Gorzów: którędy ma jechać tramwaj? Zdania są podzielone
- Jeśli tramwaj pojedzie tak jak chce urząd, będzie woził powietrze - ostrzega radna i społecznik. W poniedziałek, 7 grudnia przedstawili nam inny układ linii, o który chcą walczyć, żeby „to miało sens”.
O rozbudowie sieci napisaliśmy w „GL” 1 grudnia w tekście „Tramwaje wjadą w Górczyn”. Ujawniliśmy ostateczny kształt tras, bo miasto zaczęło starania o decyzję środowiskową i musiało przedstawić swoje plany.
Nowe torowiska - według tego pomysłu - miałyby się zbiegać na rondzie Piłsudskiego. Ułożono by je od istniejących tras wzdłuż al. Odrodzenia i - środkiem drogi przez park - od ul. Pomorskiej. Potem torowisko szłoby ul. Piłsudskiego, później w prawo w Górczyńską, a następnie w lewo w ul. Okulickiego, aż do przecięcia z Szarych Szeregów.
Telefon od radnej
Jednak zaraz po materiale dostaliśmy telefon od radnej Ludzi dla Miasta Marty Bejnar - Bejnarowicz. - Można racjonalniej zaplanować trasy. Czyli tak, by ludzie mieli do tramwajów bliżej, co przełoży się na liczbę pasażerów, a przecież o to powinno chodzić - zapewniła przez telefon. I zaznaczyła, że to nie puste słowa, tylko twarde fakty i obiecała przedstawić je na spotkaniu z reporterem. Wczoraj je poznaliśmy. Wraz z pomysłem, co i gdzie zmienić.
Musi być blisko
Działacz obywatelski Paweł Kurtyka, współtwórca Ludzi dla Miasta, Sztuki Miasta i Rowerowego Gorzowa, na spotkanie z reporterem przyniósł wczoraj wyniki badań z kilku miast całego świata. Jasno pokazują one, że im bliżej przystanek jest zabudowań, tym więcej ludzi regularnie wybiera tramwaj.
Na wykresach widać, że sensowną granicą jest 200-300 metrów. Jeszcze sto metrów więcej i już tylko garstka ludzi idzie do takiego przystanku. - Tymczasem w forsowanej przez urząd wersji fundujemy sobie właśnie takie martwe pola. To nie ma sensu. Po co budować tramwaj w miejscu, gdzie nie ma i w przyszłości nie będzie zabudowy? Już mamy takie torowisko: wzdłuż ul. Walczaka. Zbudowano je na potrzeby pracowników wielkich zakładów, które potem poupadały. I co? Teraz linia jedzie bokiem osiedla, jest dla nikogo, pod koniec wozi powietrze - mówił nam wczoraj P. Kurtyka.
Zagrożenie? Podobne
Jego zdaniem takie samo zagrożenie byłoby w przypadku odcinków: przez park Kopernika i potem - częściowo - przez Okulickiego.
Kurtyka przygotował nawet mapy miasta, na które nałożył dane o odległościach od planowanego torowiska. Widać wyraźnie, że do tych dwóch wskazanych odcinków blisko miałaby garstka gorzowian.
Którędy więc - zdaniem radnej Bejnar - Bejnarowicz i Kurtyki - powinny pojechać nowe linie? Oboje są za pozostawieniem torowiska od ul. Mieszka I, przez al. Odrodzenia do góry - do ronda Piłsudskiego. Ale na pozostałe trasy mają inne pomysły.
Ich zdaniem nowe torowisko nie powinno być poprowadzone z Pomorskiej prosto drogą przez park (jest tu zachowany pas zieleni), tylko z ul. Walczaka skręcić w Czereśniową. Bo tam są ludzie: szkoły, budynki mieszkalne, przedszkole, całe nowe osiedle w okolicy 9 Maja. Dalej z ul. Czereśniowej tramwaj skręcałby w ul. Piłsudskiego, a następnie w Górczyńską i w Okulickiego - jak w planie urzędu.
Jednak potem zjechałby koło Watrala w ul. Kombatantów. I tą ulicą jechał dalej aż do krzyżówki z ul. Szarych Szeregów, w którą by skręcił w lewo i dojechał aż za SP 20, aż do ogrodów działkowych.
- W takim układzie zabrałby większość pasażerów autobusom 104, 124, 125 - dziwię się na głos.
- I o to chodzi. Jeśli tramwaje mają mieć sens i znaczenie, muszą się stać kręgosłupem układu komunikacji - mówią zgodnie Bejnarowicz i Kurtyka.
Radna obiecuje, że lada dzień w sprawie tramwajów powstanie interpelacja. - Wstrzymacie prace nad dokumentacją? - pytam.
- Rozbudowa sieci tramwajowej to inwestycja za miliony i na dekady. Lepiej zrobić to porządnie, nawet jeśli dziś ma to oznaczać zrobienie naprawdę małego kroku w tył. Komunikacja miejska musi być maksymalnie efektywna - podsumowuje radna.