Gran Turismo Polonia: Tor zamknięty przez nadmierny hałas. Impreza motoryzacyjna opuści Poznań po czternastu latach?
W sobotę na Torze Poznań odbywał się dzień otwarty dla publiczności w ramach Gran Turismo Polonia. Najszybsze fabryczne samochody można było oglądać na torze dokładnie do godz. 13.25. Później zarządca zamknął tor, tłumacząc to... nadmiernym hałasem. Jak sprawę komentują organizatorzy i przedstawiciele Automobilklubu Wielkopolskiego?
- Ta decyzja jest kuriozalna, bardzo krzywdząca i w mojej opinii skrajnie nieodpowiedzialna. Konsekwencje są duże i w wielu aspektach. Przede wszystkim wiążą się z tym straty finansowe i wizerunkowe
- tak decyzję o zamknięciu Toru Poznań komentuje Marcin Jellinek, rzecznik prasowy Gran Turismo Polonia.
Czytaj więcej: Gran Turismo Polonia: Automobilklub Wielkopolski zdecydował o zamknięciu toru. Impreza przerwana
Impreza już po raz czternasty odbywała się w Poznaniu. Od środy na ulicach można było zobaczyć najszybsze samochody fabryczne. W czwartek zaczęły się zmagania na Torze Poznań i eliminacje do zawodów King of Gran Turismo. Kulminacyjnym dniem imprezy miała być sobota. To dzień otwarty dla publiczności. Zaplanowano finał zawodów dla kierowców i bicie rekordu toru SUV-em Lamborghini Urus, który po raz pierwszy przyjechał z tej okazji do Polski. Jednak o godz. 13.25 tor został zamknięty.
- Nadal nie wierzymy, że to się wydarzyło. Przedstawiciel toru przyszedł, wręczył pismo i włączył czerwone światło
- mówi Jellinek. Do czasu ostatecznego wyjaśnienia sprawy organizatorzy wstrzymują się z obarczaniem winą kogokolwiek. Jednak powodem takiej decyzji miały być przekroczone normy hałasu. - Przypomnijmy jednak, że te samochody to w większości auta dopuszczone do ruchu ulicznego. Jeśli jednak doszłoby to przekroczenia normy hałasu toru, to wystarczyło wykluczyć samochód - przekonuje Jellinek.
Sprawdź: Zerwana sieć trakcyjna w pobliżu Wronek. Pociągi notują kilkudziesięciominutowe opóźnienia
Wspomina, że dzień wcześniej były już sygnały, że niektóre auta mogą być zbyt głośne. Zostały zbadane przez zarządcę toru, czyli Automobilklub Wielkopolski. Niektóre zostały wykluczone.
- Nikt się z tym nie kłócił. Tor zamknięto trzy godziny przed zakończeniem imprezy. Można było to rozwiązać inaczej, np. grzywną - uważa rzecznik.
Jednak Wojciech Bartz z dyrekcji toru mówi: - Nie były przestrzegane warunki umowy. 90 proc. aut przekraczało w trybie sportowym limit hałasu na torze. Kierowcy mieli jeździć w trybie drogowym, ale nie trzymali się tego. Impreza jest ciekawa i popularna, ale nie możemy dopuścić do zamknięcia toru, a to mogłaby być jedna z konsekwencji.
Dodaje też, że zamknięcie toru nie było tożsame z zamknięciem całej imprezy. Uczestnicy mogli przebywać na torze do 17 i Automobilklub zezwolił by odbyła się parada samochodów.
Zobacz również: Poznań - nie ma miejsc do parkowania przy Placu Bernardyńskim, ale może go odciążyć parking wielopoziomowy
Czy wobec tego GTP wyniesie się z Poznania? Organizatorzy nie podejmują jeszcze decyzji. Tłumaczą, że muszą „dbać o komfort uczestników”, co nie zmienia faktu, że impreza przez 14 lat stała się wizytówką Poznania za granicą. Decyzję podejmą w najbliższym czasie.
Organizatorzy GTP mówią także, że wściekli oraz zawiedzeni po zamknięciu toru byli uczestnicy i widzowie. Wszystko dlatego, że pierwsi zapłacili za możliwość jazdy po nim, a drudzy chcieli zobaczyć ich „w akcji” na torze.