Historia Lublina napisana biletami
Jeszcze w latach sześćdziesiątych bilety sprzedawał nam konduktor siedzący w autobusie. - To jest kawałek historii Lublina - przekonuje historyk sztuki Zbigniew Nestorowicz.
- Ludzie generalnie nie przywiązują wagi do biletów komunikacji miejskiej, a przecież jest to kawałek historii naszego miasta - podkreśla historyk sztuki Zbigniew Nestorowicz, który może pochwalić się kolekcją 1200 biletów z Lublina, emitowanych w różnych okresach. Wśród nich są także bilety przedwojenne, czy wydawane w czasie niemieckiej okupacji Lublina.
Właśnie wchodzi w życie nowy wzór grafiki dla biletów jednoprzejazdowych i czasowych. Okazuje się, że to drobna zmiana, w porównaniu z tym, jak wzory biletów zmieniały się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.
Dwie linie autobusowe
Po raz pierwszy komunikacja autobusowa w Lublinie została uruchomiona w 1911 roku, następnie była wznawiana na krótko dziesięć lat później. Początek miejskiej komunikacji przypadł na rok 1929. Wszystko zaczęło się skromnie, od dwóch linii - „A” kursowała od dworca PKP, przez Krakowskie Przedmieście do przystanku obok koszar, zajmowanych wówczas przez 8 Pułk Piechoty Legionów (dziś budynki Wydziału Artystycznego UMCS). Linią „B” można było się dostać z dworca PKP na Kalinowszczyznę.
Uchwała magistratu z 31 grudnia 1928 roku określała nie tylko ceny biletów, ale też ich wygląd. W dokumencie czytamy: „Bilety jazdy, dla rozróżnienia cen, wprowadza się trzech rodzajów: z obwódką koloru zielonego w cenie 40 gr, z obwódką koloru żółtego (dla osób dorosłych) 20 gr i z obwódką koloru oranżowego (ulgowe dla uczącej się młodzieży) 20 gr”.
Dopychanie pasażerów
Bilety sprzedawał konduktor, tak było jeszcze lata po wojnie. - Na podmiejskich liniach konduktorzy pracowali jeszcze na początku lat 60. Poza sprzedażą biletów, konduktorzy mieli jeszcze jedno zadanie, dopychanie pasażerów na przystankach, aby wszyscy zmieścili się do środka - podkreśla Zbigniew Nestorowicz.
Gdy pracę konduktorów zaczęły wykonywać montowane w pojazdach kasowniki, na biletach pojawił się napis „sam”, oznaczający samoobsługę.
Przełomowym momentem był początek funkcjonowania komunikacji trolejbusowej w Lublinie, co miało miejsce 21 lipca 1953 roku. Zaczęło się od linii łączącej dworzec PKP z Alejami Racławickimi.
Wojciech Leon Turżański, pasjonat historii komunikacji miejskiej w Lublinie przypomina, że był czas, kiedy bilety trolejbusowe były tańsze niż autobusowe.
Nie zawsze też bilety były jednorazowe, bywało, że jeden można było wykorzystywać w trakcie kolejnych dziesięciu kursów. Biada jednak temu, kto skasował tekturowy kartonik nierówno.
Drukarnia nie nadążała z drukowaniem biletów
Lublin może też pochwalić się biletami, które obowiązywały krótko.
- Nawet zaledwie miesiąc - mówi Zbigniew Nestorowicz. - Tak działo się w latach 80. i 90., kiedy ceny zmieniały się tak często, że drukarnia nie zdążyła wydrukować nowych biletów. Wtedy sprawdzały się pieczątki, stawiane na poszczególnych kartonikach - wyjaśnia historyk sztuki, Zbigniew Nestorowicz.
Reklama dźwignią handlu
Symbolicznym momentem było pojawienie się na biletach komercyjnych reklam, co stało się już po okresie transformacji. W okresie wyborczym z miejsca na biletach korzystali też kandydaci. Dziś takiej możliwości już nie ma, jeśli na rewersie zobaczą Państwo nadruk, to będzie to promocja kulturalnej imprezy, albo akcji społecznej. - Obecnie na partii nowych wzorów biletów widnieje grafika promującą 700-lecie nadania Lublinowi praw miejskich - zaznacza Justyna Góźdź, rzeczniczka Zarządu Transportu Miejskiego.
Znakiem czasu było też wprowadzenie biletów czasowych, które obecnie są standardem w wielu miastach.
- Na próbę bilety czasowe były wprowadzane w Lublinie już w latach 80. - przypomina tymczasem Zbigniew Nestorowicz.
Pierwsze kasowniki elektroniczne, wybijające numery, mogliśmy zobaczyć w pojazdach komunikacji miejskiej w Lublinie około 1994 roku. Do lamusa przechodziły urządzenia dziurkujące bilety.