Granty dzielone w ratuszu. Z trudem
Potrzeb jest wiele, pieniędzy dużo mniej. W tej sytuacji rezultat może być tylko jeden - nie sposób uniknąć rozczarowań .
W urzędzie trwa procedura grantowa na zadania z zakresu kultury i sportu. Na kulturę są 93 tys. zł, na sport 316 tys. zł, a apetyty znacznie większe - odpowiednio z wniosków wynika, że na 300 tys. zł i na 1,3 mln zł. W tej sytuacji rozstrzygnięcia komisji grantowej - jakie by nie były - będą przyjmowane z rozczarowaniem.
Jak to wygląda przed oceną merytoryczną, która właśnie trwa? Na kulturę wpłynęły 33 wnioski, cztery odrzucono ze względów formalnych. Na sport - 34 wnioski i trzy odrzucone. Na wypoczynek dzieci i młodzieży - 2 wnioski, na integrację europejską - 1 wniosek, na przeciwdziałanie patologiom - 4 wnioski.
Nikt nie zdecydował się na ubieganie się o grant z ekologii i z zakresu ochrony i promocji zdrowia. To już zupełna drobnica, gdy chodzi o pieniądze, bo na te działania miasto przeznacza odpowiednio 1,5 tys. i 2 tys. zł.
Czy te pieniądze wzbogacą inne działy?
- Raczej nie, zastanawiamy się nad ogłoszeniem drugiego konkursu - odpowiada Edward Pietrzyk, wiceburmistrz odpowiedzialny za grantowe konkursy.
Wiceburmistrz jest pewny, że komisje poradzą sobie z ustaleniem werdyktu do końca stycznia. I już teraz wiadomo, że nikt nie będzie z niego zadowolony, bo pieniędzy jest za mało, a dodatkowo może budzić namiętności także ich podział.
W każdym razie po 8 lutego stowarzyszenia będą mogły się zabierać do realizacji zadań.
Jak zwykle nie obyło się bez błędów formalnych, ale na ogół popełniali je wnioskodawcy spoza Chojnic. I tradycyjnie też był problem z naborem osób do komisji grantowych, bo mało kto chce w nich pracować. Nie tylko jest to praca społeczna, ale też bardzo niewdzięczna, bo na ogół po zakończeniu procedury nie brakuje kąśliwych uwag i pretensji. Miasto nie ma, niestety, wpływu na to, jak wygląda mechanizm grantowych konkursów. Przepisy zostały ustalone odgórnie i trzeba ich przestrzegać.