Grają m.in. muzykę filmową i biesiadną [rozmowa]
Z Pauliną Burczyńską, Klaudią Marzec i Kingą Politowską z Kwartetu Infinito o ich toruńskiej działalności.
- Jak powstał Wasz kwartet?
- Paulina Burczyńska: Zaczęło się od współpracy z chórem Copernicus, gdzie panowie potrzebowali kwartetu smyczkowego. Będąc pierwszą skrzypaczką, nie dysponowałam jeszcze wówczas stałym składem kwartetowym. Potem udało mi się skompletować trzy pozostałe dziewczyny do zespołu. W związku z tym, że miło się nam wspólnie grało, zarówno chór Copernicus, jak i publiczność wyrażali swoje zadowolenie na naszych koncertach. Postanowiłyśmy też nadać nazwę naszemu zespołowi - Kwartet Infinito, pod którą aktualnie funkcjonujemy.
- Jaki obecnie repertuar prezentujecie toruńskiej publiczności?
- Klaudia Marzec: Na najbliższych koncertach, odbywających się w Dworze Artusa, będziemy wykonywać muzykę filmową. Utwory w tej tematyce zostaną zaprezentowane w aranżacji kompozytora Tomasza Cywińskiego.
Paulina Burczyńska: Poza tym, w naszym repertuarze można też usłyszeć kompozycje o charakterze bardziej biesiadnym. Takie utwory są dedykowane dla tych osób, które nie są raczej miłośnikami muzyki poważnej i pragnęliby posłuchać czegoś fajnego, ale lekkiego w odbiorze.
- Kto należy do grona Waszych ulubionych kompozytorów?
- Paulina Burczyńska: Bardzo lubię i podziwiam Ludovico Einaudiego, a także Hansa Zimmera. Einaudi skomponował muzykę do filmu „Nietykalni”. Cenię go dlatego, że tworzy wspaniały klimat. Muzyka bardzo dobrze oddaje emocje i nastrój w tym filmie. Piękno utworów Einaudiego polega na prostocie i niepowtarzalnym, charakterystycznym stylu tego kompozytora. Z kolei Hans Zimmer jest znanym w świecie twórcą filmowych hitów. Jego muzyka zawsze przyprawia mnie o ciarki, ponieważ jest głośna i dynamiczna. Oddaje też w idealny sposób charakter każdego filmu.
- W jakiej przestrzeni pojawia się większe oddziaływanie muzyczne - w sali koncertowej czy podczas występu plenerowego?
- Paulina Burczyńska: Myślę, że te dwie przestrzenie wyraźnie różnią się między sobą. Na widowni sali koncertowej gromadzą się przeważnie osoby zainteresowane muzyką klasyczną. Natomiast w plenerze - dla przykładu na toruńskiej starówce - pojawia się zwykle sporo turystów i zdarzają się osoby, które zatrzymają się na chwilę, by nas posłuchać. Generalnie bardziej podobają się nam koncerty, które gramy w plenerze.
Kinga Politowska: Pewnego razu, podczas koncertu plenerowego, przechodziła w pobliżu wycieczka z Włoch. Grałyśmy akurat na scenie utwór „O sole mio”. Włoscy turyści zareagowali bardzo żywiołowo i zaczęli śpiewać. Była to trochę nieoczekiwana, ale bardzo miła dla nas sytuacja.
Paulina Burczyńska: Z kolei gdy występujemy we wnętrzach Dworu Artusa można odnieść wrażenie, że cała otoczka towarzysząca wówczas takiemu koncertowi jest o wiele bardziej podniosła i poważniejsza.
Kwartet Infinito wystąpi dziś o godz. 19 w Dworze Artusa.
Rozmawiał Mariusz Szramka