz większy. Pani Aneta tylko na to czeka. – Moja praca daje ogromnego kopa i napawa optymizmem. To dekoracje i gadżety tworzą świąteczną atmosferę. Pomagając klientom przystroić choinkę, daję im radość. Wiem, że każda kupiona u mnie bombka wnosi tę świąteczną atmosferę szczęścia i radości do innych domów. Jak się tym nie cieszyć! – uzupełnia.
Pani Aneta choć w pracy jest od rana do wieczora, święta ma już zaplanowane w... swojej głowie
Czasu na przygotowanie się do świąt nie ma też Karolina Szmudzińska. Do końca tygodnia pracuje w katowickich Trzech Stawach, potem jedzie do Torunia. Dopiero później dom we Włocławku w woj. kujawsko-pomorskim. – Jestem w pracy po dwanaście godzin dziennie, świąteczne plany jedynie omawiam z siostrą przez telefon – przyznaje pani Karolina. I jak dodaje, na razie atmosfery świąt nie czuje, nastawiona jest na pracę. – Może jakbym miała więcej czasu i rozglądała się za prezentami byłoby inaczej – zastanawia się. Jednak wigilijnej kolacji nie może się doczekać. – Jedziemy do wujka w Podkarpackie. Zjedzie się cała rodzina, ponad trzydzieści osób – opowiada. – A tam wigilie są inne niż we Włocławku, przygotowane na słodko – dodaje. Na stole jest więcej ciast i ciasteczek. Choć nie może zabraknąć ryby i kapusty. – W Kujawsko-Pomorskiem świątecznym standardem jest śledzik, ryba po grecku (bez niej Wigilia nie może się odbyć), różne rodzaje pierogów, kapusta z grzybami i obowiązkowa suszona śliwka – wymienia pani Karolina. O makówkach, tradycyjnym wigilijnym daniu na Śląsku, nie słyszała. – Ale z chęcią poszukam przepisów, może uda nam się przyrządzić na te święta – dodaje. A co chciałaby znaleźć pod choinką? – Będę szczęśliwa jak dostanę trochę wolnego czasu, najem się do syta i w towarzystwie najbliższych zaśpiewam kolędy. Nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba.
W kujawsko - pomorskim nie wiemy co to makówki, ale sprawdzę przepisy - obiecuje pani Karolina
Zdaniem dr. Roberta Wolnego z Katedry Rynku i Konsumpcji Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, grudzień to doskonały czas na wydawanie pieniędzy. – Idą święta, więc kiedy jak nie teraz, tym bardziej, że lubimy urządzać święta z rozmachem i obdarowywać bliskich prezentami – podkreśla. Grudzień to najlepszy miesiąc dla handlarzy. Sieci handlowe przed świętami osiągają zyski wielkości 20, 30 a nawet 40 proc. rocznego obrotu. – Nie ukrywajmy więc, że chcą na nas jak najwięcej zarobić – dodaje. Dlatego powinniśmy uważniej niż zazwyczaj sprawdzać kupowane produkty. Z danych zebranych przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta wynika, że w grudniu w sklepach czeka na nas wiele pułapek. Może okazać się, że produkt, który mamy dostać gratis, jednak coś kosztuje. Pilnujmy się też sprawdzając ceny w sklepach. Te z półek pewnie nieraz będą różnić się od tych przy kasie. Grudzień to czas, gdy sklepy chcą opróżnić magazyny. Dlatego nim włożymy coś do koszyka, sprawdźmy termin przydatności. Musimy bardzo uważać, by przedświąteczne zakupy nie okazały się dla nas ogromnym rozczarowaniem.
Mapa hipermarketów. Najedź kursorem i sprawdź, gdzie i jak długo jest czynne poszukiwane przez Ciebie centrum handlowe