Grzegorz Kasdepke: O Polskę trzeba dbać jak o czystość w pokoju
Nie chciałbym żyć w kraju, w którym obywatele będą wychodzili z sądu zadowoleni pod warunkiem, że będą z PiS – mówi Grzegorz Kasdepke
Ludzie kultury, nauki zazwyczaj dosyć niechętnie ujawniają swoje poglądy polityczne. Tym razem jednak blisko 200 takich osób podpisało się pod listem otwartym do prezydenta Andrzeja Dudy, by zawetował ustawy o sądownictwie. Jest tam również Pana podpis.
Grzegorz Kasdepke, pisarz i dziennikarz pochodzący z Białegostoku: Tych podpisów jest już i będzie dużo więcej, można to prześledzić w internecie. Rzeczywiście, my, ludzie kultury, chcielibyśmy się zajmować głównie kulturą: pisać książki, organizować wystawy, reżyserować spektakle. Są jednak sytuacje, gdy zaniepokojenie wzrasta na tyle mocno, że trzeba zareagować. A że – wiemy o tym – jesteśmy istotnymi głosami dla naszych odbiorców, to chcielibyśmy dać odwagę tym wszystkim, którzy wahają się, czy należy zajmować jakieś stanowisko. Należy. Ja nie tylko jestem człowiekiem kultury, jestem także obywatelem Polski. Dumnym z naszego kraju: z jego dziedzictwa kulturowego, z jego historii, z tego, co się w Polsce działo przez ostatnich 20 parę lat. Chciałbym, aby Polska nadal rozwijała się, otwarta na świat, czerpiąc z różnorodności. I żeby konstytucja, która jest fundamentalnym dokumentem dla każdego kraju, była konstytucją z prawdziwego zdarzenia, a nie okaleczoną.
Partia rządząca przekonuje, że polskie sądownictwo wymaga pilnej reformy. Żeby zwykły człowiek w zderzeniu z machiną sądową nie cierpiał. To dlaczego Pan się sprzeciwia tej reformie?
Jestem przekonany, że autorytety prawnicze mogłyby dużo więcej powiedzieć w jaki sposób – jeżeli jest taka potrzeba – należałoby reformować sądownictwo. Zresztą mówią. Z całą jednak pewnością nie można uzależniać sądów od polityków. A mamy do czynienia z sytuacją, gdy nawet laik prawniczy widzi, że ustawa, którą próbują przeforsować politycy, zwiąże sądy bezpośrednio z działaniami partii rządzącej. Na to żaden obywatel nie może się zgodzić. Nie chciałbym żyć w kraju, w którym obywatele będą wychodzili z sądu zadowoleni pod warunkiem, że są związani z partią PiS. Niestety, mam wrażenie, że obecna ustawa po to jest pisana.
PiS mówi: mamy mandat do zmian. Wygraliśmy wybory. To ludzie nas wybrali.
[We wtorek wieczorem stałem przed Sejmem wśród tysięcy ludzi. I nie słyszałem poparcia dla proponowanych zmian. Musimy brać pod uwagę to, że ordynacja wyborcza jest taka, a nie inna. Pozwala wybrać partię nie większością głosów wszystkich obywateli, lecz tych, którzy powędrowali do wyborczych urn. To nieprawda, że na PIS zagłosowało więcej niż 50 procent Polaków.
Ale do wyborów mogli pójść wszyscy uprawnieni.
Cóż, nauczka, na wybory chodzić należy! Nauczyłem tego mojego syna, który ma już prawie 22 lata. Nie opuścił ani jednej możliwości głosowania. Mam pretensję do 40-, 50-latków, którzy nie przekonali swoich dzieci, że o własny kraj należy dbać – tak samo, jak o czystość w pokoju.
Co zrobi prezydent? Chyba jednak wykonał pewien ruch sprzeciwu wobec projektów PiS-u.
Przed Sejmem, wśród tej gigantycznej masy protestujących pojawiła się opinia, że ruch prezydenta jest trochę jednak ściemą. Jego poprawka (sędziowie KRS byliby wybierani przez Sejm większością (3/5 głosów – przyp. red.) i tak spowoduje, że na 99 proc. politycy zrobią to, co zechcą. Oczekiwałbym od prezydenta Andrzeja Dudy, że stanie się – jeśli nie prezydentem wszystkich Polaków – to strażnikiem konstytucji. Przysięgał na konstytucję i obiecywał, że będzie jej bronił.
Ma Pan nadzieję na prezydenckie weto?
Mam nadzieję, że protesty, petycje czy listy otwarte – jak ten, który zdecydowałem się podpisać, bez żadnych wahań zresztą – pokażą władzy, że zaniepokojone środowisko ludzi kultury jest naprawdę szerokie, że nie da się nas w tej chwili wymienić inną grupą, która będzie tworzyła kulturę na życzenie. Elit – ani ich odbiorców – nie wymienia się jednym pstryknięciem palców. Uważam, że odważny i odpowiedzialny polityk musi wsłuchiwać się w głosy obywateli i wyciągać wnioski. W przeciwnym razie skazuje się na krótki żywot w życiu publicznym, a potem na długą polityczną emeryturę – w niesławie.
Tak jak podzielona jest mocno nasza scena polityczna, tak samo podzieleni są Polacy. Gdzie Pan upatruje szansy na narodową jedność?
Nie wierzę w jedno magiczne rozwiązanie – za to wierzę w pracę u podstaw. Im jestem starszy, tym bardziej doceniam pozytywizm. Każdy z nas ma coś do zrobienia na tym świecie. Ja jestem autorem książek dla dzieci, młodzieży – choć i dla ich rodziców. Wierzę w dzieciaki. Wierzę w sens edukacji promującej otwartość i śmiałość myślenia. Wierzę w sens twórczości dla dzieci – w jej moc budowania empatii. Niech każdy robi swoje, jak w piosence Młynarskiego. Ja będę pisał książki dla najmłodszych, a pan prezydent będzie chronił konstytucji – tak to widzę.