Gwałtownie zakończył się pobyt 20-letniego Wojtka w szpitalu w Ciborzu
- Mój syn został zmolestowany - mówi pani Maria z Nowej Soli, wchodząc do naszej redakcji. 20-letniego Wojtka wychowuje sama. Chłopak leczy się psychiatrycznie, jest opóźniony w rozwoju. Poważnych problemów jest znacznie więcej: padaczka, łamliwość kości, wyznaczane terminy operacji...
Na początku listopada Wojtek zrobił się tak nadpobudliwy, że trzeba było wezwać pogotowie. 10 listopada pani Maria zawiozła syna do szpitala do Ciborza. Tłumaczyła mu, że musi się podleczyć. Przez tydzień było lepiej. Leki działały. - Przez telefon słyszałam jego spokojny głos - wspomina kobieta.
Ale w ubiegłą niedzielę Wojtek zaczął prosić mamę, by zabrała go ze szpitala. Nie chciał powiedzieć, co się stało. - W poniedziałek nie wytrzymałam i wyciągnęłam to z niego. Zawiadomiłam policję. Sprawą zajął się prokurator. Nie popuszczę - mówi pani Maria.
Więcej przeczytasz czwartek (24 listopada) w papierowym wydaniu gazety Lubuskiej oraz w wydaniu plus.gazetalubuska.pl