Gorzowianie są źli, że muszą chodzić i jeździć po placu budowy
Jak się jeździ po placu budowy? - Jestem zły, że się z tego cieszę - mówi pan Wojciech. A pan Jerzy to chodzi po tym placu z wnuczką
We wtorkowe popołudnie spotykamy pana Jerzego. Idzie z wnuczką po rozrytym chodniku przy ul. Walczaka. - Nie ma bata na wykonawcę... Ciągle wszystko idzie jak po grudzie, a my chodzimy po wykopach. No jak to wygląda? - mówi, a za nim drogowy armagedon.
Kawałek dalej przy Schodach Donikąd parkuje pan Wojciech. - Przejechałem właśnie Warszawską i powiem panu, że jestem zły, że się z tego cieszę. Zły! Niby jest wygodniej, nie stałem w korku na Teatralnej, ale, do diaska, to ciągle plac budowy. Od pół roku powinien tu być normalny ruch, a nie slalom i trąbienie na pieszych i oczekiwanie, że będziemy za to wdzięczni - mówi wysiadając. Jednak oddanie do ruchu fragmentu niewykończonej ul. Warszawskiej mocno odciążyło Teatralną. Przede wszystkim nie grzęzną już na niej autobusy MZK, które kursują teraz przez plac budowy.
Warszawska od filharmonii do łaźni i z powrotem jest przejezdna od piątku. Wymusiło to miasto. Inaczej zerwałoby umowę z wykonawcą. Jednak auta poruszają się pomiędzy słupkami, po placu budowy, do tego częściowo po torowisku. Po którym na dokładkę chodzą piesi. - No a którędy mam iść? Jak wyjść z placu Staromiejskiego? Więc idę po torowisku - rzuca wkurzona pani około 60. Za nią po szynach biegnie Paweł Rajczak. - Jaja. Innego słowa nie mam. Tyle dobrego, że po tym, jak miasto zrobiło zadymę, od razu jest więcej budowlanych - zauważa.
To prawda. Widać ich było wczoraj w kilku miejscach ul. Warszawskiej i na ul. Walczaka. Ta jest - przypomnijmy - zupełnie w polu. Choć i nią - niektórymi odcinkami - jeżdżą samochody, wzbijając tumany kurzu i klucząc między wykopami i stertami materiałów budowlanych.
Kiedy ta ulica będzie gotowa? Nie wiadomo. Zgodnie z przyrzeczeniem wykonawcy najnowszy harmonogram robót ma być przedstawiony w czwartek.