O tym jak biegającego po lesie sportowca wzięto za partyzanta czy o zwycięzcy na za krótkiej bieżni. W jednej książce opowieści te zebrał Jerzy Górko, znany badacz dziejów podlaskiego sportu
Choć początki lekkoatletyki kojarzą się na Podlasiu z Jagiellonią Białystok i słynnym Kazimierzem Kucharskim, naszym pierwszym reprezentantem Polski w tej dyscyplinie był Władysław Michalski. W 1927 roku, jako uczeń seminarium nauczycielskiego w Łomży, zwyciężył w zawodach międzyszkolnych bijąc ówczesny rekord Polski w biegu na 800 metrów. Potem okazało się co prawda, że bieżnia była za krótka, ale młody sportowiec trafił do krajowej reprezentacji.
Takimi anegdotami Jerzy Górko sypie jak z rękawa. Zebrał je w wydanej właśnie przez miasto książce „Medal i rekordy. Z historii lekkiej atletyki w regionie podlaskim 1921-2017”. Pierwsza data związana jest z tym, że w naszym regionie odbyły się wtedy pierwsze zawody lekkoatletyczne. Rok 2017 też jest bardzo ważny, bo już 21 lipca na naszym stadionie lekkoatletycznym rozpoczną się 93. Mistrzostwa Polski. Ostatnio tak ważną imprezę gościliśmy w 1935 roku!
- Przesiedziałem wiele godzin w archiwach, przejrzałem wszystkie dostępne regionalne czasopisma. Oraz oczywiście odbyłem dziesiątki spotkań z osobami tworzącymi historię „królowej sportu” - mówi Jerzy Górko.
Informacje jakie uzyskał są bezcenne. W książce opisuje np. początki kariery Krystyny Danilczyk-Zabawskiej, która w latach 80. reprezentowała Hańczę Suwałki. Klub był tak biedny, że jako formę dożywiania fundował zawodniczce kanapki z dżemem.
Bohaterem innej anegdotki jest średniodystansowiec Leon Mosiejko. W latach 50. gdy biegł po lesie wyprzedził chłopski zaprzęg. Woźnica wziął go za partyzanta. Zaczął prosić o darowanie życia za cenę oddania konia.
- A cofając się do 1930 roku, w mistrzostwach Polski w chodzie na 50 km złoty medal wywalczył Julian Strzałkowski z WKS 42 PP Białystok. Do historii przeszło to, że szedł nie w sportowym obuwiu, ale w zwykłych żołnierskich butach - śmieje się Górko.
Sześciokrotnemu mistrzowi Polski z lat 1936-1938 w biegach na 100 oraz 200 metrów Bernardowi Zasłonie ze Sparty Białystok przytrafiło się i zaplątanie się w taśmę na finiszu biegu, i wpadnięcie do dziury po niezasypanym dołku startowym. Perypetię nie ominęły też wspominanego już Kazimierza Kucharskiego z Jagiellonii Białystok, jednego z najwybitniejszych europejskich średniodystansowców międzywojnia.
- W 1935 roku, podczas regionalnej edycji prestiżowego przełajowego Biegu Narodowego zderzył się z jakąś niesforną niewiastą, która akurat chciała się przedostać na drugą stronę trasy biegu. Nie przeszkodziło to jednak mistrzowi wygrać tego biegu - opowiada Jerzy Górko.
Nie brakowało też bardziej dramatycznych przygód. Ekipa z Białegostoku niemal przypłaciła życiem nocleg podczas wyjazdu na Halowe Mistrzostwa Polski w Przemyślu w 1933 roku. Sala, w której spali nasi zawodnicy była ogrzewana, jak się okazało, uszkodzonym piecem kaflowym. W pewnym momencie zaczął ulatniać się czad. Na szczęście w porę to dostrzeżono, ale niektórych zawodników trudno było dobudzić.
Oprócz tego typu opowieści książka pełna jest faktów historycznych oraz solidnej porcji statystyki.
- I właśnie zebranie tych danym zajęło mi najwięcej czasu. Czasu, który niewątpliwie warto było jednak poświęcić - podkreśla autor książki.