Grzegorz Tobiszowski: rekompensaty za deputat węglowy - pieniądze mają być wypłacone do końca roku
Do rekompensaty za utracony deputat węglowy uprawnionych jest 235 tys. osób. Ale wśród nich nie ma 12 tys. ludzi,m.in. byłych górników z KHW. Rozmowa z Grzegorzem Tobiszowskim, wiceministrem ds. energii.
Panie ministrze, co to jest świadczenie rekompensacyjne za utracony deputat węglowy?
To 10 tysięcy złotych netto dla emerytów i rencistów górniczych, którzy mieli prawo do deputatu węglowego i pobierali już to świadczenie. Rekompensatę mogą również otrzymać wdowy i sieroty po zmarłej osobie uprawnionej. Świadczenie jest rekompensatą dla osób, które zostały pozbawione deputatu otrzymywanego w postaci bezpłatnego węgla lub ekwiwalentu pieniężnego. Nie wiem, czy jest w Polsce jeszcze jakaś inna grupa emerycka, która została pozbawiona czegoś, co było im przypisane do emerytury lub renty. Oczywiście nie jest to pełna rekompensata, ale to dowód na to, że państwo dostrzega problem i go skutecznie rozwiązuje. To sprawa elementarnej sprawiedliwości społecznej.
Czy do złożenia wniosku potrzeba jest pomoc kancelarii prawnych?
Bardzo mocno chcę podkreślić, że wniosek jest na tyle prosty, że każdy uprawniony będzie w stanie uzupełnić go samodzielnie. Wystarczy podać w nim swoje dane osobowe i go podpisać. Naprawdę - do tego nie jest potrzebna pomoc kancelarii prawnej. We wszystkich punktach - a jest ich 38, z wieloma stanowiskami - są osoby, które nieodpłatnie pomagają wypełnić formularz. Wniosek jest maksymalnie uproszczony po to, aby sprawnie i szybko przeprowadzić całą operację. Chcemy do końca tego roku wypłacić uprawnionym osobom po 10 tys. zł.
Nie czuje się pan przegranym w sprawie deputatu?
Wręcz przeciwnie - mam pełną satysfakcję i ulgę, że skutecznie rozwiązaliśmy ten problem.
Pytam, czy nie czuje się pan przegrany, bo wicepremier Mateusz Morawiecki postawił w tej kwestii na swoim. To on w zeszłym roku zaproponował jednorazową wypłatę w zamian za zrzeczenie się deputatu, ale wtedy nie spotkało się to z entuzjazmem. Potem, nawet jeszcze z początkiem września, zapewniał pan, że emeryci będą mieć wybór: albo rekompensata, albo coroczny ekwiwalent. W tej ustawie tego wyboru nie ma.
Z panem premierem Morawieckim gramy w jednej drużynie, choć czasem rzeczywiście konieczny jest kompromis. Jego akceptacja była tutaj bardzo ważna, bo skala tego przedsięwzięcia jest olbrzymia. To 2,35 mld zł z budżetu państwa. Gdy na początku września pojawiło się potwierdzenie, że tegoroczny budżet udźwignie ciężar wypłaty tej rekompensaty, w Ministerstwie Energii wykorzystaliśmy ten dogodny moment. Uznaliśmy, że skoro dzisiaj mamy „na stole” 2,35 mld zł do zagospodarowania i do przekazania uprawnionym po 10 tys. zł, to przygotowujemy stosowną ustawę i w tej formule rozwiążemy problem. Nie wiadomo, jak byłoby za rok, za dwa.
Odbieram wiele telefonów od emerytów w sprawie deputatu. Niektóre opinie są dość krytyczne. Mówią, że to szantaż, że nie wiedzą, co robić, bo woleliby coroczny ekwiwalent.
Pierwszy raz słyszę, że ktoś otrzymuje coś należnego i czuje się jednocześnie zaszantażowany. Czasami nawet nie wiem, jak skomentować niektóre głosy krytyki. Poprzednicy odebrali uprawnienie, a my próbujemy…
… a gdyby pan był wówczas w rządzie, nie zawiesiłby deputatu, skoro spółki węglowe już stały na skraju bankructwa?
Ale ktoś doprowadził do tego stanu Kompanię Węglową, podejmując w latach 2010-2012 te, a nie inne decyzje. Nie chcę dywagować nad tym, czy deputat odebrano słusznie, czy nie. Krytyka nie wypada tym, którzy podjęli decyzję o wypowiedzeniu tego świadczenia. Przypominam, że jeśli ktoś nie chce skorzystać z rekompensaty, może wystąpić na drogę sądową.
Ale nikt z nas nie wie, jaki będzie wyrok, a wnioski można składać tylko do 18 listopada.
Do tej pory osoby, które czuły się poszkodowane, mogły szukać sprawiedliwości przed sądem i ja im tego prawa nie odbieram. Proszę zobaczyć, że wypłata świadczenia rekompensacyjnego to jedyna taka inicjatywa w naszym kraju, która dotyczy jednej branży. A przecież to niejedyna, która przechodziła restrukturyzację. Jestem przekonany, że nasza propozycja jest dobra i pokazuje, że obietnice złożone w 2015 roku dzisiaj są realizowane. 10 tys. zł to wypłata ekwiwalentu za węgiel kilka lat do przodu.
W Polsce dojdzie do sytuacji, że kolejarze, którzy wozili węgiel, deputat będą dostawać z budżetu państwa, a górnicy, którzy go wydobywali - nie.
To pytanie do moich poprzedników, ministrów z PO i PSL, którzy pozbawiali górników deputatów.
Ale tracą nadzieję i szansę na to, że kiedykolwiek będą mogli znów dostawać deputat co rok.
Jeśli ktoś uważa, że ta decyzja jest niesłuszna, może wystąpić na drogę sądową. Naprawdę nie mogę pojąć, że opozycja dzisiaj rwie szaty z powodu tej rekompensaty. To trzeba pobłogosławić, pomóc, żeby ci ludzie do końca roku dostali te pieniądze i cieszyć się, że mogliśmy udźwignąć ten ciężar finansowy.
Nie odnosi pan wrażenia, że w tej sytuacji najbardziej poszkodowanymi będą emeryci z Katowickiego Holdingu Węglowego? Oni mieli deputat zawieszony, a nie wypowiedziany. Gdyby KHW nie zostało włączone do PGG, to formalnie świadczenie to powinno zostać przywrócone na początku 2018 roku. Teraz górnicy nawet nie kwalifikują się do rekompensaty w myśl tej ustawy.
Słusznie pani zauważyła, że się nie kwalifikują. Ale nie dlatego, że nie chcieliśmy ich zapisać w ustawie, ale dlatego, że mając zawieszony deputat, nie byli już do niego uprawnieni, idąc na emeryturę. Tutaj mamy problem natury prawnej. To nie jest tak, że nikt tym ludziom nie chce pomóc. Proszę zobaczyć, że objęte naszą ustawą są osoby, które miały emeryturę i dostawały deputat, który nagle im zabrano.
Tutaj chodzi o kwestię niedozwolonej pomocy publicznej?
Moglibyśmy mieć z tym problem. Gdyby w ustawie objąć również te osoby, ktoś mógłby to podważyć i mielibyśmy problem z uzasadnieniem przyznanej rekompensaty. Mieliśmy dwa scenariusze do wyboru: czy chcemy ryzykować, że stracimy wszystko, czy obejmujemy tą ustawą ponad 235 tys. osób i jesteśmy pewni, że nikt jej nie podważy. Nie chcę tutaj nic obiecywać, bo byłoby to na wyrost, ale nie można wykluczyć, że w przyszłości spółki węglowe rozważą wypłatę deputatu także tym osobom.
Rozumiem, że nie chce pan obiecywać, ale czysto hipotetycznie - rekompensata dla tych 12 tys. osób to perspektywa 10 lat czy kilku najbliższych?
Nie chciałbym o tym dzisiaj rozmawiać, bo to jest kwestia planu inwestycyjnego spółek oraz tego, co będzie działo się na rynku węgla. W połowie przyszłego roku pochylimy się nad kondycją spółek i ocenimy, czy to już ten czas, aby zastanawiać się nad rozwiązaniem także tej sytuacji. Natomiast trudno dzisiaj szafować i obiecywać, bo byłoby to nieuczciwe. Sprawę trzeba postawić odpowiedzialnie: spółki muszą najpierw wyjść z zapaści.
A co z projektem obywatelskim? Cały czas mówiono, że oba projekty miały być scalone, a teraz rządowa ustawa obowiązuje, a obywatelski projekt utknął w komisji sejmowej w czerwcu 2016 roku.
Po podsumowaniu realizowanych teraz wypłat może się okazać, że zdecydowana większość osób, określona w naszej ustawie, będzie pozytywną odpowiedzią na wniosek zawarty w projekcie obywatelskim. W przyszłym roku, na wniosek wiceprzewodniczącego ZZG - Wacława Czerkawskiego, odbędzie się posiedzenie komisji sejmowej, by rozstrzygnąć, czy projekt obywatelski jest jeszcze wnioskiem przedmiotowym, a na ile to świadczenie już zrealizowaliśmy.
To na koniec. Zdążycie z wnioskami i wypłatami?
To wielkie przedsięwzięcie. Mamy poczucie wielkiego wyzwania, ale dzięki szerokiej kampanii w mediach, również w „Dzienniku Zachodnim”, będziemy w stanie przeprowadzić tę operację.