Hanna Zdanowska, Klaudia Jachira, Magdalena Ogórek - kobiety, które potrafią zagrać politykom na nosie
Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, skandalizująca kandydatka do Sejmu Klaudia Jachira i Magdalena Ogórek. Co łączy trzy tak różne osoby? W bardziej lub mniej wybrednym stylu potrafią zagrać na nosie politykom z własnych ugrupowań. Grają na siebie, nie zważając na nadrzędny interes.
Najbardziej jaskrawym przykładem była Magdalena Ogórek, która w 2015 roku tak zakręciła w głowie staremu wyjadaczowi Leszkowi Millerowi, że została kandydatką SLD w wyborach prezydenta. Wynik zrobiła marny, ale rozgłos jej się przydał. Po wyborach z lewicą wzięła szybki rozwód, bowiem okazało się, że w gruncie rzeczy bardziej kocha PiS. Nie kocha. Ale o tym PiS się jeszcze przekona. Leszka Millera oświeciło po czasie. W tym roku w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” zauważył: – Nie zrobiła kariery na lewicy, to znalazła sobie inną drogę i jest na prawicy. Popełniają błąd wszyscy, którzy jej nie doceniają.
Ale europoseł Miller nie musi się już tym martwić. Gorzej ma Grzegorz Schetyna. Ledwie zdążył wylansować stateczną Małgorzatę Kidawę-Błońską na wyborczą twarz Koalicji Obywatelskiej, a tu sama wylansowała mu się mało rozpoznawalna Klaudia Jachira, kandydatka KO do Sejmu z warszawskiej listy. Z radosną miną stanęła przed transparentem z hasłem „Bób, Hummus, Włoszczyzna” na tle pomnika z napisem „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Wiele osób, także w samej KO, odebrało to jako szyderstwo z powszechnie podzielanych wartości. Jan Mędrzak, były łódzki radny, użył dosadnego określenia „idiotka”.
Bardzo się myli. Jest dokładnie odwrotnie. Sprytna działaczka swoim wyskokiem zwróciła na siebie uwagę. Z listy wyborczej nikt jej już nie usunie, a w Warszawie, mimo dalekiego 13 miejsca, może znaleźć na tyle dużo zwolenników, że do Sejmu wejdzie. Problem w tym, że rozgłos, który sobie zrobiła, wykracza daleko poza okręg, w którym startuje i zwyczajnie szkodzi wizerunkowi Koalicji w całej Polsce, co z satysfakcją wykorzystują związane z PiS media. Co więcej, Jachira wzbudziła w pewnym momencie większe zainteresowanie niż Kidawa-Błońska. Stateczna nuda z barwnym skandalem rzadko wygrywa.
Wolta Hanny Zdanowskiej jest mniej spektakularna, ale znacząca. Wbrew ustaleniom trzech partii opozycyjnych, aby ze sobą nie rywalizować w wyborach do Senatu i nie popierać innych kandydatów, poparła niezależnego Krzysztofa Kwiatkowskiego, mimo że zgodnie z paktem senackim z tego okręgu startuje Małgorzata Niewiadomska-Cudak z Lewicy. To znakomicie ułatwia sprawę kandydatowi PiS Markowi Markiewiczowi. Gdzie dwóch się bije...
Być może te wyborcze ekstrawagancje w KO nie miałyby takiego znaczenia, gdyby w PiS pozwalano na podobne, swobodne manifestacje. Ale rozkojarzona, rozdyskutowana KO staje naprzeciw zdyscyplinowanej partii przygotowanej do boju. PiS jest zwarte, silne, gotowe i zdecydowane nie oddać ani guzika, a jak się da, to i całą jesionkę zabierze. Koalicja Obywatelska szykuje się zaś na dancing w Ciechocinku. Dlatego z indywidualnego punktu widzenia może lepiej grać na siebie, niż liczyć na niepewny wynik wyborów.