Grupy paramilitarne w Nowej Soli. Ćwiczyli, by bronić naszego kraju [ZDJĘCIA]
Widowiskowa akcja odbijania zakładników zwieńczyła trzydniowy kurs dla członków grup paramilitarnych.
Niedawne manewry w Kiełczu pod Nową Solą stanowiły swoistą wisienkę na torcie trzydniowego szkolenia, w którym udział wzięło 200 osób. Kurs ochrzczony jako „Lekka Piechota w Rejonie Zurbanizowanym 2015” adresowany był do członków jednostek strzeleckich, drużyn sokolich, klas wojskowych i grup paramilitarnych, a organizatorem przedsięwzięcia była nowosolska Samodzielna Jednostka Strzelecka 3006. Tło taktyczne zakładało przeprowadzenie działań stabilizacyjnych w fikcyjnej prowincji Nowosolandia, a widowiskowy finał odbył się właśnie w Kiełczu, gdzie pluton wojsk specjalnych odbijał z rąk terrorystów grupę zakładników.
Było więc dużo brawurowej akcji oraz głośnych strzałów i wybuchów. Momentami naprawdę można było zapomnieć, że ma się do czynienia z fikcją, bo uczestnicy szkolenia bardzo wczuwali się w swoje role. Na szczęście okoliczni mieszkańcy zostali zawczasu poinformowani o szkoleniu, by omyłkowo nie wziąć uczestników za „zielone ludziki”... - Zawsze tak robimy. Zazwyczaj spotykamy się z dobrym przyjęciem, nie mieliśmy nigdy z tego tytułu problemów - wyjaśniał st. plut. Arkadiusz Śliwiński z nowosolskiej jednostki strzeleckiej.
Sens przeprowadzania podobnych manewrów tłumaczył obserwatorom Andrzej K. Kisiel, były żołnierz „Gromu” z trzynastoletnim stażem i misjami m.in. w Iraku i Afganistanie na koncie. - Nie zawsze jest tak, że możemy skorzystać z wojska, policji czy innych służb, bo po prostu będzie ich za mało. A w szczególności w takich miejscowościach do 30, 40 tys. mieszkańców - wyjaśniał. - Czasami może być i tak, że musimy wziąć sprawy w swoje ręce i dlatego takie scenariusze też trzeba ćwiczyć - komentował były żołnierz. W tym miejscu warto wspomnieć, że jednym z głównych celów szkolenia było też promowanie idei utworzenia w Polsce struktur Obrony Terytorialnej, które pozwoliłyby na szybkie działania w sytuacjach kryzysowych, jak np. klęski żywiołowe. - Ćwiczymy to po to, by móc razem współpracować, razem działać - wyjaśniał A. Kisiel.