Gorzów: uważajcie na barszcz Sosnowskiego. Znowu go pełno!

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Rusek
Tomasz Rusek

Gorzów: uważajcie na barszcz Sosnowskiego. Znowu go pełno!

Tomasz Rusek

Wielki, groźny i trudny do usunięcia - właśnie taki jest barszcz Sosnowskiego. Ostrzegamy: wrócił. Lepiej na niego uważać.

Nawet po ponad 2 metry wysokości ma barszcz Sosnowskiego, który rośnie wzdłuż drogi z Czechowa do Santoka. Powiadomił nas o nim Czytelnik. - Jest wielki. I jest go mnóstwo - mówił nasz informator. Natychmiast pojechaliśmy na miejsce.

Tuż przy drodze

Okazało się, że krzaki tej groźnej rośliny faktycznie są ogromne! Owszem część z nich rośnie na niedostępnym dla pieszych pasie przy nasypie kolejowym, a część na prywatnych polach, jednak wiele „prywatnych” krzaków znajduje się tuż przy drodze, na poboczu. Tak blisko, że gdyby rowerzysta spadł z roweru, dotkliwie się poparzy. Co gorsza, krzaki są rozwinięte, dojrzałe - to nie nowe samosiejki, tylko solidne rośliny z grubą łodygą - łatwo nie będzie się ich pozbyć.

Podobnych miejsc jest w gminie Santok więcej. Dlatego santoccy urzędnicy zaczęli walkę z rośliną, która rośnie na gminnych terenach. - Wytypowaliśmy kilka miejsc najbardziej zagrożonych i zleciliśmy zniszczenie barszczu. Zajmą się tym profesjonaliści - powiedział nam wójt Santoka. Urząd wyda na to około 30 tys. zł.

Czesław Pastwa z fundacji „Palący problem - Heracleum”, który już zaczął niszczenie barszczu w Santoku, powiedział nam wczoraj, że walka potrwa wiele tygodni i wymaga nawet czterech interwencji. Bo nie polega na koszeniu roślin - to może tylko zwiększyć ich liczebność! Trzeba je niszczyć chemicznymi opryskami.

Miasto też niszczy

Swoją akcję antybarszczową prowadzi także gorzowski magistrat. Urząd dysponuje mapą występowania tej kaukaskiej rośliny i metodycznie ją niszczy przy okazji prac nad zagospodarowaniem zieleni. Duża akcja była m.in. w minionym roku, kolejna trwa teraz.

Co ciekawe, roślina występuje najczęściej na prywatnych działkach. - Mamy około 30 wskazań z prywatnych nieruchomości - przyznał nam wczoraj komendant Straży Miejskiej Andrzej Jasiński. Kłopot polega na tym, że... nie ma prawnych możliwości nakazania komuś zlikwidowania barszczu! Można najwyżej zasugerować działania eksterminacyjne. I to władze gmin i miasta robią. Nie bez powodu - barszcz naprawdę jest niebezpieczny.

Barszcz Sosnowskiego
Tomasz Rusek Groźny barszcz w okolicy drogi do Santoka.

Poparzenia zadane przez roślinę goją sięmiesiącami, w zasadzie ślady po nich nigdy nie znikają, a 1 lipca w szpitalu w Siemianowicach Śląskich zmarła 67-latka, która podczas koszenia trawy poparzyła barszczem rękę. Zawarte w roślinie toksyny w połączeniu z przewlekłymi chorobami kobiety doprowadziły do śmierci...

Dlatego każdy z nas może zgłosić miejsce, w którym widział barszcz Sosnowskiego. Zbieraniem informacji zajmuje się wydział gospodarki komunalnej (tel. 95 735 57 64) oraz straż miejska (95 735 57 28). Migiem przekazujemy więc urzędnikom zgłoszenie od Czytelniczki Aliny, która widziała barszcz w okolicy Silwanowskiej, za przedszkolem.

Uwaga: barszcz zawiera furanokumaryny. Objawy poparzenia mogą więc wystąpić nawet po kilku dniach po kontakcie z rośliną. Jeśli tak się stanie, natychmiast pędźcie do lekarza.

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.