Gorzów: tak się żyje na Górczynie
Nazywam się Tomasz Rusek. Na Górczynie mieszkam, odkąd pamiętam. Czyli od 1986 r. Najpierw przy Armii Ludowej, potem przy Obrońców Pokoju, teraz przy Starzyńskiego.
Byłem świadkiem tego, jak osiedle z pustyni zamieniało się w największą dzielnicę, która dziś - według różnych szacunków - liczy do 40 tys. mieszkańców - zależy odkąd dokąd liczyć. Ja wliczam bloki spółdzielni Górczyn, Włókno, całe Sady, a także obszar domów w okolicy Castoramy i szpitala.
Nieskromnie uznaję, że zalety i wady Górczyna znam doskonale. Oto moje obserwacje.
Powody do dumy
Przestrzeń i zieleń! Górczyn ma wiele miejsc, które sprawiają, że człowiek może odetchnąć pełną piersią. Uwielbiam wraz z córką spędzać czas w parku Górczyńskim. Młoda kocha plac zabaw, ja lubię tam spacerować. Zawsze zachodzimy do pana Korsaka (jest tam jego pomnik), po parku jeździmy na rowerze. Tam szalejemy w ciepłe dni koło fontanny. Tam zbieramy kasztany. Czasami robimy też wypady do Parku 750-lecia za Castoramą.
Generalnie Górczyn to raj pod względem miejsc do zabaw z dziećmi. Potwierdzają to państwo Krzysztof i Małgorzata Kopcowie. Spotykamy ich, gdy wraz z dziećmi: Tomkiem i Martyną spacerują po parku Górczyńskim. - Jest gdzie spędzać czas. I to tuż koło domu! - mówią (mieszkają przy Armii Ludowej).
Place są tu naprawdę co kilka kroków. Są też mniej oczywiste miejscówki. Parczek koło pętli tramwajowej, dawny cmentarz koło ul. Roweckiego, fajna ścieżka spacerowa wzdłuż ul. Bierzarina, miasteczko rowerowe przy ul. Paderewskiego. A do tego rzut kamieniem do Kłodawy czy Wojcieszyc, gdzie śmigam rowerem. - Ja też doceniam ogromne ogrody działkowe. One też sprawiają, że powietrze na Górczynie jest przyjemne. No i dzięki działkom nie ma tu tyle betonu, co na innych osiedlach - mówi mi Wacław Borczewski.
Kolejna zaleta: oferta handlowa. Mam na Górczynie, w zasięgu spaceru: Biedronkę, Lidla, Netto, Tesco, Kupca Gorzowskiego, Panoramę oraz fajny ryneczek między blokami przy ul. Popławskiego. Mogę kupić dosłownie wszystko, bez wizyty w centrum. Na miejscu mam też klub fitness - Fabryka Formy w Panoramie. To jest to!
- Mamy tutaj także punkty krawieckie, piekarnie, pocztę, kawiarnie, puby, kino, apteki. Wszystko na miejscu. No i szpital to też taki Górczyn, tyle że na uboczu - wylicza jeszcze Krzysztof Filipczak.
Na plus trzeba zaliczyć połączenia komunikacji miejskiej. Owszem, tramwaje są zawieszone, jednak i bez nich ja - Rusek - nie narzekam. Pod nosem mam pętlę Ustronie, z której dojadę niemal w każdy zakątek miasta (czasami z przesiadką). A gdybym nawet nie mieszkał koło pętli, to i tak wszędzie są jakieś przystanki.
Górczyn to też miejsce, gdzie miasto pompuje najwięcej pieniędzy na „wspólne” rzeczy. Tu powstało nowe przedszkole, nowy plac zabaw, nowy żłobek,. Tu będą w przyszłości biegły nowe linie tramwajowe, tu powstanie nowa szkoła (a dokładnie oddział istniejącej SP 20). Nie dziwię się więc mieszkańcom innych osiedli, gdy narzekają, że „wszystko buduje się na Górczynie.
Uwielbiam w Górczynie to, że ciągle się zmienia i rozrasta. Na moich oczach urósł cały Plac Papieski, Sady, Kolorowe Osiedle. Teraz rośnie osiedle koło pętli tramwajowej czy bloki przy Obrońców Pokoju. Widziałem i widzę to - piętro po piętrze. Co ważne, nie jest to zabudowa denerwująco gęsta. Nowe budynki nie rosną tak ciasno przy sobie, jak dzieje się to w innych miejscach. To znaczy ciaśniej niż w latach 80., ale cały czas da się otworzyć okno, by nie walnąć w sąsiedni blok.
No i mocno subiektywna zaleta: bezpiecznie tu i bieda nie daje po oczach. Nie ma zakątków, gdzie strach chodzić. Pewnie, są miejsca obstawiane przez pijaczków czy nastolatków, jednak nikt nikomu nie skacze tu po głowach, nie zabija, nie pali zwłok na boisku, jak się zdarzyło na Słonecznym.
Powody do wstydu
To, co jest wielką zaletą Górczyna - czyli wieczny rozrost i rozbudowa - jest też paradoksalnie jego potężną wadą i bolączką. Można odnieść wrażenie, że miasto nie nadąża za deweloperami. Kilka istotnych ulic to albo klepiska, albo „tymczasowe” drogi z płyt, które są takie już od lat. Wymienić? Proszę bardzo: ul. Niepodległości, ul. Grabskiego, ul. Sosnkowskiego, Sosabowskiego, w części także np. Okulickiego. Bloki już tu stoją, a dojechać do nich wygodnie można najwyżej terenówką. Po najmniejszym deszczu robi się błoto i megakałuże.
Z drugiej strony stare ulice - jak Armii Ludowej, Krajowej, Popławskiego czy Hubala - przez lata stały się wąskimi niteczkami, wiecznie zastawionymi autami, bo nie ma gdzie budować nowych parkingów (nie licząc tego koło galerii Manhattan - dał nam wielką ulgę!). Pamiętam, że gdy dwa lata temu wybuchł pożar przy ul. Kutrzeby, strażackie wozy miały nie lada problem, by zmieścić się, a potem manewrować między autami. I zapewniam: taki sam kłopot miałyby niemal na każdej uliczce na moim osiedlu. To na pewno następny powód do wstydu - także dla mieszkańców, którzy stawiają auta gdzie popadnie.
Górczyn jest najbardziej poblokowanym szlabanami osiedlem w naszym mieście . Pół-zamknięte są niemal wszystkie nowe kwartały deweloperskie. „Szlabanoza” dotyka też stare bloki - mieszkańcy chcą „chronić” swoje ulice i parkingi przed obcymi kierowcami, więc instalują blokady, gdzie się da. To tutaj - przy ul. Bogusławskiego i Sosnkowskiego - były głośne problemy pogotowia, gdy nie mogło dojechać do chorego przez zablokowane wjazdy między bloki. Cała Polska o tym mówiła. Choć i to się zmienia: spółdzielnia Włókno zamontowała inteligentne szlabany (otwierają się na sygnał karetki). To samo zaczęła robić spółdzielnia Górczyn.
Niedawno jeszcze do minusów dodałbym felerne skrzyżowanie (a raczej organizację ruchu na nim) przy biurowcu Watrala. Jednak po kilkudziesięciu (!) kolizjach miasto w końcu to zrozumiało i zbudowało tam rondo. Auta przestały się zderzać jak ręką odjął. Ale na Szarych Szeregów ciągle jeżdżą za szybko.