Grzegorz Grzyb: Stawka powala na kolana
- Jak się popatrzy na listę zgłoszeń jest przynajmniej dziesięć załóg, które mogą walczyć o zwycięstwo w Rajdzie Rzeszowskim – mówi pochodzący z Rzeszowa Grzegorz Grzyb.
Odliczałeś godziny do startu 26. Rajdu Rzeszowskiego?
Zdecydowanie tak. Takiego Rajdu Rzeszowskiego jeszcze nie było i – niestety – pewnie już nie będzie. Lista zgłoszeń jest imponująca. Miałem okazję rywalizować w takiej stawce na Wyspach Kanaryjskich, ale jak na polskie realia to ta stawka powala na kolana.
Tęskniło się za rundami Mistrzostw Polski?
Szczerze mówiąc to średnio (śmiech). Na krajowym podwórku miałem okazję ścigać się wielokrotnie. Zakosztowałem już ERC i to prawdziwa frajda. Można się ścigać w Grecji, na wspomnianych Kanarach czy w Rzymie. Rajd Rzeszowski pojadę jednak z wielką przyjemnością, tym większą, że jest rundą Rajdowych Mistrzostw Europy.
W Rajdzie Rzeszowskim tradycyjnie mamy kilka nowości. Masz jakieś przecieki na temat Grudnej i Pstrągowej, czyli nowych oesów?
Nie było okazji im się przyjrzeć i można powiedzieć, że tracimy pewien handicap. Nie tyczy się to tylko tych dwóch odcinków, ale i pozostałych, które według mojej wiedzy zostały mocno zmienione. Na tych starych oesach znaliśmy podchwytliwe miejsca, a teraz jesteśmy na tym samym poziomie, co zawodnicy zagraniczni. Z drugiej jednak strony jest to fajne, bo czekają nas nowe wyzwania.
Efektownie zapowiada się ponownie odcinek miejski...
Ja już od dawna mówiłem, że odcinek w centrum miasta to rewelacyjna sprawa. Jest jeszcze parę pomysłów, aby uatrakcyjnić ten oes, ale rozumiem, że organizatorzy mają związane ręce w wielu sprawach. Na trasie będzie wiele mocnych aut, a więc kibice nie będą się nudzić.
W trakcie ostatniego Rajdu Polski sporo mówiło się o różnym zachowaniu kibiców. W Rajdzie Rzeszowskim tego unikniemy?
Miałem okazję tam być i – jak to w życiu – prawda leżała gdzieś po środku. W kilku miejscach faktycznie były jakieś problemy, ale moim zdaniem zostało to wyolbrzymione. Rajd Polski to była runda WRC i przyciągnął jakieś 200 tysięcy ludzi. Sporo było kibiców zagranicznych i choćby część Estończyków sprawiała te kłopoty. U nas ta publika będzie mniejsza i łatwiej można nad nią zapanować. Wiem, że organizatorzy przygotowali sporo miejsc dla kibiców i powinno być bezpiecznie.
W kim upatrujesz faworytów do końcowego triumfu?
W nas (śmiech). Jak się popatrzy na listę to jest przynajmniej dziesięć załóg, które mogą walczyć o zwycięstwo. Mam tu na myśli choćby Kajetanowicza, Łukjaniuka, Ostberga czy Bouffiera. My też chcemy się znaleźć w gronie walczących o zwycięstwo, ale na pewno czeka nas ciężka walka.
Na półmetku Rajdowych Mistrzostw Europy plasujesz się na 9. miejscu...
Ten sezon traktujemy zapoznawczo i nie jedziemy wszystkich rund. Dotychczas startowaliśmy tylko w dwóch na cztery. Nie mamy budżetu i możliwości, aby się ścigać o wyższe cele. Do tego trochę punktów uciekło nam na Kanarach i to miejsce jest takie, a nie inne. Mamy plan startować w ERC przez trzy lata i w kolejnych dwóch sezonach będziemy chcieli walczyć o coś więcej.
O tym, że możesz być konkurencyjny pokazał Rajd Grecji, kiedy dobrze zapunktowałeś...
Dobrze jechaliśmy też na Wyspach Karyjskich, gdzie nie brakowało lokalnych matadorów (śmiech). Tempo mieliśmy świetne i do drugiego „Kajta” traciliśmy 30 sekund. Rajdu jednak nie ukończyliśmy.
Jakie masz plany na drugą część sezonu?
Do końca pojedziemy Mistrzostwa Słowacji. Tam mamy sporo pecha. Wygraliśmy tylko raz, bo tylko wtedy przejechaliśmy rajd bezproblemowo. Aktualnie jesteśmy na trzecim miejscu w generalce. Jeśli chodzi o ERC to – oprócz Rajdu Rzeszowskiego – pojedziemy jeszcze w czeskich Barum oraz w Rajdzie Rzymu. Odpuścimy natomiast Rajd Łotwy ze względów budżetowych.
Po swojej prawicy miałeś mieć Przemysława Zawadę, a w Rajdzie Rzeszowskim wystartujesz z Bogusławem Browińskim. Skąd ta zmiana?
Okazało się, że praca nie pozwoli Przemkowi wygospodarować tyle czasu, ile potrzeba. Wyjazdy na rajdy ERC to ponad tydzień. Z Bogdanem już przejechaliśmy jeden rajd, wygraliśmy go i fajnie by było podtrzymać tendencję (śmiech).