"Hoss" wyszedł na wolność. Twórca mafii wnuczkowej znów się ukryje?
"Hoss" wyszedł na wolność, bo według warszawskiego sądu wcześniej miał nie utrudniać postępowania toczącego się w Poznaniu. Jak ustaliliśmy poznański proces w ogóle nie ruszył, bo Arkadiusz Ł. nie stawił się na żaden z terminów rozpraw.
- Sąd uznał, że w tym wypadku nie ma obawy matactwa. Mężczyzna przyznał się do wszystkich stawianych mu zarzutów. (...) W swoim uzasadnieniu sąd podkreślił, że w sądzie w Poznaniu, przed którym toczyła się inna sprawa przeciwko Arkadiuszowi Ł., mężczyzna stawiał się na każde posiedzenie i nie było z nim żadnych problemów
- tak w rozmowie z Onetem Dorota Trautman, rzeczniczka warszawskiego Sądu Okręgowego, tłumaczyła zaskakującą dla opinii publicznej decyzję o zwolnieniu za kaucją Arkadiusza Ł., ps. Hoss. Mężczyzna jest podejrzany o wyłudzenie od seniorów 1,4 mln złotych.
Wyłudził miliony, a w areszcie spędził tylko dobę
Źródło: TVN24 / x-news
Jak ustaliliśmy, poznański proces, o którym mówi Dorota Trautman i którego przebieg ma świadczyć na korzyść Arkadiusza Ł., w ogóle się nie rozpoczął. Dlaczego? Otóż powodem tego była właśnie nieobecność „Hossa” na żadnym z posiedzeń. To oznacza, że jeden z głównych argumentów sądu, wskazujący, że mimo grożącej wysokiej kary podejrzany może odpowiadać z wolnej stopy, nie jest oparty na prawdziwych informacjach.
O problemach związanych z rozpoczęciem procesu pisaliśmy już w październiku 2016 roku. Wówczas chcieliśmy relacjonować jedną z rozpraw w sprawie, w której Arkadiusz Ł. jest oskarżony o udział w gangu i wyłudzenie około dwóch milionów złotych od mieszkańców Niemiec, Austrii i Szwajcarii. Rozprawa została odroczona, a my nie poznaliśmy przyczyn nieobecności „Hossa” ani jego brata Adama P., który miał pomagać w oszustwach. Obrońcy oskarżonych wnioskowali wówczas o wyłączenie jawności rozprawy.
- To prywatna sprawa. Nie widzę powodu, żeby cała Polska o tym wiedziała
- mówił wtedy „Głosowi” jeden z ich obrońców.
Kolejny termin sąd wyznaczył na 10 listopada 2016 roku. Wówczas ponownie ani Arkadiusz Ł., ani Adam P. nie stawili się w sądzie. Sąd uznał nieobecność obu mężczyzn za nieusprawiedliwioną i chciał rozpocząć długo oczekiwany proces, jednak ich obrońcy złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze. Sąd ostatecznie się do tego przychylił i po raz kolejny odroczył rozprawę.
"Hoss"- pomysłodawca mafii wnuczkowej w rękach CBŚP
Źródło: CBŚP
Sytuacja powtórzyła się 11 stycznia 2017 roku. Obrońca oskarżonego usprawiedliwiał wówczas jego nieobecność złym stanem zdrowia.
- Oskarżony Arkadiusz Ł. nie stawił się na żaden z wymienionych terminów rozpraw. Sąd obecnie oczekuje na sporządzenie opinii przez biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu na okoliczność jego aktualnego stanu zdrowia
- potwierdza Agnieszka Weichert-Urban z biura prasowego poznańskiego Sądu Okręgowego.
Postanowiliśmy zapytać sędzię Dorotę Trautman, dlaczego powołując się na uzasadnienie warszawskiego sądu, poinformowała, że Arkadiusz Ł. stawiał się na tych posiedzeniach. Czy sąd, wypuszczając na wolność mężczyznę, który w jednej sprawie jest podejrzany, a drugiej oskarżony o wyłudzenie milionowych kwot, to zweryfikował?
- To nie rola sądu, a prokuratora. Jego zadaniem jest przedstawić dowody popierające jego argumenty. W uzasadnieniu decyzji sąd podał, że nie posiada informacji, aby podejrzany utrudniał postępowanie toczące się przed poznańskim sądem - ucina Dorota Trautman.
We wtorek Radio Zet podało, że po wyjściu z sądu „Hoss” zniknął i nie ma z nim kontaktu.