Gryzące biedronki z Azji zaatakowały nasz region
Mówią na nią ninja lub arlekin. Działa zawsze w grupie. Biedronki azjatyckie sterroryzowały sporą część mieszkańców Kujaw i Pomorza. Czy są groźne dla naszego zdrowia? Jak z nimi walczyć? Pojawiają się pytania. Specjalista odpowiada.
Są na drzewach, na krzewach, w zagłębieniach domów i mieszkań, za szafą, pod kanapą, na korytarzach, w blokach, domkach jednorodzinnych, we framugach okiennych i futrynach.
Bardzo gryzą, jest ich pełno!
- Okna w domu otworzyć nawet na sekundę nie można. A do klatki schodowej musiałam z synami dosłownie wbiec, bo pchały się nawet do ust - relacjonuje pani Patrycja, mieszkanka osiedla Rządz w Grudziądzu.
- Bardzo gryzą! Jest ich pełno - dodaje pani Justyna z Nowej Wsi.
- Niestety, miałam uchylone okno. Wystarczyła godzinna nieobecność w domu, by pokój był pełen tych biedronek - dodaje pani Monika z grudziądzkiego Strzemięcina. Wyznaje, że z trudem je zwalczyła. Walka była długa i ciężka, ale na szczęście zakończona sukcesem.
Z informacji, które do nas docierają, wynika, iż najwięcej biedronek azjatyckich jest aktualnie w północnej części województwa.
„W Rulewie (powiat grudziądzki) właśnie przeżywamy inwazję biedronek azjatyckich. Jest ich pełno wszędzie!” - pisze do nas czytelnik. „Pchają się do mieszkań. Trzeba zamykać okna i drzwi” - informuje i nie jest w tym odosobniony.
Spory kłopot z nimi mają też mieszkańcy centralnej części regionu. Na południu jest ich nieco mniej.
- Sporadycznie pojawiały się u mnie w domu. Początkowo reagowałem z uśmiechem i wynosiłem je do ogrodu. Gdy dowiedziałem się, że mogą być groźne, zacząłem z nimi walczyć - zdradza pan Marek, nasz Czytelnik z Inowrocławia. Kilkuletnia córka pani Mirosławy z Kruszwicy biedronkę azjatycką znalazła w swoim pokoju. Zaczęła się z nią bawić, śpiewając „Biedroneczko, biedro-neczko, leć do nieba, przynieś mi kawałek chleba”. - Śpiewała tak długo, aż biedronka ją ugryzła. Ból nie był może zbyt wielki, ale przestraszył córkę. Nie spodziewała się takiej reakcji po biedroneczce. Dopiero potem w internecie znalazłam informacje o tym dziwnym chrząszczu - opowia-da kruszwiczanka.
Od 0 do 23 kropek
Biedronki azjatyckie są średniej wielkości, o bardzo zmiennym ubarwieniu: od żółtego i pomarańczowego, przez czerwone, aż do czarnego. Jej ciało jest owalne, wypukłe, zbliżone wielkością do biedronki siedmiokropki. Z tym że liczba kropek u naszego arlekina wynosi od 0 aż do 23.
Terroryzują mieszkańców regionu. Wciskają się do domów
Biedronki azjatyckie to dziś, poza wyborami, jeden z głównych tematów rozmów mieszkańców regionu. Skąd się u nas wzięły? Czy są groźne? Jak z nimi walczyć? Padają pytania.
Biedronki azjatyckie są średniej wielkości, o bardzo zmiennym ubarwieniu - od żółtego i pomarańczowego, przez czerwone aż do czarnego. Jej ciało jest owalne, wypukłe, o długości 58 milimetrów, zbliżone wielkością do biedronki siedmiokropki. Z tym że liczba kropek u naszego arlekina wynosi od 0 aż do 23.
- Jak sama nazwa wskazuje, pochodzą one z Azji, a do Europy zostały sprowadzone przez ogrodników. Były wykorzystywane do zwalczania szkodników, głównie mszyc - tłumaczy Marcin Wroński, dyrektor Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Bydgoszczy. - Miały być alternatywą dla insektycydów, czyli środków owadobójczych z grupy pestycydów używanych do zwalczania szkodników. Wykorzystywane były głównie w USA, Europie Zachodniej, Rosji i na Ukrainie. Okazało się jednak, że bardzo szybko się rozmnażają i w krótkim czasie stały się gatunkiem inwazyjnym. W Polsce pierwszy raz zaobserwowano je w 2006 roku w Poznaniu - tłumaczy.
Marcin Wroński przyznaje, że biedronki azjatyckie potrafią ugryźć człowieka. - W nielicznych przypadkach stwierdzano reakcje alergiczne. Do ukąszeń głównie dochodzi jesienią, kiedy biedronki szukają schronienia - tłumaczy.
- Szkodliwość biedronki azjatyckiej nie jest na tyle wysoka, aby sięgać po chemiczne sposoby walki. Pamiętajmy, że preparaty owadobójcze to broń, która może zniszczyć nie tylko biedronkę azjatycką, ale też nasze rodzime gatunki - podkreśla Wroński.
Dodaje, że w okresie około 10-dniowego rozwoju larwa zjada od 100 do 370 mszyc, a owad dorosły - od 15 do 65 mszyc dziennie. - Gdy brakuje pokarmu, zjadają niestety inne owady, w tym także jaja i larwy innych biedronek - tłumaczy.
Jak z nimi walczyć? - Na pewno skuteczną metodą jest użycie środków chemicznych, lecz jej nie polecam. Owady jesienią szukają ciepłego miejsca, więc dostają się do mieszkania. Warto zamontować w oknach siatki o małych oczkach - podpowiada.
Portal „Poradnik zdrowie” zaleca skorzystanie z odkurzacza. „Po dokładnym odkurzeniu wszystkich miejsc, w których zaobserwowaliśmy nawet pojedyncze osobniki, najlepiej wyrzucić worek i natychmiast wynieść go z domu na śmietnik” - zachęca.