Handel podrabianymi świadectwami chrztu i bierzmowania w internecie. Grozi ekskomunika
W internecie kwitnie handel podrobionymi aktami chrztu lub bierzmowania. Za fałszywe kościelne dokumenty z drugiego obiegu trzeba zapłacić minimum 300 zł. Kupującym grożą jednak poważne konsekwencje.
Podrobione świadectwo chrztu kosztuje ok. 300 zł, a potrzebny do ślubu wpis o przyjęciu sakramentu bierzmowania, trzeba dopłacić dodatkowe 100 zł. Na takie oferty od fałszerzy można natrafić w sieci. Oszuści podrabiają także zaświadczenie o spowiedzi lub ukończeniu kursu przedmałżeńskiego.
Kto je kupuje? Na przykład przyszli rodzice chrzestni, którzy nie przyjęli sakramentu bierzmowania albo pary chcące ponownie zawrzeć związek małżeński w kościele, a wcześniej przysięgały przed ołtarzem komuś innemu. Eksperci ostrzegają, że nie warto wierzyć zapewnieniom fałszerzy, że te dokumenty na pewno „przejdą” u danego proboszcza. Bo te najważniejsze dość trudno podrobić, w dodatku obowiązkiem każdej kancelarii parafialnej jest ich weryfikacja. Czyli kontakt z parafią, która teoretycznie przyniesiony dokument wystawiła. Oszustwo bardzo szybko może zatem wyjść na jaw, a zamawiającemu, oprócz straty pieniędzy, grozi też kara ekskomuniki.
Zapewniamy oryginalne zaświadczenia do chrztu dla rodziców chrzestnych. Wysyłka za pobraniem, żadnych przedpłat i zaliczek. 100 proc. pewności, że zaświadczenie przejdzie u Twojego księdza!
- tak do kupowania podrobionych dokumentów kościelnych zachęcają w sieci fałszerze. Chętnych na drogę na skróty nie brakuje, choć eksperci od prawa kanonicznego przestrzegają, że oszustwo wyjdzie na jaw szybciej niż można się spodziewać.
- Każdy dokument wystawiany przez kancelarię parafialną opatrzony jest jej unikatową pieczęcią. Osobną, imienną pieczęć ma także proboszcz lub wikariusz obsługujący kancelarię - mówi Paweł Cypryś, rzeszowski adwokat zajmujący się sprawami z zakresu sądownictwa kościelnego. - W dodatku każda kancelaria, która przyjmuje dokument z innej parafii, ma obowiązek jego weryfikacji, czyli zwrócenia się do tej parafii, czy ta faktycznie dokument wystawiła - dodaje.
Czy wszystkie kancelarie tak robią, nie wiadomo.
- Faktycznie dokumenty kościelne przy współczesnej technice można sfałszować. Parafie nie prowadzą dokumentacji elektronicznej, która pozwoliłaby natychmiast określić stan prawny danej osoby - tłumaczy ks. Tomasz Nowak, rzecznik Kurii Diecezjalnej w Rzeszowie. - Warto też pamiętać, że gdy sfałszowany dokument dotrze do parafii, w której jest metryka chrztu, oszustwo wyjdzie na jaw - dodaje.
Kara ze strony Kościoła
Rzecznik zaznacza, że różne są też skutki użycia sfałszowanego dokumentu. Gdyby była nim podrobiona metryka chrztu, to posłużenie się nią, np. do zawarcia sakramentu małżeństwa, skutkowałoby tym, że to małżeństwo jest nieważne. Zgodnie z prawem kościelnym za fałszowanie czy przedstawienie podrobionych dokumentów sprawca może być ukarany przez biskupa diecezjalnego, np. ekskomuniką. Dodatkowo może czekać go dochodzenie śledczych.
- Dokument kościelny zgodnie z prawem należy do dokumentów prywatnych, jego fałszerstwo jest ścigane z urzędu - tłumaczy Paweł Cypryś.
Leszek Gajos, socjolog religii podsumowuje krótko: dla wielu osób ślub w kościele to nie wydarzenie religijne, ale rytuał, którego oczekuje większość społeczeństwa i któremu chcą po prostu sprostać.
- Mamy kulturowe przywiązanie do wiary, to znaczy można nie wierzyć w Boga, ale święconka lub opłatek na święta to konieczność. Dlatego w tym przypadku nie liczy się uczciwość religijna, ale chęć osiągnięcia celów społecznych
- mówi.