Gorzowski teatr świętuje urodziny. To już 70.

Czytaj dalej
Fot. materiały Teatru Osterwy
Tomasz Rusek

Gorzowski teatr świętuje urodziny. To już 70.

Tomasz Rusek

Aktorzy wcale nie są w teatrze najważniejsi. Najważniejszy jest... oświetleniowiec. Wiedzieliście? Nie? 5 stycznia, z okazji 70. urodzin Teatru Osterwy, dowiecie się jeszcze więcej.

5 stycznia 1946 r. był w Gorzowie dla miłośników sztuki ważnym dniem. W budynku teatru, który nieźle przetrwał wojnę, co prawda organizowano nieco wcześniej koncerty i amatorskie przedstawienia, jednak właśnie równo 70 lat temu oficjalnie rozpoczął działalność Miejski Teatr. Na scenie zagrano sztukę „Stary kawaler”. Grał go sam ówczesny dyrektor teatru - Henryk Barwiński.
Jednak nie myślcie o 70-letnim teatrze jak o staruszku. Jeśli już porównywać go do człowieka, to należałoby powiedzieć, że jest dziarskim panem w średnim wieku. Bo cóż to 70 lat dla teatru?!

Tu czuć perfumy

Poniedziałek, chwila przed 10.00. Siadam na wprost obecnego dyrektora Jana Tomaszewicza i pytam: - Czemu dziś, zamiast do kina, powinienem pójść na randkę właśnie do teatru?

- Bo u nas nie ma popcornu. To dobre dla zdrowia, zębom też prażona kukurydza nie służy. No i w teatrze poczuje pan perfumy swojej towarzyszki, a nie smażony olej - odpowiada z uśmiechem dyrektor.

Jednak nie kryje, że obecnie teatrowi jest trudniej, niż przed laty. Kiedyś rywalizował co najwyżej z dopiero zdobywającym popularność kinem. Dziś walczy o klienta z galeriami, filharmonią, z telewizją i... internetem. - Czasy mamy takie, że emocje, atrakcje, wzruszenia można sobie zafundować jednym kliknięciem myszki. Jednak u nas, w teatrze, wciąż są one bezkonkurencyjne: bo na żywo, na wyciągnięcie ręki i świetnie podane - zachwala Tomaszewicz.

Głosowanie nogami

Rocznie teatr odwiedza około 80 tys. osób. Jednak nie da się z nich stworzyć portretu przeciętnego widza. - Są różni, jak nasz repertuar. Co cieszy, cały czas pojawiają się na widowni nowe twarze, które potem wracają na kolejne spektakle, których w zeszłym roku było 250 - dodaje dyrektor.

Widać to też... w kasie. Teatr ma około 3,1 mln zł dotacji. Jednak potrzebuje rocznie 4,7 mln zł. Czyli jeśli nie będzie widzów, nie będzie z czego połatać różnicy.

Jednak widzów nie brakuje. Ostatnie hity? „Ony”, „Kochać” i megaprzebój - „Trzy razy Piaf”. Na pniu schodzą też bilety na Gorzowskie Spotkania Teatralne (kolejki po wejściówki na gwiazdorskie spektakle ustawiają się przed świtem - Katarzyna Thiemann, która też w takiej stała, tłumaczyła nam, że to jedyna szansa, by mieć pewność, że zobaczy się w Gorzowie najlepszych aktorów w kraju), a na przedstawienia na Scenie Letniej ściągają większe tłumy, niż po karpia w Lidlu. Z drugiej strony, dzięki tym wydarzeniom, pochwały zbiera nasza publiczność. Ostatnio nie mógł się jej nachwalić Piotr Fronczewski, wcześniej pod wrażeniem była Katarzyna Pakosińska. - O matko! Ale u was atmosfera! - mówiła w rozmowie z „GL”.

Teraz przebojem może okazać się... „Stilon”. Sztuka o związkach miasta i mieszkańców z legendarnym zakładem pracy ma być historią o Gorzowie i o nas. Bo nie bez powodu mawia się, że każdy w Gorzowie albo pracował w Stilonie, albo miał tam kogoś z rodziny.

P.S. z tym oświetleniowcem, to nie wcale żart. Jest najważniejszy. - W tym sensie, że chorego aktora mogę zastąpić innym, a oświetleniowca mam jednego - mówi dyrektor.

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.