Hałdy z odpadów budują mieszkańcy. W centrum śmietnisko zrobił... magistrat
- Ten widok ma szokować – mówi Ewa Batko, rzeczniczka magistratu. Przechodnie zatrzymują się i dziwią, „o co tu chodzi”. Hałda zniknie jutro
- Ogólnie, to w tym mieście jest bałagan. Czyja wina? Ludzi. Jestem z Leszna, u nas jest porządek – mówi pan Tadeusz, który często przyjeżdża do Nowej Soli.
Mężczyzna, jak wiele osób czwartkowego poranka, zatrzymał się przy hałdzie odpadów, która została wysypana w centrum miasta. Telewizory, stare materace usypane w sporej wielkości górę rzeczywiście wzbudzały emocje przechodzących osób. Tymczasem, jak podkreśla starszy inspektor straży miejskiej Jacek Baranowski problem dotyczy ok. 90 proc. podwórek w Nowej Soli.
Takie hałdy jak ta na pl. Wyzwolenia to nasz chleb powszedni
– stwierdza strażnik.
Właśnie po to, aby mieszkańcy przestali wystawiać przy śmietnikach wielkogabarytowe odpady poza okresami nagłaśnianych zbiórek, urząd miejski wspólnie ze strażą zorganizowali happening ekologiczny. Rankiem odpady z trzech podwórek i zostały przywiezione na reprezentacyjny rynek. Wokół ustawiono tabliczki z napisami, które zmuszają do zastanowienia. Czy rzeczywiście mieszkańcy chcą, aby ich podwórka tak wyglądały? Są też kartki z numerem telefonu do PSZOK-u, czyli miejsca, do którego przez cały rok można za darmo oddawać niepotrzebne sprzęty AGD, RTV, meble i inne odpady. Wystarczy tylko wylegitymować się i przedstawić dowód opłacania odbioru codziennych śmieci.
Dzisiaj mieszkańcy miasta mogą legalnie wszelkie niepotrzebne przedmioty, które zalegają na strychach, komórkach, wystawić w miejscu koło śmietników, w Nowej Soli nazywanym zasiekami. W sobotę odbędzie się zbiórka i odpady zostaną zabrane. Do straży miejskiej docierają głosy, że takich akcji mogłoby być więcej, a nie tylko wiosenna i jesienna. Jacek Baranowski wyjaśnia, że jeden wywóz takich odpadów z miasta kosztuje 100 tys. zł, gdyby był organizowany raz w miesiącu, rocznie akcja kosztowałaby milion dwieście tysięcy, a to już spora kwota, którą w rachunkach musieliby zapłacić mieszkańcy.
Niektórzy jeszcze w ogóle śmieci nie segregują, to co mówić, o tym, aby sami wywozili odpady na wysypisko
– stwierdza Małgorzata Kobierska.
Zdaniem mieszkanki Nowej Soli, to od ludzi zależy jak się zachowują, a zachowania wynoszą z domu. Podobnego zdania jest wiele osób.
– To jest kwestia kultury, na to nie ma rady, jak ktoś wyrzucał, to będzie dalej to robił, a kto jest porządny, to skorzysta z akcji odbioru odpadów albo sam odwiezie – wyjaśnia pan Jan.
– Wątpię czy akcja przyniesie skutek. To trzeba z domu wynieść, że trzeba sprzątać, że musi być czyściutko. Może mała część zrozumie coś, a reszta jak robiła, tak będzie robić dalej – dodaje inna kobieta.
Zdaniem Daniela Szymańskiego, który uczy się w III kl. szkoły zawodowej wystawianie odpadów przy śmietnikach i w lesie jest karygodne. – Ludzie na pewno poczują wstyd jak zobaczą tę hałdę – sugeruje uczeń.
Liczymy na to, że mieszkańcy wrócą do domu i się zastanowią. Jeśli podziała to na dziesięciu mieszkańców już będziemy się cieszyć
– mówi Ewa Batko, rzecznik prasowy urzędu miejskiego.
Jeśli sprawca zostanie namierzony płaci mandat od 20 do 500 zł.
– Nakładam 500, bo z cwaniactwem trzeba walczyć - stwierdza strażnik. - Ktoś wyniesie w nocy czy wieczorem kanapę, wróci do domu, uważa, że temat jest załatwiony. A tak nie jest, bo jak nie ustalimy sprawcy, to koszty wywozu ponosi cała wspólnota lub spółdzielnia.