Grabaż: Grunt w tym, żeby nie przegryzać sobie gardeł [ROZMOWA]
Nie potrafię zgodzić się na to, by znów rządzili nami ludzie, którzy niczego nie rozumieją i dlatego wszystkiego zakazują - mówi Krzysztof "Grabaż" Grabowski.
Za starzy na fajki i kawę – śpiewasz na nowej płycie. To chyba również o Tobie. Z biegiem lat indeks rzeczy zakazanych się powiększa? A może nie jesteś wobec siebie zbyt rygorystyczny?
Krzysztof "Grabaż" Grabowski: Ja się rygoryzmu wyzbywam kiedy się da, natomiast mój organizm jest innego zdania. Toczymy taką małą prywatną wojenkę. Raz na górze jest moje, raz organizmu. Przyznam jednak szczerze, że im dalej w las, tym ta walka staje się coraz bardziej nierówna.
Ale na kibicowanie za stary się nie czujesz. Nie znam się na piłce nożnej, ale recenzje meczów, które regularnie publikujesz na Facebooku, czytam z zaciekawieniem.
Oglądanie meczów to w zasadzie jedyna rozrywka, do której potrzebuję telewizora.
Rozumiem, że wczoraj nie mogłem się do Ciebie dodzwonić, bo oglądałeś reprezentację (rozmawiamy dzień po wygranym meczu Polska – Czarnogóra, który zapewnił naszej drużynie awans do mundialu w Rosji – przyp. red.)?
Oczywiście. Często syn zaprasza kumpli i oglądamy piłkę w większym gronie. To ma swój urok. Pamiętam, że swoje pierwsze mistrzostwa świata, w 1974 r. w Niemczech, też oglądałem w większym takim rodzinnym gronie. Z kolei te w 1986 r. - na małym telewizorku z ekipą z akademika. Dziś po latach wracam do tej fajnej tradycji wspólnego przeżywania sportowych emocji. Choć bardzo lubię też oglądać sam.
Właśnie wydałeś nową płytę ze Strachami Na Lachy. „Przechodzień o wschodzie” wychodzi cztery lata po poprzedniczce. To chyba najdłuższa przerwa między nagraniami, jaką sobie w dotychczasowej działalności zafundowaliście.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień