Z Markiem Lewandowskim, rzecznikiem Komisji Krajowej NSZZ Solidarność, o akcji „Nie przehandluj pierwszej gwiazdki”, rozmawia Ewa Andruszkiewicz.
Już od kilku lat Solidarność apeluje do przedsiębiorców, aby w Wigilię kończyli swój handel wcześniej niż zwykle. Dlaczego?
Naszą akcję „Nie przehandluj pierwszej gwiazdki” prowadzimy dokładnie od pięciu lat. Dla każdego, kto ma w sobie choć odrobinę empatii, jej cel jest oczywisty. Wszyscy wiemy, że przygotowanie świąt wymaga dużo pracy, starań i przede wszystkim czasu. W handlu w zdecydowanej większości zatrudnione są kobiety, których, powiedzmy to sobie szczerze, nie da się zastąpić przy przygotowaniu świąt. Powinny mieć one prawo do spokojnego przyszykowania swoich domów. Wychodząc z tego założenia, ale mając równocześnie świadomość, że okres świąteczny, ze względu na wysokie obroty, jest okresem szczególnym dla przedsiębiorców, nie wprowadzamy żadnych zakazów, nakazów czy sztucznych ograniczeń, a jedynie apelujemy. Co ważne, z apelem nie zwracamy się tylko do pracodawców branży handlowej, ale także do nas - konsumentów, którzy robią w tym dniu zakupy, aby tak się zorganizować, by po ten przysłowiowy majonez nie biegać o godzinie 18 w Wigilię. Ciesząc się z własnej wolności, nie ograniczajmy jej innym.
Do postulatu wcześniejszego kończenia pracy 24 grudnia z roku na rok przychyla się coraz więcej przedsiębiorców, prawda?
Każdego roku w okresie przedświątecznym swój apel zarówno do przedsiębiorców, jak i do konsumentów kieruje szef Solidarności. Apel ten dystrybuowany jest głównie za pomocą mediów. Korzystając z okazji, kierujemy głęboki ukłon w stronę dziennikarzy, którzy chętnie nagłaśniają naszą akcję. Rzeczywiście z roku na rok przynosi ona coraz większe efekty, przynajmniej jeśli chodzi o handel wielkopowierzchniowy. Poza pojedynczymi wyjątkami, większość sklepów działa do godziny 14 do 15. Prosimy, aby także w tym roku, pod hasłem „Nie przehandluj pierwszej gwiazdki”, przedsiębiorcy umożliwili swoim pracownikom wcześniejsze zakończenie pracy i spokojne przygotowanie się do najbardziej rodzinnych, polskich świąt.
Prosimy, aby także w tym roku, pod hasłem „Nie przehandluj pierwszej gwiazdki”, przedsiębiorcy umożliwili swoim pracownikom wcześniejsze zakończenie pracy i spokojne przygotowanie się do najbardziej rodzinnych, polskich świąt
A jak Pan myśli, dlaczego w ogóle potrzebny jest w dzisiejszych czasach taki apel? Czy rzeczywiście zaczęliśmy się bardziej skupiać na konsumpcyjnym wymiarze świąt, a więc na zakupach i prezentach, niż na przeżyciu duchowym?
To pytanie należałoby skierować do socjologów. Natomiast uważam, że faktycznie problem jest szerszy. Podejście do handlu w Polsce idzie w niezbyt dobrym kierunku. Świadczyć o tym może cała dyskusja wokół naszych planów ograniczenia handlu w niedziele. W wielu krajach już od wielu lat jest to czymś normalnym, niebudzącym żadnych kontrowersji. U nas handel zdominowany został przez wielkie międzynarodowe korporacje, które umieściły na naszym terenie mnóstwo sklepów, galerii i sieciówek. Tak naprawdę u nas handluje się bez przerwy, na okrągło, bez żadnych ograniczeń. Dla wielu zakupy stały się sposobem na spędzanie wolnego czasu. Gdzieś się zapędziliśmy. Można powiedzieć, że daliśmy sobie te niedziele odebrać. W wielu przypadkach stały się one zwykłymi dniami roboczymi, a przecież są to dni wyjątkowe. I nie jest to tylko kwestia ludzi wierzących i niedziel jako dni świętych, ale też fundamentu zdrowia społecznego. Jeżeli nie możemy chociaż raz w tygodniu usiąść wszyscy razem przy wspólnym posiłku, przy jednym stole i na siebie popatrzeć, to zaczyna być coś nie tak. Stąd nasza inicjatywa ograniczenia handlu w niedziele, którą prowadzimy już też od lat. Teraz jest nasze trzecie poważne podejście do tego tematu i mam nadzieję, że wreszcie zakończy się ono sukcesem, a za dwa-trzy lata w ogóle nie będziemy o tym rozmawiać, przyjmiemy to za coś normalnego i będziemy się tymi wolnymi dniami cieszyć. Natomiast w przypadku szczególnych dni, takich jak święta, potrzeba po prostu empatii.