Hossa pracowników, bieda emerytek
Dochody. Statystyczny Polak cieszy się z największej podwyżki płac od pięciu lat. Ale wielu nie dostało podwyżek wcale lub otrzymało mniejsze od ceny kostki masła.
Aż 200 złotych więcej niż przed rokiem ma w portfelu przeciętny pracownik w Polsce. Jak twierdzi Główny Urząd Statystyczny, w firmach zatrudniających ponad 9 osób płace wzrosły o 6,6 proc. - do 4,5 tys. zł brutto. Mocniej w górę poszły dochody rodzin korzystających z programu Rodzina 500 plus.
Ci, którzy dostali takie podwyżki, mogą się cieszyć, bo ceny większości towarów i usług rosną w Polsce znacznie wolniej. Przez rok najbardziej zdrożała żywność - o 4,6 proc. (choć np. masło i jabłka o 100 proc.). W górę poszły też paliwa (3,5 proc.) i utrzymanie mieszkań (2 proc.). Staniały ubrania (o 5,7 proc.). Przy wzroście pensji o 6,6 proc. można sobie pozwolić na więcej.
Tak naprawdę jednak dochody rosną tylko wybranym grupom Polaków. Obok beneficjentów 500 plus najwięcej - średnio ponad 30 proc. - zyskali ci, którzy w minionych latach zarabiali poniżej płacy minimalnej. Jest ich ok. półtora miliona, a podwyżki zawdzięczają najlepszej od 1989 r. sytuacji na rynku pracy: firmom brakuje już nie tylko fachowców, ale i osób bez kwalifikacji, więc wynagrodzenia za proste prace rosną. Sprzyja temu podnoszenie ustawowej płacy minimalnej (od nowego roku będzie to 2100 zł brutto) oraz obowiązywanie godzinowej stawki minimalnej na zleceniach (13 zł).
Na tym tle powody do narzekania mają pracownicy - nieobjętych statystykami GUS - mikrofirm (do 9 osób), w których zmiany nie są tak szybkie i głębokie. Szaleje tam nadal szara strefa, a wynagrodzenie zwykle dramatycznie odbiega od średniej GUS-owskiej. Załogi mikrofirm stanowią w sumie 40 proc. ogółu zatrudnionych w Polsce.
Najsmutniejsi są jednak emeryci. Tegoroczna waloryzacja świadczeń - o 0,44 proc. - nie rekompensuje wzrostu cen, zwłaszcza żywności stanowiącej znaczącą pozycję w ich budżecie. W najgorszej sytuacji są seniorki - wg ZUS ich przeciętna emerytura wynosi 1747 zł brutto (mężczyzn - 2582 zł). Podwyżka nie wystarczy im nawet na kostkę masła i kilo jabłek. W sumie średnia emerytura wzrosła tylko o 2 proc., czyli ponad dwa razy mniej niż ceny jedzenia. A ma być gorzej.
Jeśli po 1 października panie będą masowo korzystać z obniżonego znów wieku emerytalnego (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn), ponad połowa z nich będzie musiała się zadowolić świadczeniem minimalnym, wynoszącym obecnie 1 tys. zł brutto. Na razie takich emerytów jest ćwierć miliona - w ciągu dwóch lat liczba ta się potroiła. 95 proc. z nich to kobiety.
Trudno się więc dziwić rosnącemu zadłużeniu seniorów. Z ogłoszonych wczoraj danych Krajowego Rejestru Długów BIG wynika, że emeryci (238 tys. osób!) mają do spłacenia ponad pół miliona nieuregulowanych zobowiązań o wartości 3,2 miliarda złotych. Średni dług przekracza 13 tys. złotych. - Po obniżeniu wieku emerytalnego to zadłużenie może się zwiększyć - uważa Adam Łącki, prezes KRD.
Za 12 lat połowa Polaków odchodzących na emerytury otrzyma świadczenie minimalne, wynoszące obecnie 853 zł na rekę - ostrzegaja specjaliści z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Przez ostatnie lata różnica w dochodach emerytów i emerytek malała za sprawą stopniowego wyrównywania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Ale PiS, pod presją „S” i przy dużym poparciu społecznym, zatrzymał rozpoczętą w 2013 r. przez PO i PSL reformę i przywrócił poprzedni wiek emerytalny. Fachowcy podkreślają, że reforma ta była potrzebna, ale fatalnie przygotowana i wprowadzona: rząd PO nie zagwarantował starszym pracownikom ani opieki medycznej, ani ochrony przed zwolnieniami z pracy. Z powodu utrzymującej się po 2010 r. złej sytuacji na rynku pracy wielu Polaków w wieku okołoemerytalnym poczuło się zagrożonych.
Polska jedyna w Unii
Od 1 października obowiązywać będzie stary wiek emerytalny: 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Polska jest tu oryginalna: wszystkie pozostałe kraje Unii Europejskiej zrównały lub zrównują wiek emerytalny kobiet i mężczyzn, a zarazem stopniowo podnoszą go całej populacji. Niektórzy, np. Niemcy, pozwalają przejść na wcześniejsze emerytury tylko tym, którzy mają odpowiedni staż pracy, najczęściej 40 lat.W Polsce od października do świadczenia wystarczać będzie 20 lat (kobiety) lub 25 lat (mężczyźni) pracy.
Przed wakacjami rząd przeprowadził kampanię, której celem było uświadomienie Polakom, iż przejście na emeryturę jest prawem, a nie obowiązkiem. Minister rodziny i pracy Elżbieta Rafalska informowała, że każdy dodatkowy rok pracy zwiększy świadczenie emeryta o 7 proc., więc każda z ponad 300 tys. osób, które dzięki obniżeniu wieku emerytalnego będzie mogła wcześniej przejść na świadczenie ZUS lub KRUS - musi rozważyć, czy jej się to opłaca.
- Z danych ZUS wynika, że 83 proc. z nas przechodzi na emeryturę od razu, gdy osiągnie odpowiedni wiek. To sugeruje, że większość uprawnionych skorzysta z tej możliwości, przez co mocno spadną ich dochody. W efekcie część z nich może nie być w stanie regulować zaciągniętych wcześniej zobowiązań - ostrzega Adam Łącki, szef Krajowego Rejestru Długów.
W rejestrze figuruje już 238 tys. emerytów. Ich średni dług przekracza 13 tysięcy zł, a rekordzista ma do oddania grubo ponad… 8 milionów zł. Powody zadłużania się emerytów są od lat te same, a na pierwszym miejscu wśród nich umacnia się spadek dochodów po przejściu na emeryturę.
Wielu seniorów ma długi w bankach i firmach pożyczkowych, ale coraz liczniejsi nie płacą również rachunków za mieszkanie, wodę, prąd, gaz, telewizję, internet i telefon.
Prezes Łącki zwraca uwagę, że o ile wśród ogółu polskich dłużników zdecydowanie dominują mężczyźni (63,5 proc. zadłużonych), to w przypadku emerytów sytuacja jest odwrotna: aż 62 proc. stanowią kobiety. Ich zobowiązania rosną przy tym w tempie ponad 10 proc. rocznie i sięgnęły już blisko 2 mld zł.
Spirala biedy
Trudno nie dostrzec ścisłego związku między owym szalejącym zadłużeniem a malejącymi realnymi dochodami polskich seniorek. Tegoroczna waloryzacja emerytur nie rekompensuje w żaden sposób wzrostu cen większości towarów i usług, zwłaszcza tych, które dominują w koszyku niezamożnego seniora (patrz grafika obok).
W najtrudniejszej sytuacji są polskie wdowy. Ich liczba stale rośnie, bo mężczyźni umierają przeciętnie 8 lat wcześniej od kobiet. Różnica, która nieco w ostatnich latach zmalała, może się teraz znowu powiększać, w związku z ponownym zróżnicowaniem wieku emerytalnego pań i panów. Dodatkowy efekt będzie taki, że wiele seniorek będzie musiało sobie samotnie radzić na głodowej emeryturze znacznie dłużej niż dotąd.
To już dziś bardzo trudne. Liczne badania jasno pokazują, że im starszy jest senior, tym więcej kosztuje jego utrzymanie (leki, środki higieny, opieka, transport). Tymczasem w nowym-starym polskim systemie „proponuje” się polskim emerytom coraz niższe dochody. Wg. wspomnianych wyliczeń Uniwersytetu Warszawskiego, za niespełna ćwierć wieku aż trzy czwarte nowych emerytów otrzyma świadczenie minimalne. Statystyczna Polka będzie musiała za nie wyżyć przez 35 lat, bo mniej więcej tyle spędzi na garnuszku ZUS.
Emeryckie 500 plus?
Rząd zdaje sobie sprawę z ubożenia części emerytów, zwłaszcza kobiet. Jeszcze przed wakacjami zdecydował, iż w 2018 roku waloryzacja świadczeń wyniesie nie mniej niż 2,4 proc., czyli kilka razy więcej niż teraz.
Kilka miesięcy temu pojawił się też pomysł programu 500 plus dla seniora. W jednym z wariantów jednorazowe świadczenie miałyby otrzymać osoby pobierające emeryturę, rentę socjalną lub świadczenie przedemerytalne w przedziale między 1 tys. a 2 tys. złotych. W tym wypadku osoby, których emerytura wynosi od 1000 do 1500 złotych dostałyby jednorazowo 400 zł, a pozostałe (ze świadczeniem poniżej 2 tys. zł) - 300 zł.
Ekstrawypłatę zaplanowano na przyszły rok. Minister finansów musi jednak najpierw znaleźć od 2,5 do 5 mld zł, a Sejm uchwalić odpowiednią ustawę przed końcem obecnego roku.
WIDEO: Barometr Bartusia - dr Marek Benio - (odc. 3)
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto