- Żyjemy jak... w puszcze. Zamknięte okna, zaciągnięte rolety - mówi mieszkanka Kłodawy pod Gorzowem. Teraz tam grasują złodzieje. Mamy sygnały, że też na Osiedlu Poznańskim. Ludzie nie śpią przez to po nocach.
Zamknięte okna i opuszczone rolety zewnętrzne w domu mieszkanki Kłodawy to reakcja na to, co ludzie słyszą od policji. A słyszą ciągle mniej więcej to samo: - Włamań było kilka, więc jeszcze nie możemy nazwać tego serią. Poza tym w kodeksie karnym określenia są bardzo skomplikowane. W niektórych przypadkach, jakie zdarzyły się na terenie gminy, nie możemy mówić o kradzieży z włamaniem, ponieważ niektórzy mieszkańcy nie zamykali drzwi. Jeśli złodziej nie napotka na swojej drodze przeszkody, jaką jest np. zamek, jeśli nie musi wybić okna, wyważyć drzwi, nie mówimy o włamaniu - mówi Grzegorz Jaroszewicz z zespołu prasowego komendy wojewódzkiej w Gorzowie.
- No to zamykam te okna, choć jest gorąco i opuszczam rolety. W domu jest jak... w puszcze, ale nikt nie powie, że wpuściliśmy złodzieja - mówi mieszkanka Kłodawy.
Złodzieje to tutaj teraz temat numer jeden. Nic dziwnego. Wygląda na to, że szajka, o której pisaliśmy w „Głosie”z 1 lipca, i która grasowała na osiedlu za cmentarzem w Gorzowie, teraz ma na celowniku Kłodawę. A mamy też sygnały, że i Osiedle Poznańskie.
Nawet starosta gorzowski Małgorzata Domagała na cyklicznym spotkaniu ze służbami dopytywała policję, jak ma uspokoić mieszkańców, bo panuje psychoza. Co usłyszała? Że... żadnej serii włamań nie ma i że mieszkańcy powinni zabezpieczać domy.
Nasz Czytelnik i mieszkaniec willi za cmentarzem w Gorzowie: - Ludzie się boją! Proszą mnie, żebym sprawdzał nagrania z mojej kamery. Organizują się i sami chcą patrolować osiedle - mówi mężczyzna. Od niego też pochodzi nagranie, które - jak mówi - zarejestrowało „wizytę” szajki (policja dostała ten materiał). Jest z 11 lipca. O 4.10 nad ranem kamera pokazała na skrawku osiedla między ulicami: Żwirową a Marmurową ciemny osobowy samochód i białego busa, z którego wysiedli mężczyźni...
W Kłodawie wiele osób zna już na pamięć ten filmik (krąży po sieci). Zresztą ludzi szybko się tu skrzyknęli, żeby coś robić. Reaguje też wójt Anna Mołodciak i sołtysi. Organizują spotkania z policją.
Ale ludzie nie chcą już słuchać, że mają nie otwierać okien. I że problemu nie ma, bo policja wie o kilku włamaniach, nie o serii.
Fakt, nie wszyscy zgłaszają, że zauważyli na posesjach coś niepokojącego. Trochę z obawy, że będą z tego tylko kłopoty, trochę z obawy, że nie zostaną potraktowani poważnie. Właścicielka jednego z domów, gdy włączył się w nim alarm, zadzwoniła na policję z obawy, że ktoś się kręci po posesji. Usłyszała od dyżurnego, że skoro nikogo nie widzi, to po co dzwoni.
Policja zapewnia więcej patroli i mieszkańcy je widzą, tylko nie widzą efektów. - Mieszkam z córeczką i naprawdę się boję - mówi pani Anna z Kłodawy.