Gwiazda „Botoksu”: Dopiero po czterdziestce dostałam rolę w filmie
Katarzynę Warnke możemy oglądać w filmach „Botoks” i „Ach, śpij kochanie”. Nam opowiada o swej drodze od krakowskich teatrów do kina.
„Botoks” okazał się wielkim przebojem kasowym, ale zebrał negatywne recenzje. Pisano, że to „paszkwil na polską służbę zdrowia”. Nie będzie się Pani teraz bała iść do lekarza?
Recenzje były bardzo różne, w tym bardzo przychylne. I to cenionych krytyków, jak Tomasz Raczek. Należy pamiętać, że „Botoks” to film, który budzi wiele kontrowersji, a więc było do przewidzenia, że opinie będą skrajne. To samo dotyczy środowiska medycznego. Znam położne i lekarzy, którzy pracowali przy tym filmie, i jestem wdzięczna, bo dostałam od nich dużo wsparcia i gratulacji za autentyzm mojej postaci.
Uczestniczyłam w dwóch projekcjach filmu, po których spotkałam się z bardzo wzruszającymi reakcjami, a rozmowy na spotkaniach zahaczały o tematy egzystencjalne. Przy tak pozytywnym oddźwięku ze strony widzów, wśród których byli również przedstawiciele służby zdrowia, byłam zaskoczona, gdy pojawiły się pierwsze negatywne opinie.
Byłam wtedy w Paryżu - zadzwonił do mnie mąż i poinformował o takiej reakcji niektórych dziennikarzy. Odmówili nam prawa do podejmowania tematu służby zdrowia, napisali, że wszystko zostało źle zrobione, a idąc na seans, trzeba ze sobą zabrać torebkę na wymiociny. To dla mnie nie jest już krytyka, raczej hejt.
Skąd taka agresja?
Patryk Vega jest w tej chwili jednym z niewielu reżyserów w Polsce, którzy kręcąc film, biorą pod uwagę oczekiwania publiczności. „Botoks” zobaczyło już ponad 2 miliony widzów w Polsce, jest numerem jeden jako film nieanglojęzyczny w Wielkiej Brytanii i zakwalifikował się do udziału w prestiżowym międzynarodowym festiwalu Big Apple w Nowym Jorku. To jasne, że odniósł sukces. Ten film różni się od poprzednich obrazów Vegi, bo podnosi ważne społecznie tematy. Choć reżyser nie rezygnuje tu ze swojej specyficznej stylistyki i to być może jest trudne do zaakceptowania.
Pani postać pojawia się w najbardziej drastycznych scenach filmu. Kiedy byłem w kinie, widziałem, jak po scenie porodu, który odbiera Pani bohaterka, kilka osób wyszło z sali. Jak Pani sobie radziła z tymi sekwencjami?
Czytaj więcej i dowiedz się, jak na karierę aktorki wpłynęła praca na planie "Botosku" oraz jakie wyzwania napotkała na planie filmu "Ach śpij, kochanie".
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień