Gwiazdy. Rozmowa z reżyserem filmu Janem Kidawą-Błońskim: To hołd dla polskich piłkarzy
Jak wszyscy chłopcy w tamtych czasach biegałem za piłką po podwórku. Oczywiście w trampkach, bo korki były wtedy poza naszym zasięgiem – o swoim dzieciństwie i inspiracjach dla filmu „Gwiazdy” mówi reżyser i współscenarzysta Jan Kidawa-Błoński.
Inspiracją dla historii przedstawionej w filmie był życiorys znakomitego polskiego piłkarza Jana Banasia. Dlaczego akurat ten sportowiec?
Robienie filmów, to przede wszystkim opowiadanie ciekawych historii. Kiedy poznałem historię pana Jana, a właściwie Heinza Dietera (bo takie kiedyś nosił imiona) nie trzeba było długo mnie namawiać do podjęcia prac nad scenariuszem. Historia jego życia i kariery sportowej, to historia pełna zaskakujących zwrotów i niespodzianek. Rzec można, że Banaś nie miał nudnego życia.
To ile w filmie jest prawdy, a ile fikcji? A może to nie jest istotne?
Film fabularny rządzi się, najogólniej rzecz ujmując, prawami dramaturgii filmowej. Musi mieć początek, koniec i zakończenie. Nie może ponadto przekroczyć określonego czasu trwania. Prawdziwe CV bohatera musi zatem podlegać pewnej obróbce, polegającej przede wszystkim na selekcji zdarzeń, które miały miejsce w rzeczywistości. To samo dotyczy osób, z którymi bohater zetknął się na swojej drodze życia – jedne z nich są ważniejsze dla opowieści, inne mniej istotne. Często stosuje się zabieg „kompilacji” – z kilku prawdziwych postaci powstaje jedna fikcyjna. W przypadku „Gwiazd” mamy do czynienia z dwoma fikcyjnymi postaciami – to Marlena, jedyna wielka miłość bohatera, i jego przyjaciel, a zarazem konkurent – Ginter.
Co było dla Pana najważniejsze podczas realizacji tego filmu?
W filmie zainspirowanym „prawdziwą historią” najważniejszym jest, by nie uronić niczego istotnego i atrakcyjnego z prawdziwej historii, zaś poprzez zabiegi inscenizacyjne i dramaturgiczne wydobyć prawdę czasu i ludzi. Co równie, a może nawet bardziej istotne, to wydobyć ludzkie emocje i znaleźć jakiś ponadczasowy klucz do całej opowieści.
Po raz kolejny wraca Pan na Śląsk, by zrealizować film. Czy ten region jest dla Pana szczególnie ważny? Równie ważny jak tematy przedstawione w Pana filmach...
Śląsk jak wszyscy wiedzą, to moja mała ojczyzna, miejsce w którym spędziłem dzieciństwo i okres kształtowania się osobowości. Cóż, to chyba zrozumiałe, że zawsze będę wracał na mój Śląsk i być może będą to podróże coraz bardziej sentymentalne. Tym razem padło na piłkę nożną…
A czy jest Pan fanem piłki nożnej? Komu Pan kibicuje?
Jestem fanem filmu i tak już chyba zostanie. A piłkę nożną bardzo lubię i śledzę najważniejsze rozgrywki. Jak wszyscy chłopcy w tamtych czasach biegałem za piłką po podwórku. Oczywiście w trampkach, bo korki były wtedy poza naszym zasięgiem. Wszyscy podziwialiśmy wielkich polskich piłkarzy, którzy byli na ustach wszystkich. I „Gwiazdy” są właśnie hołdem dla nich. Dziękuję za wielkie sportowe emocje, których nam dostarczyli.
Aktorzy o pracy przy filmie Gwiazdy
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Film Gwiazdy - historia Jana Banasia, legendy drużyny Górskiego
UWAGA KONKURS!
W miłości remis nie wchodzi w grę!
Dlatego lepiej się postaraj i zaskocz swoją lepszą połowę już dziś. Zaproś do kina na film Gwiazdy i weź udział w zabawie. Napisz o swoich wrażeniach z filmu Gwiazdy… i wygraj romantyczny weekend w Paryżu lub Wenecji*.
Do zgarnięcia codziennie – plakaty z podpisami aktorów, piłki z autografami i płyty ze ścieżką dźwiękową z filmu! Czeka też na Was kolacja z aktorami…
Wystarczy że:
- Obejrzysz w kinie film Gwiazdy i wyślesz zdjęcie biletów na adres gwiazdy@pmpg.pl
- Napiszesz o wrażeniach i emocjach z filmu Gwiazdy.
- Napiszesz do jakiego z czterech miast chcesz zabrać swoją drugą połówkę…
Szczegóły TUTAJ