Gorzów: w tym urzędzie inwalidzi byli obsługiwani... na dworze!
10 lat. Dokładnie tyle trwała walka urzędników o... montaż windy przy Urzędzie Stanu Cywilnego. Właśnie kończy się sukcesem.
Trudno uwierzyć, że trzeba było dekady, by w końcu zakończyć temat. Przecież łaziki kosmiczne buduje się w trzy lata, filharmonię postawiliśmy w dwa. A temat windy mielił się lat 10. Teraz okazuje się, że będzie ona kosztowała miasto kosmiczne... 65 tys. zł (czyli mniej niż plac zabaw). Bo drugie tyle dołoży PFRON. Kierowniczka USC Mirosław Winnicka uśmiecha się: - Naprawdę? Będzie winda? Cieszę się ogromnie. Od 2005 r. się o nią staraliśmy. Ostatnio trwały ustalenia i rozmowy z konserwatorem, dopinana była kwestia finansowania. Jednak od pana się dowiaduję, że jest zielone światło dla inwestycji - mówiła nam w środę zadowolona M. Winnicka. To m.in. ona - w imieniu petentów- toczyła tę batalię. Batalię z 11 schodami.
Obsługa na dworze
Schody są wyjątkowo strome. Zdrowy, młody, wysportowany człowiek wbiegnie na nie bez zadyszki. Starszy - wdrapie się z trudem. Schorowany - da radę, opierając się na poręczy. Ale niepełnosprawny nie ma szans tu wjechać na wózku.Dlatego takich klientów urzędniczki... obsługiwały na dworze. - Na dworze? - upewniam się podczas rozmowy z M. Winnicką.- Tak. Jeśli ktoś się godził, to go wnosiłyśmy z pomocą innych ludzi do urzędu. Jednak niektórzy odmawiali. Czuliby się takim czymś upokorzeni. Podchodziłyśmy do tego ze zrozumieniem, więc pracownice USC wybiegały z dokumentami, pomagały je wypełniać, a potem np. pobierały opłatę, wracały do biura, dopełniały formalności i znowu wybiegały na dwór - opowiada pani kierownik.
Wjazd z boku
Teraz, dzięki współpracy wiceprezydenta Łukasza Marcinkiewicza i służb konserwatorskich migiem udało się znaleźć kompromis (pałacyk USC jest zabytkiem, nie można tu palcem kiwnąć bez różnych zgód, pozwoleń, ustaleń i stosu dokumentów). I w końcu będzie winda. Jej budowa jest planowana na przyszły rok. Żeby nie psuła pięknej willi, fachowcy „schowają” urządzenie za ścianą, która jest kawałek obok schodów - po ich prawej stronie. Trzeba będzie tylko przebić się przez ścianę w nieużywanej szatni. I już niepełnosprawni czy schorowani nie będą musieli pokonywać schodów. Jednak problemy z dostępem do urzędników były i są nie tylko tutaj. Cały czas osoby na wózkach czy matki z dziećmi w wózkach mają kłopoty z załatwianiem spraw w głównym budynku magistratu (regularnie uwagę na to zwraca niepełnosprawna Teresa Pruska - Kołodziej). Powód: schody. Urząd już planuje ten kłopot rozwiązać.
Jak? Jest pomysł, by kluczowe wydziały przeniosły się na parter. Poza tym urząd rozważa trzy różne wersje na salę obsługi petenta. Może być w galerii, może w innym budynku, może w końcu być przeprojektowana obecna sala obsługowa. Więcej na dziś jednak nie wiadomo (w budżecie na 2016 r. na zmiany w obsłudze interesantów jest ponad 1 mln zł). Na pewno też rozpoczynający się zaraz konkurs na przebudowę urzędu będzie zawierał warunek dostępności dla niepełnosprawnych. Czyli będą mieć lepiej, ale w przyszłości.Już mogą odczuć zmiany, odwiedzając biura urzędu przy ul. Myśliborskiej - tam są odpowiednie warunki. A gdyby ktoś nie wierzył, że winda jest taka ważna, niech pojedzie do I LO przy ul. Puszkina. Tam dźwig zbudowano w tym roku. Szkoła wywalczyła go w budżecie obywatelskim. - Jest, działa, sprawdza się znakomicie. To wielkie ułatwienie i pomoc dla mniej sprawnych czy chorych - mówia nam wczoraj dyr. Ewa Szmit.