Gruzińska opozycja zdobyła mandaty, ale zbojkotowała obrady nowego parlamentu. "Widowiskowe protesty to koloryt gruzińskiej polityki"

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Jakubowski
Łukasz Cieśla

Gruzińska opozycja zdobyła mandaty, ale zbojkotowała obrady nowego parlamentu. "Widowiskowe protesty to koloryt gruzińskiej polityki"

Łukasz Cieśla

Rozmowa z Marcinem Olejnikiem, niezależnym ekspertem do spraw Gruzji, wykładowcą na WNPiD UAM w Poznaniu. Między innymi o bojkocie przez opozycję obrad dopiero co wybranego parlamentu. - Widowiskowe protesty są wpisane w gruziński koloryt. Ale nie spotkałem do tej pory innego państwa, gdzie w demokratycznych wyborach, przy możliwości konkurowania, opozycja dobrowolnie rezygnowałaby ze zdobytych mandatów - komentuje Marcin Olejnik.

Gruzińska opozycja, choć zdobyła mandaty, bojkotuje obrady nowo wybranego parlamentu. To już głęboki kryzys polityczny czy gruzińskie przeciąganie liny?

Marcin Olejnik: Trudno powiedzieć, czym to się zakończy. Opozycja zgłasza postulaty, w tym szybkie powtórzenie wyborów, co w tym momencie wydaje się trudne. Bez wątpienia niedawne wybory otworzyły interesujący proces w najnowszej historii Gruzji. Z jednej strony dobrze rozwija się demokracja, nazwałabym ją transgresyjną. Od lat dochodzi do przekraczania różnych norm, moralnych i politycznych. Przecież społeczeństwo wyszło z realiów dawnego ZSRR. Buduje demokrację, w której wcześniej nie miało doświadczenia. Z drugiej strony istnieje również system oligarchiczny. Z trzeciej strony Gruzji grozi teraz anarchizacja życia politycznego przez opozycję. Oczywiście widowiskowe protesty są wpisane w gruziński koloryt. Ale nie spotkałem do tej pory innego państwa, gdzie w demokratycznych wyborach, przy możliwości konkurowania, opozycja dobrowolnie rezygnowałaby ze zdobytych mandatów.

Protest pod parlamentem w Tbilisi. Opozycja zarzuca sfałszowanie wyborów. Zobacz film

Opozycja zarzuca władzy fałszerstwa podczas głosowania, ale i manipulacje podczas kampanii wyborczej. Ma rację?

- Były prezydent Mikchel Saakaszwili jest skompromitowanym politykiem, co chwilę wygłasza różne manifesty, stał się niepoważny. Przebywa na Ukrainie,
Katarzyna Majewska Marcin Olejnik jest niezależnym ekspertem do spraw Gruzji, wykładowcą WNPiD UAM. - Można powiedzieć, że rządzące Gruzińskie Marzenie stało się partią pewnego realizmu politycznego. Opozycja na razie jest w stanie zaproponować głównie chaos. Poza tym jest rozdrobniona, czemu sprzyja jednoprocentowy próg wejścia do parlamentu. Brakuje jej wiarygodnych postaci, bo wyrazistych jest tam bez liku - komentuje.

Powołam się na opinię Departamentu Stanu USA, przedstawicielstwa UE oraz OBWE. Wskazują, że wybory odbyły się w konkurencyjnych warunkach. Owszem, zastrzeżenia były. Ale gdyby uznać rozmaite skargi, nie stanowiłoby one więcej niż 4 procent oddanych głosów. Czyli nie wpłynęły znacznie na końcowy wynik i na wyraźne, trzecie z rzędu zwycięstwo rządzącej partii Gruzińskie Marzenie. Międzynarodowe Stowarzyszenie na Rzecz Uczciwych Wyborów wskazało właśnie, że ponowne liczenie głosów wykazało usterki w obliczaniu poparcia, tym niemniej ponowne liczenie nie wpłynęło znacząco na wyniki. Dlatego państwa zachodnie oraz różne organizacje zachęcają opozycję do objęcia mandatów, które zdobyła. Miejscem debaty jest parlament, a nie ulica. W świat na razie idzie jednak przekaz, że gruziński parlament stał się jednopartyjny, z pustymi krzesłami dla opozycji.

Pandemia koronawirusa w 2020 roku zamknęła Gruzję na turystykę, co mocno odbije się na domowych budżetach. Czym wytłumaczyć, że Gruzińskie Marzenie – Demokratyczna Gruzja, które podjęło wiele niepopularnych decyzji dla przeciętnego mieszkańca, jednak wygrało wybory? I to wyraźnie.

To ciekawy przypadek. Wynik jest słabszy niż 4 lata temu, ale nadal rządzący mają większość mandatów i swobodę utworzenia rządu. Myślę, że w dzisiejszej 3,5 milionowej Gruzji decyduje siła partii władzy oraz jej zasobów. To duże ugrupowanie, a Gruzini historycznie są przyzwyczajeni do silnego przywództwa. Partia uprawia ponadto politykę wielowektorową. Nie tylko realizuje interesy z UE i NATO, ale także z Turcją, pierwszym partnerem gospodarczym Gruzji oraz z Azerbejdżanem i Rosją. Dzieje się to nie w blasku jupiterów, ale związki Gruzji i Rosji są wieloletnie. Władze starają się jakoś uporządkować stosunki z tym największym sąsiadem. Można powiedzieć, że Gruzińskie Marzenie stało się partią pewnego realizmu politycznego. Opozycja na razie jest w stanie zaproponować głównie chaos. Poza tym jest rozdrobniona, czemu sprzyja jednoprocentowy próg wejścia do parlamentu. Brakuje jej wiarygodnych postaci, bo wyrazistych jest tam bez liku.

Wśród opozycji aktywnie działa, tyle że z emigracji, były prezydent Micheil Saakaszwili. Bardzo popularny w Polsce, wśród polityków PiS. Dlaczego Gruzini znowu mu nie zaufali?

Moim zdaniem on jest skompromitowanym politykiem, co chwilę wygłasza różne manifesty, stał się niepoważny. Przebywa na Ukrainie, gdzie jego pozycja też jest niezbyt silna. Jest nieobliczalny, ale część polskich polityków tego nie dostrzega. To zresztą pytanie o skuteczność i realizm polskiej polityki wschodniej. Założona przez niego partia Zjednoczony Ruch Narodowy od lat notuje w Gruzji poparcie na poziomie ok. 20 procent. I więcej nie będzie miała. Saakaszwili i jego współpracownicy mają duży i stały negatywny elektorat pamiętający okres jego rządów.

Czytaj też: Gruzja wybrała na prezydenta kobietę. Drugą turę zorganizowano w środku tygodnia

Mijający rok na Kaukazie był gorący nie tylko w Gruzji. W Górskim Karabachu wybuchła wojna. Jaka przyszłość przed całym regionem?

Rok 2020 zapisze się w najnowszej historii państw regionu Kaukazu Południowego w sposób wyjątkowy. Z jednej strony mamy drastyczne obostrzenia związane z pandemią, z drugiej zaś strony fakt ten oraz między innymi wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych został wykorzystany przez Azerbejdżan i Turcję. Za porozumieniem z Rosją doszło do uporządkowania sytuacji wokół ormiańskiej enklawy na terytorium Azerbejdżanu, czyli wokół Arcachu, znanego też jako Górski Karabach. Na naszych oczach tak zwany zamrożony konflikt, który trwa od końca lat osiemdziesiątych XX wieku, został radykalnie "uporządkowany" w sposób militarny. Prowadzone od lat działania dyplomatyczne państw Grupy Mińskiej okazały się nieskuteczne. Po raz kolejny zwyciężył realizm siły. Tym razem przy pomocy m.in. izraelskich dronów. Na uwagę zasługuje też fakt nowej inicjatywy prezydenta Turcji, który zaproponował powołanie nowej platformy politycznej, mającej za zadanie stworzenie grupy 6 państw kaukaskich (w tym m.in. Rosji, Armenii, Gruzji, Turcji, Azerbejdżanu). Celem jest współpraca regionalna i wymiana poglądów politycznych. Naszej uwadze nie powinien też umknąć fakt pogłębiających się relacji i związków pomiędzy Federacją Rosyjską oraz Abchazją i Osetią Południową. Intensywność wydarzeń politycznych na Kaukazie była wyjątkowa, a i tak czekają nas duże niespodzianki, np. w sprawie międzynarodowego uznania Górskiego Karabachu (Arcachu).

Rozmawiał Łukasz Cieśla

-------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Łukasz Cieśla

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.