Rajmund Wełnic

Historia hali sportowej w szczecineckim ogólniaku

Gimnazjum Księżnej Jadwigi powstało w latach 1912-13, przebudowano wówczas także salę gimnastyczną (widoczna z lewej strony), która stała tu już wcześniej Fot. archiwum Gimnazjum Księżnej Jadwigi powstało w latach 1912-13, przebudowano wówczas także salę gimnastyczną (widoczna z lewej strony), która stała tu już wcześniej (gimnazjaliści uczyli się w pobliskim domu dyrektorów i dawnym internacie przy ul. Skargi)
Rajmund Wełnic

Niemal sto lat szczecinecki ogólniak czekał na halę sportową z prawdziwego zdarzenia. Dziś wspominamy jej poprzedniczkę, a właściwie poprzedniczki.

Nowa sala sportowa I Liceum Ogólnokształcącego im. księżnej Elżbiety w Szczecinku została oddana do użytku w roku 2010. Zdążyła się więc wpisać w krajobraz miasta, tym łatwiej, że to udany przykład na to, jak nowy obiekt można wpasować w zabytkowe otoczenie.

Tym razem sztuka się udała, co - zważywszy na rozmiary nowej hali, znacznie większe od poprzedniczki - jest sporym osiągnięciem.

Nie kadźmy jednak już więcej, tylko przypomnijmy dzieje salki, która przez mała 100 lat służyła najpierw Niemcom - uczniom Gimnazjum księżnej Jadwigi, potem Polakom - uczniom I LO. Obecny gmach liceum powstał w roku 1913, wcześniej gimnazjaliści uczyli się w sąsiednich obiektach obecnego przedszkola (tzw. Dom Dyrektorów) i dawnym internacie Słowianki przy ul. Piotra Skargi.

Nowa szkoła była nowoczesna, przestronna i do dziś bez większych przeróbek z powodzeniem spełnia swoje zadanie.Co innego hala, a raczej salka. Ta od początku była malutka, mikroskopijna wręcz. Niewielki budynek to sala przebudowana kilka lat po oddaniu do użytku gmachu gimnazjum.

Choć są zdjęcia, na której jej jeszcze przy szkole nie ma, ale raczej ją z nich wyretuszowano. Już za moich czasów licealnych (druga połowa lat 80.) obiekt nie spełniał współczesnych wymogów. Nie działały prysznice, było ciasno, a podczas lekcji salę zwykle dzielono na pół (na jednej ćwiczyli chłopcy, na drugiej dziewczęta), co jeszcze bardziej utrudniało prowadzenie zajęć.

Wszystko to przy wtórze stęchlizny i pogarszającego się stale stanu technicznego. To była udręka zarówno dla uczniów, jak i wuefistów.Ciekawostka, najpewniej nie była to pierwsza sala do ćwiczeń dla gimnazjalistów. W Archiwum Państwowym w Szczecinie w aktach Kolegium Szkolnego Prowincji Pomorskiej zachował się projekt sali gimnastycznej z roku 1878 Gimnazjum księżnej Jadwigi autorstwa niejakiego B. Kleefelda.

Sęk w tym, że nie ma pewności, czy nie poprzestano na projekcie. Budynek - częściowo jeszcze w technologii szachulcowej - stał w miejscu obecnej hali ogólniaka. Przyjmijmy jednak, że salka, która powstała przy nowym gimnazjum już w XX wieku, miała jednak poprzedniczkę.

Na pewno bowiem już na przełomie XIX i XX wieku sala w tym rejonie była. Potwierdzają to zdjęcia z pokazów wioślarzy z klubu Concordia przed salą. Był to wówczas niewielki budynek z czerwonych cegieł, widoczny już na planie Szczecinka z 1881 roku. Różni się on jednak od tego z projektu Kleefelda.

Już po powstaniu gmachu gimnazjum salę powiększono, dodając m.in. szatnię przy wejściu, i przebudowano, zasłaniając ceglaną elewację. Zdjęcia z okresu międzywojennego pokazują już salę bardzo podobną do tej zburzonej w roku 2008.

Pierwsze plany szczecineckiego starostwa już z XXI stulecia zakładały postawienie w jej miejscu gigantycznej, nowoczesnej hali, która pasowałaby w tym urokliwym miejscu, do parku i zabudowy ulicy Ordona jak pięść do nosa. Karkołomny projekt (niestety, już opłacony) udało się, bodajże władzom miasta, powstrzymać.

Nowa wersja była już znacznie bardziej przyjazna i funkcjonalna, bo udało się w niej też pomieścić sporo sal lekcyjnych.

Podczas prac rozbiórkowych natrafiono na tajemniczy, duży podziemny zbiornik, którego obecność wszystkich zaskoczyła. Najpewniej był to zbiornik retencyjny zbierający deszczówkę z okolic szkoły. Mimo upływu lat i braku konserwacji spełniał swoją rolę do końca. Został jednak rozebrany, bo zawadzał na placu budowy.

Nowa hala pasuje architektoniczne do budynku liceum, z którym spina ją łącznik na wysokości pierwszego piętra. I z powodzeniem będzie jeszcze długo służyć licealistom.

Rajmund Wełnic

Z lokalną prasą - najpierw Głosem Pomorza, a następnie Głosem Koszalińskim - jestem związany od 1995 roku. Do redacji trafiłem niemal prosto po studiach. Mam to szczęście, że mogę pisać o swoich pięknych rodzinnych stronach - Szczecinku i powiecie szczecineckim. Szczęśliwie żonaty z Martyną, jakżeby inaczej - mieszkanka Szczecinka. Wolny czas "pożerają" mi obecnie pociechy (Zuzia, 2009) i Felek (2015). Zaciekły kibic piłkarski.


Mieszkaniec Szczecinka od urodzenia, z tym miastem związany razem z rodziną na dobre i złe. Pisałem o Szczecinku i powiecie szczecineckim w Głosie Pomorza, a obecnie w Głosie Koszalińskim, naszym dodatku Głosie Szczecinka oraz na portalach gk24.pl i szczecinek.naszemiasto.pl Z wykształcenia i zamiłowania historyk, więc dzieje regionalne zajmują dużo miejsca w mojej działalności. Cenię sobie interakcje i współpracę z Czytelnikami, którzy współtworzą nasz portal. Piszę dla Nich, z Nimi i o Nich

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.