Gorzów: Jak można wesprzeć dzieciaki z Puszkina
Co dalej z placówką dla dzieci? Przekazać stowarzyszeniu? Likwidować? Urzędniczka: - A może znaleźć trzecie rozwiązanie?
- Tej placówki nie można likwidować. Gdy przychodzi weekend, jest płacz i krzyk, że córka musi zostać w domu. Ona chciałaby przychodzić do „przedszkola”, jak ją nazywa, nawet w sobotę i niedzielę - mówiła nam wczoraj w bibliotece wojewódzkiej Agata Grzybkowska. Kobieta jest matką 3-letniej Nikoli, która chodzi do Placówki Wsparcia Dziennego (uczęszczają tu dzieci z rodzin, które - mówiąc krótko - mają problemy w życiu).
Wokół tego miejsca od ponad dwóch miesięcy jest bardzo gorąco. Dlaczego? Miasto chce zlikwidować tę placówkę i w jej miejsce powołać nowy „twór”, który miałby być prowadzony przez stowarzyszenie Siemacha, która w całej Polsce prowadzi 26 placówek wsparcia dla dzieci i młodzieży.
18 dzieci uczęszcza do Placówki Wspar-cia Dziennego. Przyjmowania więcej dzieci zakazali urzędnicy.
W połowie lutego likwidacyjna uchwała została przyjęta przez radnych (pracownicy placówki o likwidacji dowiedzieli się ledwie kilka dni przed sesją). Alina Czyżewska, działaczka Ludzi dla Miasta, która patrzy urzędnikom na ręce, zaskarżyła jednak dokument. Wojewoda lubuski Władysław Dajczak stwierdził, że uchwała ma wady prawne i ją unieważnił. Ale pytanie: czy placówkę likwidować czy nie - pozostało.
Wczoraj placówka była tematem specjalnej debaty w bibliotece
- Próba likwidacji jest błędem. W tej chwili nie ma za tym żadnych argumentów - mówił radny Krzysztof Kochanowski z klubu Nowoczesny Gorzów. - Ja do likwidacji placówki w tym roku nie dopuszczę - dodawała radna Grażyna Wojciechowska.
Argumenty miała też Jolanta Serbakowska z Towarzystwa Zapobiegania Narkomanii. - Ludzie z Siemachy pracują dobrze, tylko oni nie są stąd. Warto też mieć na uwadze, że jeśli ktoś przejmie placówkę, to o pieniądze z zewnątrz będzie mógł ubiegać się dopiero w 2018 r. - mówiła. Dziś na prowadzenie tego miejsca idzie rocznie 170 tys. zł. Uczestnicy debaty zwracali jednak uwagę, że w przyszłości Lubuskie będzie miało do rozdysponowania na podobne placówki społeczne aż 15 mln zł.
Placówkę wsparły też partie. SLD wydało oświadczenie, w którym napisało, że „niewskazanym jest oddawanie placówek wsparcia organizacjom pozarządowym w intencji osiągnięcia oszczędności budżetowych”. Z kolei partia Razem pisze: „polityka likwidacji (...) nacechowana jest logiką prywatyzacji”.
Jakie argumenty za likwidacją ma miasto?
Dwa miesiące temu urzędnicy mówili, że chcą, aby placówka była miejscem wsparcia dla dzieci w różnym wieku, a nie - jak dziś - tylko dla tych w wieku przedszkolnym. Na wczorajszą sesję nie dotarła jednak szefowa Gorzowskiego Centrum Pomocy Rodzinie Justyna Pawlak, a prezydenta Jacka Wójcickiego reprezentowała Hanna Gill-Piątek, nowy dyrektor wydziału praw społecznych: - Trzeba znaleźć trzecie wyjście. Jeśli kasy jest tak dużo, to może lepiej placówkę poszerzyć?