Beniaminek z Przylepu udanie dokończył swoje świętowanie. Cztery bramki i efektowny futbol.
W piątek klub z Przylepu hucznie obchodził 70. rocznicę założenia. Były odznaczenia, puchary i zabawa. Najwazniejszym momentem obchodów był jednak mecz z Dębem Sława Bal-cerzak i spółka. Licznie zgromadzeni kibice ubrani byli w zielone koszulki „Przylep się do nas” i żywiołowo dopingowali swój zespół. Na początku widać było delikatną tremę w poczynaniach miejscowych. Doświadczenie gości wzięło górę i to oni prowadzili grę. Już w 8 min mieli doskonałą sytuację i tylko poprzeczka uratowała TS od straty gola. Zespół trenera Mirosława Nowakowskiego dominował, ale nie potrafił pokonać dobrze dysponowanego golkipera miejscowych. Niespodziewanie to Przylep objął prowadzenie. Strata w środku pola, dobrze wyprowadzony kontratak i Gra-cjan Lewicki nie miał problemu z umieszczeniem piłki w siatce. Kilka minut trwało prowadzenie. Błąd defensorów po stałym fragmencie gry i Mikołaj Ula-nicki wyrównał. Druga połowa to zmiana obrazu gry i całkowita dominacja beniaminka. Przyniosło to trzy strzelone bramki i pewne zwycięstwo na inaugurację.
Z różnym szczęściem rywalizowali spadkowicze. Wysoką formę już na starcie pokazał Stilon i Formacja Port. Zwycięstwo 5:0 w Kożuchowie robi spore wrażenie. Mimo ubytków, kadra zespołu trenera Rafała Wojewódki wygląda okazale jak na czwartoligowe warunki. Udało się zatrzymać kilku graczy, którzy wiedli prym w ubiegłym sezonie. Jeżeli ekipa spod Świebodzina będzie grała równo i stabilnie przez cały sezon, to niewykluczone, że powalczy o wysokie lokaty. Prawdziwy sprawdzian ich dyspozycji nastąpi w czwartej kolejce, kiedy do Mostek przyjedzie główny kandydat do awansu - gorzowski Stilon.
A ten, w starciu z drugą ekipą ubiegłych rozgrywek San-tosem Świebodzin udowodnił, że jest trzecioligowcem w czwartej lidze. - Obecnie gorzowianie sa poza zasięgiem. Teraz mają mocniejszą kadrę niż w minionym sezonie. Ten rok dla Stilonu będzie czasem straconym. Posiadając taki silny skład, awans do trzeciej ligi będzie formalnością - powiedział po ostatni gwizdku trener „Świętych” Sylwester Buczyński, dodając że jego zawodnicy i tak postawili się niebiesko-białym, choć w ciągu 90 minut dali sobie wbić cztery bramki. Gdyby stilono-wcy okazali się skuteczniejsi, to tych goli byłoby o wiele więcej. - Przed nami sporo pracy, bo na pewno przyjdzie nam mierzyć się z piłkarzami, którzy wyżej postawią nam poprzeczkę - zakończył szkoleniowiec Stilonu Adam Gołubowski.
W dobrych humorach z dalekiego wyjazdu wróciła drużyna z Rzepina. Steinpol Ilanka przywiozła trzy punkty z Bytomia Odrz. Trener Kamil Michniewicz narzekał na roszady personalne, lecz przyznał, że celem jego ekipy będzie pierwsza „piątka”. Opiekun Odry mówił otwarcie, że jego podopiecznym ciężko będzie pozostać w lidze. Będzie chciał udowodnić, że z niewielkim budżetem można rywalizować z dużo lepszymi zespołami.
Gorsze nastroje panują wKarninie i Lubsku. Były już trzecioligowiec w kiepskim stylu przegrał z beniaminkiem z Gó-rzycy. Kilka ważnych ogniw opuściło Piasta. Przede wszystkim młodzi Karol Gardzielewicz i Michał Pakuła. Pierwszy trafił do pierwszoligowej Miedzi Legnica, a drugi prawdopodobnie zostanie graczem Stilonu. Trudne zadanie czeka zespół trenera Mateusza Konefała, który już w ubiegłym sezonie często borykał się z problemami kadrowymi. Budowlani Lubsko stracili prezesa i ponad połowę składu. Trener Robert Ściłba podczas okresu przygotowawczego na treningach miał do dyspozycji tylko kilku piłkarzy. Okoliczności nie sprzyjały spadkowiczowi, jednak zespół w mocno okrojonym składzie całkiem dobrze zaprezentował się w Nowej Soli. Do formy wraca Maciej Trziszka, jeden z najlepszych lubuskich strzelców ubiegłych lat. Głównie na jego barkach będzie ciążyło zdobywanie bramek. Zwycięstwo nowosolan-om dopiero w samej końcówce zapewnił doświadczony Remi-giusz Smolin.
Dość niespodziewanie pogromem zakończyło się spotkanie w Zbąszynku. Miejscowa Syrena mocno się wzmocniła, czym pokazała, że chce „bić się” o czołowe lokaty. Jednak o takim wyniku nawet nie marzyli zagorzali sympatycy klubu. Ofe-nsywny i ładny dla oka futbol został okraszony aż siedmioma golami! Pierwszego hattricka w tym sezonie zdobył Paweł Dulat, a dwa gole dołożył Radosław Nolka. Sprotavii nie wychodziło w sobotę zupełnie nic. Obrona popełniała proste błędy, a golkiper Adrian Sala co chwilę wyjmował piłkę z siatki. Nie o takim początku marzył trener Mieczysław Sobczak. Okazja do rehabilitacji jego zespołu będzie już za tydzień. Do Szprotawy przyjedzie beniaminek TS Przylep.