Internetowym hejterem, który wielokrotnie groził posłance Agnieszce Pomaskiej, zajmie się sąd. Prokuratura skierowała już akt oskarżenia.
Nawet dwa lata w więzieniu może spędzić mężczyzna, który w styczniu groził śmiercią Agnieszce Pomaskiej, posłance PO, oraz jej córce. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, do której Pomaska złożyła zawiadomienie w tej sprawie, skierowała już do sądu akt oskarżenia.
- Dotyczy on 42-latka. Mężczyzna ma zarzut kierowania wielokrotnie za pomocą środków masowego przekazu gróźb pozbawienia życia w stosunku do Agnieszki Pomaskiej i osoby jej najbliższej, czyli córki - informuje prok. Tatiana Paszkiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Prokuratura oskarża mężczyznę o groźby karalne i znieważenie. - Czyny te są zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności maksymalnie do lat dwóch - mówi prok. Paszkiewicz. Sprawą zajmować się będzie Sąd Rejonowy w Gryfinie. - Nie ma jeszcze wyznaczonego terminu rozprawy - informuje Paszkiewicz.
Wiadomości, jakie do posłanki wysyłał oskarżony, nie nadają się do cytowania. Powiedzieć, że były wulgarne, to mało. Polityk została w nich nazwana m.in. „ścierwem”- to najdelikatniejsze ze słów użytych przez nadawcę wiadomości.
Nie jest to jedyny przypadek hejtu, o którym posłanka powiadomiła organy ścigania. W sprawie drugiego mężczyzny, który pisał do Pomaskiej, że „zawiśnie” i że „sznur już ukręcony”, sprawa jest w toku, mężczyźnie zabezpieczono komputery. Podobnych gróźb, jak przyznaje Łukasz Bejm, asystent Pomaskiej, było dziesiątki. Do tego tysiące hejtujących wiadomości, komentarzy na profilach społecznościowych, e-maili i telefonów.
Groźby i wyzwiska pod adresem posłanki Pomaskiej nasiliły się pod koniec stycznia. Po tym, gdy media nagłośniły, że w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy zagłosowała za przeprowadzeniem dyskusji nad stanem praworządności w Polsce, ale przeciwko debacie na temat ochrony kobiet w związku z napaściami imigrantów. Jak później tłumaczyła, „pomyliła guziki”. Hejt, głównie ten internetowy, był tak mocny, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaproponowała Pomaskiej ochronę.
Teraz nie kryje ona satysfakcji, że sprawą hejtu zajmie się sąd.
- Pojawiało się sporo takich gróźb, które sprawiały, że rzeczywiście czułam się zagrożona. Tego było tak dużo, że dwa skrajne przypadki - osób, które w uporczywy sposób do mnie pisały - zdecydowałam się skierować do prokuratury - mówi dla „Dziennika Bałtyckiego” Agnieszka Pomaska. - Bardzo się cieszę, że prokuratura zajęła się tym na poważnie. Czekam na rozstrzygnięcie w sądzie. Mam nadzieję, że skutecznie doprowadzi to do końca i że ta osoba zostanie ukarana. Niezależnie od tego jaki będzie to wyrok, to myślę, że będzie to dobra przestroga dla innych, którzy sieją nienawiść w internecie, myśląc, że są anonimowi i bezkarni. Na szczęście okazuje się, że nie są. Zależy mi na tym, by hejtu w internecie było jak najmniej. My, politycy, mamy grubą skórę i jakoś sobie z tym radzimy, ale osobom, które działają na przykład w organizacjach pozarządowych i spotykają się z hejtem, jest naprawdę bardzo ciężko - dodaje posłanka.
Sąd zajmie się też sprawą internetowego wpisu radnej PiS Anny Kołakowskiej, która udostępniając artykuł o Pomaskiej, napisała: „trzeba to coś złapać i ogolić na łyso”.
Posłanka złożyła w tej sprawie pozew cywilny przeciwko radnej. Chce oficjalnych przeprosin i 10 tys. zł na rzecz organizacji zwalczającej mowę nienawiści. Termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.